Oczami Belli:
Powoli otwieram oczy. Czuję, że ktoś mi się przygląda. Na skraju mojego łóżka siedzi Edward. Uśmiecham się do niego ciesząc się, że jest. On także posyła mi uśmiech, ale widzę, że czymś się zamartwia.
- dzień dobry – mówię i przeciągam się na łóżku.
- dzień dobry śpiąca królewno- mówi Edward z uśmiechem ale jego oczy zostają zmartwione.
- wszystko w porządku?- pytam
- tak jasne, ale masz szczęście, że nie poszliśmy dzisiaj do szkoły, bo nieźle byś zaspała- śmieję się, ale to nie jest jego szczery uśmiech.
- właściwie która to jest już godzina?- pytam skołowana
- hmm koło 12 – odpowiada – lepiej zejdźmy już do reszty – mówi i wstaje z mojego łóżka
- może się przebiorę?- pytam go niepewnie z lekki rumieńcem
- nie trzeba tak wyglądasz pięknie – mówi, a mam na sobie zwykły podkoszulek i szare krótkie spodenki od piżamy. Posyłam mu uśmiech i wychodzimy z mojego pokoju. Gdy docieramy do salonu wszyscy już tam są
- dzień dobry – witam się z każdym
- dzień dobry – odpowiada każdy i uśmiechają się do mnie delikatnie, ale w ich oczach jest to samo zmartwienie co u Edwarda. Po przywitaniu się udałam się do kuchni zrobić sobie szybkie śniadanie nie było to nic wyszukanego, bo byłam bardzo głodna. No więc zrobiłam sobie płatki z mlekiem i udałam się do salonu. Usiadłam w jedynym wolnym fotelu i okazało się, że z tego miejsca widzę doskonale wszystkich domowników. Jadłam powoli śniadanie, a wszyscy obserwowali każdy mój ruch
- macie ochotę, jak coś mogę zrobić- powiedziałam nieco skrępowane, że obserwują mnie jak jem. Nieoczekiwanie wszyscy wybuchli śmiechem. Nawet Rosalie która wydawało mi się nigdy się nie śmieje.
- co was tak rozśmieszyło? – pytam nie wiedząc o co chodzi
- Bello my nie jemy- mówi Rosalie, a ja patrzę na nią nie zrozumiale
- rozumie nie jesteście głodni – mówię i biorę kolejną łyżkę do ust
- nie Bello źle mnie zrozumiałaś my Worgule nie jemy- ciągnie Rozalie
- przepraszam, ale nie zbyt rozumiem – powiedziałam dalej jedząc
- Bello skarbie – odezwała się Esme – nie chcemy byś się nas bała – ciągnie dalej
- nie rozumiem czemu miałabym się was bać- mówię
- no i tu zaczyna się problem – odzywa się chyba po raz pierwszy w mojej obecności Jasper - chcielibyśmy ci powiedzieć tak żebyś się nie wystraszyła więc…… - kontynuuje Jasper, ale przerywa mu Rozalie
- Jezu wcale nie jest już tak mała, żeby obchodzić się z nią jak z jajkiem- mówi Rozalie- no więc słuchaj jesteśmy wampirami.-mówi Rozalie, a ja krztuszę się mlekiem z płatek. Nagle dzieje się wszystko tak szybko w zadziwiającym tempie. Edward znajduję się koło mnie bardzo szybko. Jakby się zmaterializował, Carlisle i Esme pojawiają się Kołomnie tak samo szybko jak Edward. Esme ze łzami w oczach patrzy na mnie i mówi coś do Carlisle tak szybko, że nie potrafię rozdzielić każdych wyrazów. Edward klepie mnie delikatnie w plecy.
- już wszystko w porządku – mówię, ale czuje, że w gardle mnie nieprzyjemnie drapie- ale z tymi wampirami to Rozalie żartuje tak?- pytam, a cała reszta patrzy na mnie kręcąc głową na nie, Edward delikatnie głaszcze moje plecy, ale ja przestraszona tą nowinką szybko wstaje z fotela na którym siedziałam. I patrzę na wszystkich po kolei. Na koniec zostawiając sobie Edwarda. Jego oczy wyrażają ogromny smutek. Ja kiwam przecząco głową, a po moich policzkach cieknie stróżka łez i uciekam do swojego pokoju.
Oczami Edwarda:
Widzę, że po jej pliczkach ciekną łzy i ucieka do swojego pokoju, a moje serce pęka na kawałki. Czuje taki niewyobrażalny ból, że nie wiem co się dzieje. Jakby ktoś przypalał mnie od środka rozżarzonym metalowym kijem i tłukł nim w moje już niebijące od 110 lat serce. Ogarnia mnie smutek, ale próbuje nie pokazywać tego otwarcie. Moja rodzina nie wie, że kocham Bellę, ale nie tak jak siostrę tylko jak kogoś więcej. Ona jest czymś więcej mówię w myślach.
- Rozalie jak mogłaś – mówi Alice – dobrze wiedziałaś, że trzeba delikatnie, ale nie po co – mówi coraz bardziej zdenerwowana Alice
- Jezu Alice ona ni ma 5 lat da sobie radę- mówi z obojętną miną, a Alice coraz bardziej robi się wściekła
- Jasper przestań gmerać mi w emocjach – syczy Alice, a Jasper robi skruszoną minę i mówi
- Alice skarbie spokojnie- uspokaja ja nie używając swoich zdolności
Spokojnie spokojnie ja ci zaraz dam spokojnie- syczy – nie wiemy co wcześniej przeszła, jakie były jej poprzednie rodziny- mówi nadal zdenerwowana
- Alice uspokój się proszę – mówi Carlisle i podchodzi do Alice i obejmuję ja przytulając- wiem, że bardzo zżyłąś się z Bellą ….- mówi, ale przerywa mu Alice
- no na pewno nie tak jak Edward – mówi Alice patrząc na mnie, a ja zabijam ją wzrokiem
-ale będzie dobrze zobaczysz- mówi.
A po schodach schodzi Bella ze swoją torbą i mówi
-czy moglibyście odwieźć mnie do domu dziecka- pyta nadal płacząc. Wszyscy patrzymy w stronę schodów z szeroko otwartymi oczami.-
Witajcie kochani! Jak myślicie co będzie dalej? Co zrobią Calennowie? Podstawowe pytanie to jak podoba wam się rozdział? Oczywiście przepraszam za błędy i zachęcam do zostawiania gwiazdek! Czytajcie i dobrze się bawcie. 20 gwiazdek = nowy rozdział. Więc zachęcam do zostawiania gwiazdek!! Do zobaczenia i przesyłam całuski!
CZYTASZ
Adoptowana przez Wampiry
VampireHistoria ta opowiada o miłości wampira i dziewczyny z domu dziecka. Czy miłość jest im pisana? Odpowiedź na te i inne pytania uzyskacie czytając tą opowieść. Zapraszam do czytania. Oparta na Sadze Zmierzch