30

916 49 18
                                    

Olivia bardzo się zdziwiła, gdy na stacji nie zastała rodziców, a państwa Weasley, tak samo rudych jakich widziała ich ostatnio. Wyjaśnili jej, że to oni zabiorą ich do domu, jednak nie powiedzieli ani słowa o rodzicach. Bliźnięta przez całą drogę czuły niepokój. Natychmiastowo zostali obsypani pytaniami, a nawet nie zdążyli porządnie się usadowić. 

W końcu mogli uwolnić się od przytłaczających pytań i mogli odpocząć w domu, z nadzieją, że zastaną tam rodziców. Pierwszą niespodzianką jaka ich spotkała, był wielki pies, leżący tuż pod drzwiami.

- A to co ma być - powiedział Max, cofając się o krok do tyłu.

- Ale z ciebie bohater - Olivia przewróciła oczami i podeszła bliżej psa. - Jeśli myślisz, że uda się mnie zmylić to jesteś w błędzie. Takie duże psy spotykane są jedynie w bajkach, kimkolwiek jesteś, proszę abyś odsunął się od drzwi, albo potraktuję cię magią. Znam parę skutecznych zaklęć.

Pies od razu się posłuchał i odsunął od drzwi, dzięki czemu mogli wejść do środka.

- Mamo, jeżeli to twoja kolejna niespodzianka, to od razu mówię, że się wyprowadzam - zawołała Olivia z progu, jednak wielkie było jej zaskoczenie, gdy zamiast mamy w kuchni zobaczyła profesora Lupina. - Czy tylko ja czuję, że coś jest nie tak?

- Wasi rodzice udali się za granicę, w służbowej sprawie. Zlecili nam opiekę nad wami - wyjaśnił profesor.

- A czy nami trzeba się zajmować? Jesteśmy już dorośli - powiedział Max, zakładając ręce na piersi. - Właśnie skończyliśmy szkołę.

- Czy mogę się dowiedzieć, kim jest pański przyjaciel? - zapytała Olivia, nie czekając na odpowiedź na pytanie brata.

- Proszę, mów mi po imieniu. Jestem Remus - podał jej dłoń. - A to jest Syriusz.

- Black? - zapytał Max, który nagle pobladł.

- Tak - odpowiedział Lupin.

Bliźniak Olivii nagle złapał się ręką za kanapę, próbując opanować nagły atak paniki, jednak nie udało mu się to i po chwili znalazł się na podłodze, całkowicie nieprzytomny. Postanowili go nie ruszać, woleli aby doszedł do siebie na podłodze.

- Dziwi mnie to, że nie jest na odwrót - powiedział Black, już w postaci człowieka.

Olivia jedynie na niego spojrzała i uniosła brew. 

- Chociaż po akcji przed domem jednak mnie to nie dziwi.

- Czy on nie jest jakimś, nie wiem, kryminalistą? - Wilde zwróciła się do Remusa.

- Nie jest kryminalistą, siądźmy do stołu to wszystko ci opowiemy. 

Olivia rzuciła jeszcze spojrzeniem na wciąż nieprzytomnego brata, machnęła ręką i zajęła miejsce w kuchni.


Minęło trochę czasu od kiedy Remus oraz Syriusz zamieszkali w domu Wilde'ów. Max nie był zbyt dobrze do nich nastawiony i niewiele czasu spędzał w domu, co dziwiło trochę jego siostrę, bo gdy pytała gdzie wychodzi, on nigdy jej nie odpowiadał, tak samo było jak wracał. Olivia za to dobrze dogadywała się z przyjaciółmi rodziców. Z Remusem mogła omówić każdy naukowy temat, który ją interesował, a z Syriuszem mogła się trochę powygłupiać.

W końcu rodzice wrócili do domu. Olivia wręcz się na nich rzuciła, gdy przekroczyli próg domu.

- Moje dorosłe dzieciaczki - powiedział tata, przytulając bliźnięta.

Wszyscy zasiedli wspólnie do jednego stołu.

- Ale jesteśmy już starzy - powiedział Syriusz.

- Najlepiej widać to po dzieciach, gdy dorastają - westchnął tata.

- A my mamy już dwójkę dorosłych - dodała mama.

- Nie przejmujcie się - zaczęła Olivia. - Max zawsze będzie dzieckiem.

Potem dorośli zaczęli wspominać dawne czasy, a Olivia przysłuchiwała im się z radością, jednak później przeszli na poważniejsze tematy i dziewczyna postanowiła się ulotnić na zewnątrz. Usiadła na swojej ulubionej huśtawce i zaczęła rozmyślać. Myślała o czekającej ją przyszłości, miała zamiar następnego dnia udać się do ministerstwa, aby przejrzeć ogłoszenia. Chciała jak najszybciej uniezależnić się od rodziców i zacząć działać na własną rękę.

- A ty co tu tak sama? - z rozmyślań wyrwał ją tata, który siadł obok niej, tyle, że na ziemi. Przyniósł ze sobą koce, a jednym z nich okrył Olivię. - Chciałem ci o czymś powiedzieć.

- Proszę, nie baw się w mamę - jęknęła od razu dziewczyna.

- Nigdy nie poznałaś swoich chrzestnych, nawet nie wiem czemu...

- Chcesz mi powiedzieć, że Remus jest moim ojcem chrzestnym? - powiedziała od razu Olivia.

- Aż takie to przewidywalne?

- A co z Maxem?

- James był jego chrzestnym. Niestety, jego historię zdążyłaś już poznać.

- Niestety - westchnęła Olivia.

- Nie chciałem, żeby zrobiło się tak ckliwie - powiedział, wyjmując coś z kieszeni. - Więc przyniosłem wasze listy.

- Tak szybko? - zdziwiła się dziewczyna. - Wejdziemy do domu i porównamy?

- Myślę, że nie ma co porównywać - zaśmiał się tata.

Wstali powoli z ziemi i weszli do środka. 

- Same wybitne! Tak jak kiedyś Remus - zachwycał się Syriusz, oglądając kartki z wynikami.

- A myślałem, że przynajmniej zaklęci mi dobrze poszły - westchnął Max i schował twarz w dłoniach. - Jak ja się teraz do drużyny dostanę?

- Myślę, że oni raczej patrzą na twoje umiejętności, niż wyniki w nauce - pocieszał go Remus.

- Że co? - Max nagle się podniósł. - Ona powiedziała mi, że trzeba mieć minimum powyżej oczekiwań! 

- Ale i tak, jak widzę nie dałeś się w to wrobić - powiedziała mama, patrząc na jego wyniki.

- Muszę spojrzeć, kiedy są nabory - powiedział Max, sięgając po gazetę.

- Nie macie zamiaru nikogo zaprosić w tym roku? - zapytała mama.

- Nie, a ty? - odpowiedziała natychmiastowo cała trójka.

- Myślałam może o Penny, Oliverze...

- Bez przesady - Olivia machnęła ręką. - Można powiedzieć, że to bardziej chłopak Maxa, niż mój.

- Że co?! - tata o mało nie udławił się herbatą.

- Jest moim przyjacielem! To chyba dobrze, że się dogadujemy?

- Wiesz co, nie mamy zamiaru w to wnikać.

W końcu wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Olivia uznała, że nie będzie zapalać światła z nadzieją, że trafi po ciemku na łóżko, jednak nagle poczuła na sobie wzrok.

- Kto tu jest? - zapytała, wyciągając różdżkę.

- A więc w końcu się spotykamy - powiedział znajomy głos.

- Mary, czego chcesz tym razem?

- Masz nie zbliżać się do Wooda, bo oboje gorzko tego pożałujecie - zaśmiała się, wwiercając się spojrzeniem w Olivie.

- Co ci znowu strzeliło do głowy? 

- Zabiję go, jeśli się z nim skontaktujesz, spotkasz lub zrobisz cokolwiek związanego z nim. Będziesz miała jego śmierć na sumieniu. Obserwuję cię. A jeśli to do ciebie nie dotarło to pilnuj swojej głupiej rodzinki.

- Nie waż mi się nawet do nich zbliżać!

- Nie miło było cię znowu zobaczyć - powiedziała i nagle się teleportowała.

𝙽𝙴𝚆 𝙻𝙸𝙵𝙴 • OLIVER WOODOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz