Przestraszona wybiegłam z tunelu, w którym się znajdowałam. Nie pamiętałam czego się wystraszyłam. Wiedziałam tylko, że muszę stąd uciekać. Wbiegłam do starego opuszczonego parku. Nie byłam tutaj wieki, chociaż jako dziecko spędzałam tu całe dnie bawiąc się razem z przyjaciółmi. Przez to miejsce mogłam najszybciej dotrzeć do domu. Pobiegłam, ale przewróciłam się o wystający w chodniku korzeń. Westchnęłam i podniosłam się na rękach żeby wstać. Spojrzałam na swoje wewnętrzną część dłoni. Z prawej lekko leciała krew. Przyłożyłam do ust krwawiące miejsce i powędrowałam dalej. Pośród otaczającej mnie ciszy, usłyszałam ciche jęki jakiejś dziewczyny i szept. Automatycznie skierowałam się w stronę odgłosów. Doszłam do miejsca gdzie stała dwójka ludzi. Chłopak i dziewczyna. Ona była przygwożdżona do drzewa, a on zachłannie całował ją po szyi, pchając w nią swoimi biodrami. Schowałam się za innym drzewem. Kogoś mi przypominali.
- Harry... - usłyszałam cichy głos dziewczyny.
Przyjrzałam im się. Czemu nie rozpoznałam go od razu? Wytężyłam wzrok i zobaczyłam twarz Ariany i Styles'a... Mojego Loczka... Grande musiała mnie zobaczyć, bo spojrzała na mnie, a wzrok chłopaka powędrował w miejsce, na które patrzyła. Gdy mnie zobaczył stał nie dowierzając. Tak dawno go nie widziałam... Tyle lat minęło od naszego ostatniego spotkania. Zawsze mówił, że mnie kocha, że nigdy nie odpuści, że będzie czekać... A teraz pieprzy się z tą idiotką w parku.
Zacisnęłam usta w wąską linię i mrugałam, żeby zatrzymać łzy, które chciały wypełznąć na moje policzki. Pobiegłam dalej, nie zważając na jego wołanie mnie w oddali. Usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Jak on mógł to zrobić?! Po raz kolejny jego słowa okazały się niczym!
- Holly! - słyszałam jak ktoś mnie woła. Chwycił mnie za ramię i potrząsał.
- Holly, kuźwa, obudź się! Wszyscy na Ciebie czekają ze śniadaniem! - otworzyłam oczy i zamiast ciemnego parku, zobaczyłam mój pokój hotelowy, do którego przez zasłony wdzierały się promienie słońca. Odwróciłam się w stronę budzącej mnie osoby. Za mną stał Marcus, posyłając mi pytający wzrok. - Dlaczego płaczesz? - kurde, ryczałam przez sen.
- Ym... Koszmar miałam. Nie ważne. - powiedziałam ocierając mokre oczy. - Idź na dół, zaraz zejdę. - kiwnął głową i wyszedł. Usiadłam na łóżku i oglądałam się po pokoju. Wczoraj byłam tak zmęczona, ze nawet mu się nie przyjrzałam. Delikatnie niebieskie ściany, jasne panele i białe meble. Jak wspomniałam wczoraj - Ikea'owskie. Zrzuciłam z siebie kołdrę i odsunęłam zasłony. Otworzyłam balkon i wyszłam na zewnątrz zobaczyć jaka pogoda. Było ciepło. Krótkie spodenki idealne. Oparłam się o balustradę i patrzyłam na piękne miasto. Obróciłam się na pięcie i wzięłam rzeczy z torby. Wskoczyłam pod prysznic i ubrałam bluzkę z krótki rękawkiem w delikatne kwiaty, jeans'owe spodenki. Założyłam kolczyki i ukochany pierścionek z kokardką, który zawsze mi towarzyszył. Gdy zakładałam skarpetki usłyszałam jak dzwoni mi telefon.
- Holly masz minutę, żeby zejść na dół! - usłyszałam rozwścieczony głos mojej matki.
- No tak tak. Jestem już przy windzie.
- Czekamy w restauracji na dole. - rozłączyła się. Włożyłam telefon do kieszeni, a w drugą kartę do pokoju. Szybko ubrałam drugą szarą skarpetkę i wzięłam do ręki oliwkowe vans'y. Wybiegłam na korytarz i nadusiłam guzik od windy. Dalej... Jakie one mają ruchy. W końcu dojechała na moje piętro, a w niej para i jakiś starszy mężczyzna. Weszłam w samych skarpetkach. Wkurzała mnie ta spokojna melodyjka lecąca w tle. Widziałam mierzący mnie wzrok zakochanych. No cóż. Nie każdy ma szczęśliwe i spokojne życie, że może z radością i bez stresu założyć buty przed wyjściem do ludzi. Starszy pan lekko uśmiechał się do mnie. Ewidentnie rozbawił go mój widok. Na 3 piętrze wsiedli biznesman'i, którzy byli zaszokowani moim widokiem. No kurde czy widok człowieka w skarpetkach jest taki dziwny?! Wreszcie winda zatrzymała się na parterze i wbiegłam do restauracji. Odszukałam wzrokiem stolik do którego miałam się przysiąść. Siedzieli przy nim rodzice, bracia z Emily i państwo Styles, oczywiście z dziećmi. Wszyscy się już na mnie patrzyli. Tata zrezygnowany oparła czoło o rękę. Wszyscy byli zaszokowani jak ludzie z windy, tylko moi bracia i Harry byli roześmiani. Gdy podeszłam do stolika oczywiście nie mogło obyć się bez komentarzy.
CZYTASZ
• Charm • || H.S.
FanfictionPierwsza część historii o zwykłej dziewczynie - Holly White oraz wokaliście słynnego, brytyjskiego zespołu - Harry'm Stylesie. Ona ma za zadanie pisać artykuły o One Direction. On próbuje ją w sobie rozkochać. To był tylko zakład, jednak ich relac...