13

1.3K 74 7
                                    

Rano dziewczyna obudziła się cała obolała, fotel nie był najlepszym miejscem do spania. Nie miała pojęcia ile tak spała, ale zdawało jej się, że wszyscy już wstali. Zeszła po gałęzi z powrotem do pokoju, zahaczając o gałązki. Pierwszym co rzuciło jej się w oczy, było jej odbicie. Na głowie włosy były strasznie splątane, a z kłaków wystawały gałązki i liście. Nagle usłyszała pukanie do drzwi.

- Olivia? - rozpoznała głos mamy. - Mogę wejść?

Dziewczyna wskoczyła pod kołdrę, zakrywając swoje włosy.

- Możesz, ale nie przeraź się.

Drzwi się otworzyły, a do pokoju weszła mama. 

- Wyjdź spod tej kołdry - powiedziała, jednak Olivia nie miała zamiaru jej słuchać. Sama postanowiła ją ściągnąć. Złapała za róg i pociągnęła z całej siły, pozbawiając córki okrycia.

- Nie zejdę tak na dół - powiedziała załamanym głosem.

- Zaraz coś na to zaradzimy - powiedziała pani Wilde, wyciągając gałązkę z włosów córki. Wyjęła z kieszeni różdżkę.

- Nikt ci nigdy nie powiedział, że nie powinnaś nosić różdżki w kieszeni? - zaśmiała się Olivia.

- To gdzie indziej mam ją trzymać? - wypowiedziała jedno zaklęcia i włosy dziewczyny zaraz doprowadziły się do ładu.

- Czarownica! - zawołała białowłosa, patrząc na swoje włosy i się uśmiechając. - Dziękuję, a teraz idź, bo chcę się przebrać.

- Jeśli się nie pospieszysz to wszystko zjedzą - zawołała mama gdy zamykała drzwi.

Gdy dziewczyna zeszła na dół, wszystkie spojrzenia skierowały się na nią.

- Żyję, żyję - pomachała im na powitanie.

- Co ci tak długo to zajęło? - zapytał Marcus.

- Dziewczęce sprawy, chcesz posłuchać? - zajęła miejsce obok brata.

- Fuj, nie! - zawołał Max, na co wszyscy się zaśmiali.

- Przecież kiedyś będziecie mieć żony, więc takie problemy będą dla was codziennością - Olivia wzruszyła ramionami. 

- Nawet mi o tym nie wspominaj - jej bliźniak uniósł dłonie. - Jak na razie cieszę się ze swojej młodości i urody.

- Urody? - zapytał nagle tata, na co wszyscy oprócz Maxa się zaśmiali.

- Haha, ubaw po pachy - powiedział Max, wstając z miejsca. - Marcus, idziemy grać?

- Po śniadaniu - odpowiedział mu kuzyn, kończąc tost.

- Przecież zwrócicie wszystko co zjedliście - powiedziała Olivia.

- A zjedli dosyć dużo - odpowiedział jej tata.

- Tylko powiedzcie, kiedy zamierzacie latać, nie chciałabym być w polu rażenia, gdy zaczniecie oddawać to co zjedliście - zaśmiała się dziewczyna.

- Jaka ty wredna jesteś, powinnaś być w Slytherinie - powiedział jej Marcus.

- To już mam w genach - pomachała widelcem.

- Oczywiście, po mn... - zaczął tata.

- Po mamie - przerwała mu Olivia. Tata udał obrażoną minę, na co reszta się zaśmiała.

- Niestety taka prawda, jesteś za miły - powiedziała pani Flint.

- Szkoda, że tego nie odziedziczyły moje dzieci - tata przewrócił oczami.

Max i Marcus wyszli na zewnątrz, a Olivia udała się na huśtawkę, jej drugie ulubione miejsce, tuż po domku na drzewie. Nagle zobaczyła jej przyjaciół zmierzających w stronę jej domu. Jej brat i kuzyn również to zauważyli i już zaczęli iść w ich kierunku. Olivia zeszła z huśtawki i pobiegła w ich stronę.

- Po co tu jesteście? - zapytał Max, gdy znaleźli się na przeciwko siebie. - Chyba za dużo już przykrości narobiliście mojej siostrze.

- Przyszliśmy do niej a nie do ciebie - warknęła Mary.

- No coż, co do niej to i do mnie. I tak by mi o wszystkim powiedziała - odpowiedział jej białowłosy.

- Stop! Nie kłócimy się jak głównej osoby nie ma - zawołała zdyszana Olivia.

- O co ci chodzi? - zapytał Oliver marszcząc brwi.

- A o co wam chodzi!? Unikacie mnie całe wakacje, nie odpisujecie na listy, umawiacie się na tajemnicze spotkania...

- To nie tak... - powiedziała Penny smutnym tonem.

- A jak!? - Olivia podniosła głos. - Mam dość tych wszystkich tajemnic, mam dość tego całego smutku, fałszywych przyrzeczeń, unikania. Załatwmy to raz na zawsze. Jeśli macie mnie dość wystarczy tylko słowo, a odejdę z waszego życia!

Nikt nic nie odpowiedział, wszyscy byli zdziwieni nagłym wybuchem.

- Widziałam was na meczu - dodała Olivia. - Chyba dobrze się bawiliście.

- A wy nie bawiliście się dobrze, obejmując się i śmiejąc? - dodał Oliver, wrednym tonem.

- Nie rozumiem - odpowiedziała mu krukonka.

- Ty i on? - wskazał na Marcusa.

- Marcus to mój kuzyn! - zawołała.

Oliver nagle zbladł i stanął wryty jak słup. Reszta miała podobnie.

- A ty i Marry? Widziałam jak się świetnie bawiliście - powiedziała po chwili białowłosa.

- Daj mi to wytłumaczyć - wtrąciła się Mary. - Na ten mecz pojechałam całkowicie przypadkiem, Penny przyszła w ostatniej chwili, gdy mieli  już przedostać się na miejsce, gdzie było to całe widowisko. Oliver był po prostu zazdrosny, a widział że nas zauważyłaś i wtedy mnie objął. Nic więcej.

- A czemu mnie unikacie?

- Nie wiem, tak jakoś wyszło - Mary wzruszyła ramionami, co zdenerwowało Olivię.

- Tak jakoś? Nic się tak jakoś nie dzieje - Olivia założyła ręce na klatkę piersiową.

- Próbuj kłócić się z krukonką, a na pewno wygrasz - powiedziała Penny, przewracając oczami.

- Nie wtrącaj się - Mary lekko odepchnęła krukonkę.

- Czemu nie? Daj jej mówić - za przyjaciółką stanęła białowłosa.

- Dziękuję, miałyśmy w te wakacje dużo na głowie. Tu jeden wyjazd, tam drugi...

- I wszystkie były do Weasley'ów. Tak niedaleko mnie. Wiem ile wy tu już jesteście.

- Po prostu świetnie się tam bawiliśmy i zapomnieliśmy, żeby do ciebie wstąpić - usprawiedliwiała się Penny.

- Zapomnieć o rzekomo najlepszej przyjaciółce? Znamy się od tak dawna, myślałam, że byłyśmy nierozłączne.

- Też tak myślałam - Penny spuściła wzrok.

- Miałyśmy przysięgę, pamiętasz? - dziewczynie zaszkliły się oczy.

- em... - Clearwater nawet nie podnosiła wzroku.

- Tak myślałam. Żaden chłopak nie zabierze nam naszej przyjaźni - przypomniała jej Olivia.

- I nie zabrał, po prostu... - Penny próbowała się bronić.

- Po prostu co? - Wilde wyrzuciła ręce do góry. - Nie uciekniesz przed prawdą Penny. Dla mnie ta rozmowa się zakończyła, tak jak to wszystko. Nie przychodźcie już więcej.

Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę swojego domu. Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Gdy poznała Penny myślała, że już na zawsze będzie miała kogoś, kto będzie jej prawdziwym wsparciem. Niby miała brata, ale nie mogła poruszyć z nim wielu tematów. Liczyła, że wszystko w końcu się ułoży, a wyszło na przekór. 

- Olivia! - wołał za nią Max, już miał zamiar za nią biec, jednak Marcus złapał go za ramię.

- Ona teraz potrzebuje spokoju, później do niej zajrzymy - powiedział Flint.

Oboje obrócili się w stronę przybyszów. Max kipiał wściekłością, patrzył wprost na Olivera. W jednej chwili podbiegł do niego i uderzył go prosto w nos. Tym razem Marcus go nie zatrzymywał.

Wood zachwiał się na nogach, przyłożył rękę do nosa, który obficie krwawił. Spojrzał na Maxa, na początku nie dotarło do niego to co się wydarzyło, jednak później sam wziął duży zamach i próbował trafić w Maxa, który natychmiastowo się uchylił. 

Przeciwko Oliverowi stanęli Marcus i Max, wszyscy byli dobrze zbudowani, jednak Oliver nie miał żadnych szans na dwóch kapitanów. Mary i Penny próbowały ich rozdzielić, ale bały się wmieszać w walkę i same na tym ucierpieć.

- Chłopaki! - z domu wybiegł pan Wilde, wbiegł pomiędzy walczących i rozdzielił ich. - Postradaliście zmysły? Rozejść się!


𝙽𝙴𝚆 𝙻𝙸𝙵𝙴 • OLIVER WOODOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz