5

2.1K 114 12
                                    

- Dziewczyny! - Olivia zatkała uszy, gdyż jej przyjaciółki znowu rozprawiały na ulubiony temat. - Już wam mówiłam, że na razie nie chcę mieć chłopaka! Kiedy to do was dotrze?

- Nigdy! Ja jestem z twoim bratem, nawet Penny sobie kogoś znalazła! A raczej obstawiałam, że ty będziesz pierwsza - Mary uderzyła bezradnie rękami o uda.

- No, nawet ja myślałam, że to ty znajdziesz kogoś przede mną - pokiwała głową Penny.

- Dobra dziewczyny, koniec tematu. I jeszcze raz dla przypomnienia, Davis mi się NIE podoba.

- Serio? Pasowali byście do siebie - Mary ruszyła znacząco brwiami.

- Dobra, chodźcie. Nie możemy się spóźnić na obronę.

Gdy przechodziły korytarzem, zauważył je Oliver.

- Hej, Olivia! - uniósł lekko dłoń na powitanie.

Dziewczyna nawet na niego nie spojrzała, wyminęła go i szła dalej.

- Ależ ty chamem jesteś - skwitowała Mary.

- Takie są zasady, zasad nie można łamać - odpowiedziała jej białowłosa.

- Nie możesz po prostu z nim pogadać? I tobie byłoby łatwiej i jemu, a nam najbardziej! - zawołała Penny.

- A czemu wam? - zapytała zdziwiona Wilde.

- Bo musimy ciągle znosić twoje fochy! To tylko jeden głupi żart! - Penny zatrzymała się dopiero pod klasą.

- Gdyby tobie go zrobiono to inaczej byś się zachowywała - stwierdziła dziewczyna.

- Mamy szczęście, że nie gramy w Quidditcha - Mary lekko szturchnęła Penny i popatrzyła na nią z uśmiechem.

- Nie obrazisz się jak dzisiaj siądę z Percy'm? - Clearwater nieśmiało spojrzała na przyjaciółkę.

- O właśnie, ja chciałam siąść z Maxem - Mary wskazała palcem na brata Olivii.

- Jak dobrze, że jestem singielką - Wilde przewróciła oczami.

Mary i Penny zajęły miejsca, a jedyne wolne jakie pozostało, było obok Olivera. Dziewczyna niechętnie położyła swoje książki na stoliku i zajęła miejsce obok Wooda.

- Słuchaj Olivia, muszę ci wytłumaczyć... - zaczął chłopak, jednak nauczyciel zaczął mówić.

- D-drodzy uczniowie d-dzisiaj zaczynamy d-demony w-w-wodne! S-słuchajcie mnie u-u-uważnie - przez to jąkanie, trudno było zrozumieć co mówi.

- Dobra, wszyscy wiedzą, że nikt go nie słucha. Zanim zacznie m wymieniać jakie są te demony to minie połowa lekcji - stwierdził Oliver, wracając spojrzeniem do Olivii.

- Ja nie chce stracić punktów - odwróciła się w stronę nauczyciela. - Więc proszę nie mów do mnie.
- Nie przestanę dopóki ci nie wyjaśnię - starał się zwrócić jej uwagę.

- Dzisiaj, od razu po lekcjach, błonia, nie spóźnij się, bo nie będę czekać - powiedziała stanowczo, więcej się do niego nie odzywając.

Profesor Quirell wygłaszał te swoje nauczycielskie pierdoły, podczas gdy uczniowie praktycznie go nie słuchali.

- Z-z t-tego będzie k-k-kartkówka! - zawołał na koniec lekcji nauczyciel.

- Z czego? - zapytała zdezorientowana Mary.

- Z t-tego o-o czym m-m-mówiłem.

Po wyjściu z sali, dziewczyny od razu podbiegły do przyjaciółki.

- Wy wredne małpy! - zawołała Olivia ściszonym głosem.

- Nie wiem o co ci chodzi... - Mary uśmiechnęła się, oglądając wokół.

- Ta na pewno, specjalnie chciałyście tak siąść - białowłosa założyła ręce na piersi.

- Słyszałam, że się spotkacie - Penelopa zmieniła temat.

- I co z tego? - krukonka rozłożyła ręce.

- Wracamy do stalku! - zawołała uradowana Mary. - Ej, a z czego ta kartkówka...

- Jak dobrze, że macie mnie! - odpowiedziała jej Olivia. - Trzeba będzie wymienić wszystkie gatunki morskich demonów, jest ich 25.

- Jak ja mam zapamiętać 25 nazw? - Mary podrapała się po głowie.

- Ciesz się, że nie będziesz musiała napisać jeszcze jak wyglądają i co robią!

- Jakoś sobie poradzimy - podsumowała Penny.

- Jak zawsze!

Po ostatniej lekcji, jaką było zielarstwo, którą krukoni mieli z puchonami, Olivia udała się na błonia. Po drodze jednak zatrzymał ją Marcus Flint.

- Hej, pomyślałem, że może chciałabyś się ze mną przespacerować, pogadać? - uniósł znacząco brwi.

- Nie dzięki, jestem zajęta - odparła mu obojętnie.

- Niby czym? - ślizgon nie chciał przepuścić jej dalej.

- Mam spotkanie - próbowała go wyminąć, jednak złapał ją za rękę.

- Zawsze możesz je odwołać - uśmiechnął się do niej, pokazując swoje krzywe zęby.

- Innym razem - skrzywiła się i odepchnęła chłopaka.

- Nie umówisz się z kapitanem drużyny Slytherinu? - rozłożył ręce.

- Nie zbiera mi się.

- Zobaczysz, że później będziesz tego żałować - pogroził jej palcem.

- Pa Flint - odpowiedziała obojętnie, nie zwracając uwagi na jego zaczepki.

Dziewczyna szybkim krokiem przeszła do swojego ulubionego drzewa, pod którym czekał już Wood.

- A jednak to ty się spóźniłaś - powiedział, posyłając jej uśmiech.

- A to chyba tobie zależało na tym spotkaniu. Zatrzymał ktoś mnie zatrzymał.

- Kto?

- Nie twoja sprawa - powiedziała z grymasem na twarzy.

- Chciałem ci powiedzieć, że to nie ja wymyśliłem ten żart - zaczął mówić. - Ani go nie zrobiłem. To tylko Weasley'owie. 

- Tego akurat się po nich spodziewałam - odpowiedziała mu. - Jednak przychodząc tu łamię zasady, a to nie przystoi krukonce.

- Jeśli to coś zmieni, to pójdę i przeproszę kapitana waszej drużyny - powiedział z udawaną pewnością siebie.

- No dobrze, niech tak będzie.

- Dziękuję. To co, korepetycje aktualne? - zadziornie się uśmiechnął.

- Przecież wiem, że są ci nie potrzebne. Nadgoniliśmy cały materiał, a nawet trochę dalej.

- To może dlatego czułem się taki mądry... - podrapał się po karku.

-  Ale jeśli coś ci sprawia trudność, to wiesz do kogo iść. Jednak najpierw załatw sprawę z Maxem.

- No dobrze - dziewczyna miała już odchodzić, jednak Wood zatrzymał ją. - A nie chciałabyś może... Em, no... Na najbliższym wyjściu do Hogsmeade... No, wiesz... Pójść ze mną?

- Jasne - krukonka uśmiechnęła się pod nosem.

Nagle usłyszeli głuchy trzask, gałąź się złamała i spadła z czymś na ziemię. Okazało się, że nie coś, tylko ktoś, a dokładniej Mary.

- Długo tam siedziałaś? - Olivia zmarszczyła brwi.

- Od początku waszego spotkania - dziewczyna podniosła się i otrzepała z ziemi.

- Jakim cudem jej nie zauważyliśmy? - zwrócił się do Wilde.

- No wiesz, mam taki dar - Mary zarzuciła włosami.

- Nic sobie nie zrobiłaś?- zapytała Olivia, podchodząc do przyjaciółki.

- Jeszcze żyje, ale chyba jakoś mnie ręka boli - złapała się za nadgarstek.

- Chodźmy do skrzydła szpitalnego - zaproponowała białowłosa.

- Nic mi nie będzie, tym bardziej to lewa ręka, ta którą nie pisze - machnęła nią, widać było, że ją boli.

- My lepiej już pójdziemy. Cześć Oliver - uśmiechnęła się do niego delikatnie na pożegnanie.

- Do zobaczenia, powrotu do zdrowia Mary - odpowiedział im chłopak.

- Już go lubię - zaśmiała się Mary.

𝙽𝙴𝚆 𝙻𝙸𝙵𝙴 • OLIVER WOODOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz