Olivia bardzo się zdziwiła, gdy na stacji nie zastała rodziców, a państwa Weasley, tak samo rudych jakich widziała ich ostatnio. Wyjaśnili jej, że to oni zabiorą ich do domu, jednak nie powiedzieli ani słowa o rodzicach. Bliźnięta przez całą drogę czuły niepokój. Natychmiastowo zostali obsypani pytaniami, a nawet nie zdążyli porządnie się usadowić.
W końcu mogli uwolnić się od przytłaczających pytań i mogli odpocząć w domu, z nadzieją, że zastaną tam rodziców. Pierwszą niespodzianką jaka ich spotkała, był wielki pies, leżący tuż pod drzwiami.
- A to co ma być - powiedział Max, cofając się o krok do tyłu.
- Ale z ciebie bohater - Olivia przewróciła oczami i podeszła bliżej psa. - Jeśli myślisz, że uda się mnie zmylić to jesteś w błędzie. Takie duże psy spotykane są jedynie w bajkach, kimkolwiek jesteś, proszę abyś odsunął się od drzwi, albo potraktuję cię magią. Znam parę skutecznych zaklęć.
Pies od razu się posłuchał i odsunął od drzwi, dzięki czemu mogli wejść do środka.
- Mamo, jeżeli to twoja kolejna niespodzianka, to od razu mówię, że się wyprowadzam - zawołała Olivia z progu, jednak wielkie było jej zaskoczenie, gdy zamiast mamy w kuchni zobaczyła profesora Lupina. - Czy tylko ja czuję, że coś jest nie tak?
- Wasi rodzice udali się za granicę, w służbowej sprawie. Zlecili nam opiekę nad wami - wyjaśnił profesor.
- A czy nami trzeba się zajmować? Jesteśmy już dorośli - powiedział Max, zakładając ręce na piersi. - Właśnie skończyliśmy szkołę.
- Czy mogę się dowiedzieć, kim jest pański przyjaciel? - zapytała Olivia, nie czekając na odpowiedź na pytanie brata.
- Proszę, mów mi po imieniu. Jestem Remus - podał jej dłoń. - A to jest Syriusz.
- Black? - zapytał Max, który nagle pobladł.
- Tak - odpowiedział Lupin.
Bliźniak Olivii nagle złapał się ręką za kanapę, próbując opanować nagły atak paniki, jednak nie udało mu się to i po chwili znalazł się na podłodze, całkowicie nieprzytomny. Postanowili go nie ruszać, woleli aby doszedł do siebie na podłodze.
- Dziwi mnie to, że nie jest na odwrót - powiedział Black, już w postaci człowieka.
Olivia jedynie na niego spojrzała i uniosła brew.
- Chociaż po akcji przed domem jednak mnie to nie dziwi.
- Czy on nie jest jakimś, nie wiem, kryminalistą? - Wilde zwróciła się do Remusa.
- Nie jest kryminalistą, siądźmy do stołu to wszystko ci opowiemy.
Olivia rzuciła jeszcze spojrzeniem na wciąż nieprzytomnego brata, machnęła ręką i zajęła miejsce w kuchni.
Minęło trochę czasu od kiedy Remus oraz Syriusz zamieszkali w domu Wilde'ów. Max nie był zbyt dobrze do nich nastawiony i niewiele czasu spędzał w domu, co dziwiło trochę jego siostrę, bo gdy pytała gdzie wychodzi, on nigdy jej nie odpowiadał, tak samo było jak wracał. Olivia za to dobrze dogadywała się z przyjaciółmi rodziców. Z Remusem mogła omówić każdy naukowy temat, który ją interesował, a z Syriuszem mogła się trochę powygłupiać.
W końcu rodzice wrócili do domu. Olivia wręcz się na nich rzuciła, gdy przekroczyli próg domu.
- Moje dorosłe dzieciaczki - powiedział tata, przytulając bliźnięta.
Wszyscy zasiedli wspólnie do jednego stołu.
- Ale jesteśmy już starzy - powiedział Syriusz.
- Najlepiej widać to po dzieciach, gdy dorastają - westchnął tata.
- A my mamy już dwójkę dorosłych - dodała mama.
- Nie przejmujcie się - zaczęła Olivia. - Max zawsze będzie dzieckiem.
Potem dorośli zaczęli wspominać dawne czasy, a Olivia przysłuchiwała im się z radością, jednak później przeszli na poważniejsze tematy i dziewczyna postanowiła się ulotnić na zewnątrz. Usiadła na swojej ulubionej huśtawce i zaczęła rozmyślać. Myślała o czekającej ją przyszłości, miała zamiar następnego dnia udać się do ministerstwa, aby przejrzeć ogłoszenia. Chciała jak najszybciej uniezależnić się od rodziców i zacząć działać na własną rękę.
- A ty co tu tak sama? - z rozmyślań wyrwał ją tata, który siadł obok niej, tyle, że na ziemi. Przyniósł ze sobą koce, a jednym z nich okrył Olivię. - Chciałem ci o czymś powiedzieć.
- Proszę, nie baw się w mamę - jęknęła od razu dziewczyna.
- Nigdy nie poznałaś swoich chrzestnych, nawet nie wiem czemu...
- Chcesz mi powiedzieć, że Remus jest moim ojcem chrzestnym? - powiedziała od razu Olivia.
- Aż takie to przewidywalne?
- A co z Maxem?
- James był jego chrzestnym. Niestety, jego historię zdążyłaś już poznać.
- Niestety - westchnęła Olivia.
- Nie chciałem, żeby zrobiło się tak ckliwie - powiedział, wyjmując coś z kieszeni. - Więc przyniosłem wasze listy.
- Tak szybko? - zdziwiła się dziewczyna. - Wejdziemy do domu i porównamy?
- Myślę, że nie ma co porównywać - zaśmiał się tata.
Wstali powoli z ziemi i weszli do środka.
- Same wybitne! Tak jak kiedyś Remus - zachwycał się Syriusz, oglądając kartki z wynikami.
- A myślałem, że przynajmniej zaklęci mi dobrze poszły - westchnął Max i schował twarz w dłoniach. - Jak ja się teraz do drużyny dostanę?
- Myślę, że oni raczej patrzą na twoje umiejętności, niż wyniki w nauce - pocieszał go Remus.
- Że co? - Max nagle się podniósł. - Ona powiedziała mi, że trzeba mieć minimum powyżej oczekiwań!
- Ale i tak, jak widzę nie dałeś się w to wrobić - powiedziała mama, patrząc na jego wyniki.
- Muszę spojrzeć, kiedy są nabory - powiedział Max, sięgając po gazetę.
- Nie macie zamiaru nikogo zaprosić w tym roku? - zapytała mama.
- Nie, a ty? - odpowiedziała natychmiastowo cała trójka.
- Myślałam może o Penny, Oliverze...
- Bez przesady - Olivia machnęła ręką. - Można powiedzieć, że to bardziej chłopak Maxa, niż mój.
- Że co?! - tata o mało nie udławił się herbatą.
- Jest moim przyjacielem! To chyba dobrze, że się dogadujemy?- Wiesz co, nie mamy zamiaru w to wnikać.
W końcu wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Olivia uznała, że nie będzie zapalać światła z nadzieją, że trafi po ciemku na łóżko, jednak nagle poczuła na sobie wzrok.
- Kto tu jest? - zapytała, wyciągając różdżkę.
- A więc w końcu się spotykamy - powiedział znajomy głos.
- Mary, czego chcesz tym razem?
- Masz nie zbliżać się do Wooda, bo oboje gorzko tego pożałujecie - zaśmiała się, wwiercając się spojrzeniem w Olivie.
- Co ci znowu strzeliło do głowy?
- Zabiję go, jeśli się z nim skontaktujesz, spotkasz lub zrobisz cokolwiek związanego z nim. Będziesz miała jego śmierć na sumieniu. Obserwuję cię. A jeśli to do ciebie nie dotarło to pilnuj swojej głupiej rodzinki.
- Nie waż mi się nawet do nich zbliżać!
- Nie miło było cię znowu zobaczyć - powiedziała i nagle się teleportowała.
CZYTASZ
𝙽𝙴𝚆 𝙻𝙸𝙵𝙴 • OLIVER WOOD
FanfictionOlivia Wilde, dziewczyna czystej krwi, należy do Ravenclaw. Na piątym roku jej brat zostaje kapitanem krukonów, czy dziewczyna ulegnie prośbom brata i sama dołączy do drużyny? Co się stanie jak w jej życie wejdzie jeszcze jeden kapitan, a może aż dw...