Rozdział 8

4.9K 211 12
                                    

*oczami Holly*

Jednak mama mnie rozumiała.

Ta wiadomość mnie uszczęśliwiła. Poczułam wibrację w mojej ręce. Spojrzałam na telefon. Wiadomość z messenger'a.

Harry.

"Wszystko w porządku?"

Czułam się fatalnie, wygarnęłam ojcu wszystko co o nim myślałam przez tyle lat w wielkim skrócie, głowa i kostka bolą mnie, że zaraz eksploduje, gotują się we mnie różne uczucia, które zaczynają powoli przygotowywać się do III wojny światowej, która rozpocznie się w moim ciele i nie miałam ochoty wracać tam do pokoju, w którym niestety znajdowałeś się Ty...

"Tak, wszystko w najlepszym porządku."

 

Siedziałam chwilkę i tak patrzyłam w dal. Nie myślałam. A przynajmniej miałam takie wrażenie. Tak naprawdę w mojej głowie roiło się tyle myśli jak stado mrówek. Małe, chodziły i zaprzątały mi głowę. A kto w nich był? Wszyscy i wszystko. Głównie Harry, którego spojrzenie i uwodzicielki uśmiech krążyły mi na okrągło w myślach. Zdanie, które wypowiedział wczoraj już drugi raz - o moim uśmiechu. Aż taki był "czarujący". Może po prostu on mnie zwodził? Ciągnął sznurkami za ręce i nogi, żeby mnie uwieść, a potem wyparować. Powiedzieć, że to była przyjaźń czy coś? Kolejna wiadomość. 

"Jesteś pewna?"

 

Nie. Znowu oparłam głowę o kolumnę. Niczego nie byłam pewna co dotyczyło mojego życia. To o czym teraz marzyłam to pojechać do mieszkania, które dzieliłam z przyjaciółkami i wkulić się pod ciepłą kołdrę. "Przykro mi bardzo Holly, ale musiałaś iść teraz do pokoju i udawać szczęśliwą, nie zmęczoną jedyną córeczkę swoich rodziców, żeby zamazać wspomnienia z wydarzeniem sprzed 10 minut." Słyszałam jak ktoś wybuchnął śmiechem. Chyba bawili się znakomicie. Po co miałam im przerywać. Usłyszałam kroki, wytarłam nos i łzawiące oczy od zimna. Ktoś otworzył drzwi, odwróciłam się i zobaczyłam w nich Hazza. 

- Żyjesz jeszcze? - nie odpowiedziałam tylko kiwnęłam twierdząco głową. Nie miałam chęci z nim rozmawiać. Usiadł blisko obok mnie. Wstałam i zdecydowałam się odpowiedzieć. 

- Właśnie miałam iść do środka. - głupia wrażliwość na temperatury. Wyglądało pewnie jakbym płakała. Wstał za mną i chwycił mnie za rękę. Obrócił mnie i przyciągnął do siebie. Biło od niego ciepło. Jedna część mnie wołała, żeby go objąć i nigdy nie puszczać, a druga żeby oddalić się najszybciej. Nie słuchałam żadnej z nich. Stałam na środku ich pola bitwy, zastanawiając się do którego podbiec. 

- Co się dzieje? - zapytał z troską w głosie. Nie umiałam wyczuć czy była ona prawdziwa czy udawana. Spojrzałam mu w oczy. Patrzyły na mnie i czekały co powiem. Nie pokazywał żadnych uczuć. Towarzyszył tylko znany mi dobrze blask. Oparłam dłonie na jego torsie. 

- No właśnie nic się nie dzieje. - powiedziałam i spuściłam ręce. Poszłam do domu, a ona za mną zamykając za nami drzwi. Odwiesiłam płaszcz na biały haczyk. 

*oczami Harry'ego*

Weszliśmy do pokoju i usiedliśmy na miejscach. Tata Holly popatrzył na nas. 

- No proszę kogo tu nam Harry przyprowadził. - powiedział z uśmiechem na ustach. Spojrzała na mnie, a potem na swojego ojca. Jej oczy zrobiły się lodowate może przez to, że kolor jej tęczówek się rozjaśnił. 

• Charm •  || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz