Mary od rana czuła się dość dziwnie. Wstała z uśmiechem na twarzy, chociaż nie myślała, że wczorajsze zachowanie chłopaka tak na nią wpłynie. Skarciła się w myślach i wyszła z dormitrum.
W Wielkiej Sali pełno było już uczniów. Przy stole gryfonów siedział Oliver, który gdy zobaczył dziewczynę, pomachał jej. Odmachała mu. Miała nadzieję, że na stole znajduje się wielka miska jajecznicy, w której będzie mogła się utopić.
- Max! - zawołała, spostrzegając chłopaka, zajadającego się tostami.
- Kobieto nie strasz mnie! - odpowiedział, jednak od razu zmarszczył brwi. - Nie byliśmy na siebie obrażeni?
- Błagam, wybacz mi - powiedziała z łamiącym się głosem. - Potrzebuję twojej pomocy.
- Co się stało? - powiedział z troską w głosie.
- Wydaje mi się, że Wood się we mnie zakochał...
- CO?! - chłopak aż podniósł się z krzesła.
- Nie tak głośno! - powiedziała Mary, zajmując miejsce obok niego. - Pomożesz mi?
- I co niby mam zrobić? - zapytał, marszcząc brwi.
- Nie wiem - załamana schowała twarz w dłoniach. - Może poudajesz mojego chłopaka?
- Nie spadłaś może w nocy z łóżka? - zapytał nagle, przyglądając się dziewczynie. - Albo nie uderzyłaś czymś mocno w głowę?
- Nie! Proszę Max, zrób to może nie dla mnie, a dla swojej siostry - w oczach zebrały jej się łzy.
- Potrafisz zrujnować życie człowiekowi.
- Proszę, Olivia jest dla mnie bardzo ważna, tak samo jak dla ciebie. Nie chcę, żeby obudziła się i zobaczyła, że chłopak, który jej się podoba, nagle ugania się za mną.
- Wiesz ile mógłbym mieć dziewczyn przez ten czas?
- Zero - odpowiedziała natychmiastowo.
- No dzięki - przewrócił oczami. - Pomogę ci.
- Jesteś cudowny - w przypływie radości, rzuciła się na niego, zamykając w szczelnym uścisku. - Sprawdź czy Wood patrzy. Tylko dyskretnie!
Chłopak niestety nie znał tego słowa i od razu skierował swoje spojrzenie na Wooda, przez chwilę złapali kontakt wzrokowy.
- Mam się do niego uśmiechnąć? - zapytał Max, po czym uśmiechnął się na swój żart.
- Patrzy czy nie? - zapytała zniecierpliwiona Mary.
- A żebyś wiedziała, i to jeszcze jak się patrzy.
- Bardzo dobrze, więc teraz - odsunęła się od niego. - Będziemy na każdej lekcji siedzieć razem.
- Nie jesteśmy na serio razem, a ty już mnie ustawiasz - westchnął ze zrezygnowaniem
- Takie życie - powiedziała, lekko się uśmiechając. - Taką mnie masz, taką mnie kochaj.
- Merlinie, dlaczego ja się zgodziłem na takie coś - chłopak złapał się za głowę.
- Bo kochasz swoją spetryfikowaną siostrę - przyznała Mary.
- Jedno mnie zastanawia - powiedział po chwili ciszy. - Dlaczego, jak to coś petryfikuje tylko dzieci mugolaków, Olivia również została spetryfikowana?
- Nie wiem, to wszystko jest dziwne - powiedziała Mary, spuszczając wzrok. - Lockhart się tym zajmie, zobaczysz.
Max zaczął się niepohamowanie śmiać.
- Mój wujaszek pewnie spanikuje i ucieknie - powiedział Max, ocierając łzy, które spłynęły po jego policzku ze śmiechu.
- Wujaszek? - zapytała zdezorientowana Mary.
- Brat mojej mamy - wyjaśnił chłopak.
Teraz to Mary zaczęła się śmiać, jeszcze głośniej niż jej przyjaciel. Cała sala patrzyła się w ich kierunku.
- To wcale nie jest zabawne - warknął krukon.
- Dla mnie jest - powiedziała dziewczyna. - Staniesz się sławny! "Max, gwiazda wieczorna..."
- Czy to o mnie mowa? - zapytał nagle Lockhart, który akurat obok nich przechodził.
- Nie, podziwialiśmy dzisiejsze niebo - wymigała się od razu Mary.
- Tak, zdecydowanie jest co podziwiać - spojrzał w górę. - Jednak wiecie, że gwiazdy są dopiero wieczorem?
- Mary właśnie mówiła, że sufit o wiele lepiej wygląda nocą, gdy gwiazda wieczorna wschodzi - wytłumaczył Max, ledwo tłumiąc śmiech.
- No cóż, zgadzam się z twoją przyjaciółką, gwiazdy dodają uroku - powiedział, po czym odszedł do stołu, przy którym siedzieli nauczyciele.
- Lockhart się z tobą zgodził, powinnaś się cieszyć! - Max ponownie nie mógł się powstrzymać od śmiechu.
- Spaliłam się ze wstydu! - powiedziała Mary, dotykając swoich zaróżowionych policzków. - Masz w ogóle potwierdzenie od rodziców, że to twoja rodzina?
- Niestety tak - chłopak ze smutkiem pokiwał głową. - Pisałem do mamy, potwierdziła wszystko co powiedział Lockhart.
- Współczuję ci bardzo - położyła mu rękę na ramieniu. - Powinniśmy się zbierać, zaraz mamy lekcję z twoim wujaszkiem.
Wypowiadając ostatnie słowa, uniosła znacząco brwi.
- Ja nie wiem jak ja z tobą wytrzymam! - krukon bezradnie wzniósł ręce do góry.
- Nie musisz wytrzymywać, ale bądź pewien, że nie opuszczę cię na krok.
Pod salą czekała już grupa krukonów oraz gryfonów, którzy w milczeniu oczekiwali na nauczyciela. Gdy w końcu się pojawił Max oraz Mary usiedli przy jednaj ławce, często obdarzając się spojrzeniami.
Po całym dniu Mary była bardzo zmęczona. Pragnęła jedynie wrócić do dormitorium i położyć się na łóżku. Jej plany zostały pokrzyżowane przez Olivera, który zaczepił ją po kolacji.
- Możemy chwilę porozmawiać? - zapytał.
- Tak, jasne - odpowiedziała, podnosząc się z miejsca.
- Chciałem po prostu zapytać, co jest między tobą a Maxem?
- Pogodziliśmy się i wróciliśmy do siebie - powiedziała, łapiąc kosmyk swoich włosów, aby założyć go za ucho.
- A, no dobra - odpowiedział, nieco zmieszany.
- Nasze spotkanie dalej aktualne? - zapytała Mary z nadzieją na przeczącą odpowiedź.
- Percy nie chce opuścić mnie na krok - spuścił wzrok.
- Rozumiem, to do zobaczenia jutro - powiedziała i odeszła do Maxa, który siedział z kolegami.
- Kocham cię! - powiedziała, zajmując miejsce obok Wilde'a.
- Mnie? - zapytał zdziwiony. - A może któregoś z nich?
Reszta grupy zaniosła się śmiechem.
- Czyli rozumiem, że wszystko się udało? - zapytał, gdy się opanowali.
- Oczywiście, że tak! - przytuliła go.
Oliver wrócił do swojego stolika ze spuszczoną głową. Poczuł się zdegustowany. Nie spodziewał się, że Max i Mary do siebie wrócą, ani tego, że Olivia po wybudzeniu nadal będzie żywiła do niego jakiekolwiek inne uczucie poza nienawiścią. Poczuł ukłucie w sercu. Mary stała się dla niego dobrą przyjaciółką, a od słowa do słowa zauważył, że zaczął się w niej zakochiwać. Chociaż potwierdziła, że wróciła do Maxa, Oliver nie miał zamiaru dać za wygraną.
CZYTASZ
𝙽𝙴𝚆 𝙻𝙸𝙵𝙴 • OLIVER WOOD
FanficOlivia Wilde, dziewczyna czystej krwi, należy do Ravenclaw. Na piątym roku jej brat zostaje kapitanem krukonów, czy dziewczyna ulegnie prośbom brata i sama dołączy do drużyny? Co się stanie jak w jej życie wejdzie jeszcze jeden kapitan, a może aż dw...