㇌ 

2.3K 116 8
                                    

Mecz krukonów przeciwko gryfonom był w połowie listopada. Na dworze robiło się coraz chłodniej, dlatego cała drużyna opatulona była po same uszy, gdy zmierzała w stronę szatni.

Specjalnie na śniadaniu byli bardzo wcześnie, żeby nie spotkać przeciwników. O tym, że Harry Potter został nowym szukającym dowiedzieli się tuż po tym jak został przyjęty do drużyny. Plotki szybko się roznoszą, ale kogo obchodziło, że Olivia Wilde została ścigającą? Nie znali jej umiejętności na boisku, dlatego też uznali, że będzie tak bardzo grała tak słabo jak Davis.

W szatni, gdy wszyscy byli w strojach, kapitan wygłaszał swoją przemowę.

- Pamiętajcie, nie liczy się wygrana, chociaż fajnie by było wygrać, pewnie nie zdobędziemy pucharu mistrzostw, ale jednak cieszę się, że mogę być tu z wami - mówiąc to gestykulował rękami, o mało nie uderzając siostry.

- Chłopie, przestań tak machać, zaraz kogoś znokautujesz. Nikt dzisiaj nie umrze, więc nie mów tak smętnie - Olivia zgasiła zapał brata.

- Musisz psuć każdą piękną chwilę? - westchnął Max.

- On tak zawsze? - białowłosa zwróciła się do Belli, dziewczyny, która grała na stanowisku pałkarza.

- Tia... - Bella przewróciła oczami.

Drużyny usłyszały sygnał, więc zaczęły się zbierać do wyjścia.

- I oto jest nasza drużyna gryfonów! Wood, Weasley, Weasley, Johnson, Spinnet, Bell oraz Potter! - Lee Jordan krzyczał do mikrofonu. - Druga drużyna która właśnie wlatuje na boisko - krukoni! Wilde, Star, Johanson, Jason, McCourtney, Watson i Wilde? Najwidoczniej krukoni mają nową ścigającą i nie zamierzali nas o tym poinformować! 

Niestety z takiej odległości, Max i Olivia nie widzieli zdziwienia Olivera, jego mina mogła być bezcenna.

Mecz się zaczął, a nowa ścigającą krukonów zrobiła na widzach nie małe wrażenie, co chwila przejmowała kafla od gryfonów i trafiała w obręcze.

Wynik końcowy to 180:170 dla krukonów, Harry za wcześnie złapał znicza, tym samym przegrywając mecz.

Gdy zawodnicy zeszli z mioteł, cała widownia weszła na boisko i gratulowała wygranym, natomiast gryfoni rzucali wrogie spojrzenia w stronę przeciwników.

Po meczu, odbyła się impreza w pokoju wspólnym Ravenclaw. Zaproszono nawet uczniów z Gryffindoru, ale żaden się nie pojawił, jedynie Percy przyszedł do Penelopy, ale poszli na błonia i tyle było ich widać.

Max gdzieś zniknął z Mary, a reszta drużyny świetnie się bawiła. Olivia postanowiła przespacerować się po korytarzach, bo bez przyjaciół trudno jej było odnaleźć się w towarzystwie.

Gdy przechodziła obok drzwi wyjściowych, widziała jak jej najlepsza przyjaciółka i brat przystawiają się do siebie, więc szybko uciekła z miejsca zdarzenia i postanowiła pójść do biblioteki.

W sali nie było praktycznie nikogo. Pani Pince siedziała za swoim biurkiem i nie zaszczyciła dziewczyny nawet spojrzeniem. Przy ławce siedział kapitan drużyny gryfonów, pomyślała, że chłopak raczej nie chce, żeby siadła obok niego, więc siadła trzy ławki dalej.

- Po meczu boisz się do mnie zbliżać? - zapytał Oliver, gdy tylko zobaczył, że Olivia go mija.

- Chyba raczej ty do mnie - spojrzała na niego ze zdziwieniem.

Chłopak wstał z miejsca i usiadł obok dziewczyny, szeroko się uśmiechnął, jednak jego uśmiech nie wyrażał radości.

- Już chyba nie mamy szansy na puchar - westchnął.

- Nie można się poddawać - białowłosa poklepała go po ramieniu.

- A czemu nie świętujesz z drużyną?- nie odpowiedział jej na tamto, chciał jak najszybciej zmienić temat.

- Nie dla mnie głośna muzyka, rozmowy i śmiechy. Wolę siedzieć w ciszy - odparła, poprawiając włosy.

- To podobnie jak ja - lekko się do niej uśmiechnął.

Nagle do pomieszczenia wbiegła Angelina Johnson, pani Pince zaczęła ją uciszać, ale dziewczyna nie miała zamiaru jej słuchać.

- Oliverze, zebranie w pokoju wspólnym, natychmiast - powiedziała zdyszana. Gdy zobaczyła z kim siedzi, krzywo się spojrzała.

- Przepraszam - Wood niechętnie wstał z miejsca. - Korepetycje nadal aktualne?

- Jak się tylko pojawisz to tak.

Olivia chwilę się przyglądała jak odchodzą i sama postanowiła wrócić do swojego dormitorium.

- Bratasz się z wrogiem! - zawołała Angelina, gdy tylko znaleźli się przed pokojem wspólnym.

- Już nie będziemy z nimi grać, nie ma po co się złościć - chłopak wzruszył ramionami. - Wygramy w następnym roku, mam nawet lepszą taktykę.

- Fred i George coś od ciebie chcieli, wciągnęli w to też Harrego i nas.
Nie wiem do końca o co chodzi, ale lepiej zacząć się bać.

Przeszli przez portret Grubej Damy i zobaczyli, że bliźniaki żywo gestykulują, opowiadając coś Golden Trio.

- Oliver! W końcu jesteś, gdzie byłeś? - zawołał Fred, gdy tylko zobaczył kapitana.

- Tak sobie chodziłem po korytarzu - odpowiedział obojętnie.

- Dobra, nie dołuj się! Wymyśliliśmy genialny żart na drużynie Ravenclaw! - zawołał George.

- O nie! Nie mam zamiaru brać udziału w waszych żartach. Dobranoc!

- Ale przynajmniej posłuchaj! - prosiła go Angelina.

- Nie, nie i nie!

𝙽𝙴𝚆 𝙻𝙸𝙵𝙴 • OLIVER WOODOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz