Następnego dnia, wszyscy byli gotowi, aby ruszyć na stadion. Gdy znaleźli się na miejscu, ledwie mogli znaleźć wolne siedzenia, gdyż przybyło wiele fanów quidditcha.
- Zobacz! Tam siedzi - zawołał Marcus, wskazując na Olivera, siedzącego po drugiej stronie stadionu.
Z początku Olivia nie zauważyła go, jednak chwilę później zobaczyła grupkę znajomych, a wśród nich Olivera.
- Przecież on jest w grupie ludzi, a nie z dziewczyną - stwierdził Max.
- Skąd mogłem wiedzieć, powiedzieli mi o jednej dziewczynie. Patrzcie uważnie, jest tam pięć dziewczyn i pięć chłopaków. Na każdego chłopaka, przypada jedna dziewczyna.
- Nie dołuj mnie - Olivia schowała głowę w dłoniach.
- Czy nie jest tam kapitan drużyny puchonów? - zapytał nagle Max. - O i patrzcie, jakaś ślizgonka, czy ona nie jest na twoim roku?
- Susan? - zawołał Marcus, dostrzegając dziewczynę. - Jak ona mogła?
- Super, zostaliśmy wystawieni - powiedziała Olivia unosząc ręce.
- Podejdźmy bliżej - Marcus złapał bliźniaków i poszedł w stronę ich znajomych. Zajął miejsca całkowicie za nimi, jednak przez hałas nie słyszeli o czym rozmawiają. Cała trójka założyła kaptury.
- Czy to nie jest Mary? - zapytał Max, rozpoznając dziewczynę.
- CO? - Olivia zaczęła się bacznie przyglądać. - A podobno miała gdzieś wyjechać! Jeszcze perfidnie siedzi obok Olivera.
- Najwidoczniej była tak zrozpaczona po zerwaniu, że musiała pojechać na mecz z obcym chłopakiem - powiedział zdenerwowany Max.
- Ej, a ten rudy? - Marcus wskazał na siedzącego przed nimi chłopaka. - To nie jest jakiś Weasley?
- Percy! - zawołała Olivia. - Jeśli jest tu Percy, to znaczy, że Penny też. Chodźmy stąd. Nie chcę patrzeć jak moje przyjaciółki i mój chłopak dobrze bawią się beze mnie.
- Przecież mecz się jeszcze nie zaczął! - zaprotestował Marcus.
- Staniemy po prostu w innym miejscu - powiedział Max, łapiąc siostrę za rękę i odciągając.
Wrócili do swoich rodziców, którzy siedzieli w loży. Starali się skupić na meczu, na ich szczęście z tych miejsc nie było widać ani Olivera, ani pozostałych.
W tym czasie Mary zwróciła się do Penny.
- Źle się czuję, że okłamujemy Olivię - powiedziała.
- Ona i tak nie chciałaby przyjść na ten mecz - stwierdziła Penny, wzruszając ramionami.
- A my chciałyśmy? - spojrzała przyjaciółce w oczy. - No właśnie Penny. Całe lato będziemy jej unikać? Co tak właściwie się stało, że nie spędzamy z nią czasu?
- Uznałaś, że nie chcesz się zbliżać do Maxa. A to już wszystko wyjaśnia. Bo Max i Olivia są nierozłączni, ale nie wiem czy pogodzili się po ostatniej kłótni.
- Pogodzili się, pisała mi o tym w ostatnim liście, na który nie odpisałam...
- I kto tu jej unika? - zapytała lekko już zdenerwowana Penny.
- Muszę do niej pojechać, nie ważne, że będzie tam jej brat.
- Pojadę z tobą.
Nagle do dziewczyn podszedł Percy, objął Penny ramieniem.
- O czym rozmawiacie? - zapytał.
- O Olivii - odpowiedziała mu Penny.
Mary spojrzała na nią wściekłym wzrokiem
- No co, mówię mu o wszystkim - wzruszyła ramionami.
- Wracajmy do reszty.Tak właściwie Penny oraz Mary nie miały wcale znaleźć się na tym meczu. Godzinę przez rozpoczęciem do Mary wpadła Penny i kazała się pakować. Clearwater dostała bilet od Percy'ego i od paru miesięcy wiedziała, że nie chce jechać na mecz, jednak chłopak powiedział, że jest to dla niego bardzo ważne. Mary niekoniecznie lubi quidditcha, ale nie mogła odmówić przyjaciółce. Przez cały czas czuła wyrzuty sumienia, że pojawiła się w tym miejscu, a tym bardziej z chłopakiem swojej przyjaciółki. Olivia załamałaby się, gdyby ich tutaj zauważyła, na szczęście nie powinno jej tu być, pomyślała Mary. Podobno przyjechali do niej goście i raczej będzie w domu, ta myśl ją uspokajała.
- Zbliża się koniec meczu. Niestety Armaty z Chudley przegrywają sporą ilością punktów i gdyby teraz szukający złapał znicza i tak by przegrali - powiedział Oliver smutnym tonem.
- Szkoda - powiedziała Mary, nawet nie słuchając co mówi chłopak.
- SZUKAJĄCY Z ARMAT ZŁAPAŁ ZNICZ! NIESTETY NIE WYSTARCZYŁO TO DO WYGRANEJ, DZIĘKUJEMY PAŃSTWU ZA OBECNOŚĆ NA JAKŻE EMOCJONUJĄCYCH ROZGRYWKACH! - krzyknął komentator.- Wiedziałem, że wygrają. To najlepsza drużyna! - zawołał Marcus, gdy mieli opuścić stadion.
- No raczej, nikt nie obstawiał innego wyniku - dodał Max.
- Pierwszy raz się mogę z tobą zgodzić, kuzynie - jednym ramieniem objął Maxa, a drugie zarzucił na Olivię. Dziewczyna postanowiła nie przejmować się wcześniejszymi wydarzeniami, chciała się po prostu dobrze bawić, dlatego teraz we trójkę wracali roześmiani. - Nie musisz się martwić tym Oliverem. Możesz poradzić sobie równie dobrze bez niego.
- Najpierw chcę wysłuchać co oni mają mi do powiedzenia - stwierdziła dziewczyna.
- Najpierw to wracamy do domu bo jestem głodny - powiedział Max, masując się po brzuchu.
- Coś czuję, że to początek dobrej przyjaźni - powiedział Marcus.
- Oj ja tak samo, to co na kolację? - zapytał Max.
- Naleśniki! - wykrzyknęli razem chłopaki.
- Coś czuję, że ten tydzień będzie moim najkoszmarniejszym w całym życiu - zaśmiała się białowłosa.
- Nie przesadzaj, kuzyneczko. Max i ja teraz jesteśmy kumplami i nie zmieni tego nawet quidditch. Będę się kłócił jedynie z gryfonami. Jak przystało na ślizgona oczywiście - razem, ramię w ramię szli dalej.Oliver ze znajomymi wracali w smutnych nastrojach. Jego ulubiona drużyna przegrała mecz. Przez cały mecz miał w głowie dziwną myśl, że o czymś zapomniał, jednak nie zawracał sobie głowy, aż do tej pory, gdy zobaczył swoją dziewczynę, która szła razem z bratem oraz Marcusem Flintem, wszyscy przytuleni do siebie.
Chłopak nigdy nie pomyślałby, że Olivia może posunąć się aż tak. To prawda, że szczycił się tym, że to on jest z nią, gdyż zawsze z Marcusem konkurowali, nawet w temacie dziewczyny. Nagle poczuł uścisk w sercu. Cała trójka szła roześmiana.
Nagle pod wpływem emocji Wood przyciągnął do siebie Mary i objął ją ramieniem. Akurat w tym momencie Olivia spojrzała wprost na nich. Wyglądała jakby ją zamurowało, w jednej chwili odwrócili się również Max i Marcus, oboje byli wściekli. Max złapał siostrę za rękę i odciągnął w stronę świstoklika, a Marcus poszedł za nimi.
- Czy ktoś mi wyjaśni co oni tu robią? - zapytał Oliver swoich przyjaciół.
- Kto? - zapytała zdezorientowana Mary, która nawet nie próbowała odepchnąć ręki Olivera.- Olivia, była razem z bratem i Marcusem Flintem.
- Olivia?! - Mary stanęła jak wryta, błyskawicznie zdjęła z siebie rękę chłopaka.
- Nie widziałam jej - powiedziała Penny, oglądając się wokół.
- Muszę ją znaleźć - powiedział Oliver i odbiegł w stronę, gdzie zniknęli Wilde'owie.
- Nie, poczekaj! - zawołała za nim Mary, jednak chłopak nie słuchał. Pobiegła za nim.
Olivia trzymała już w ręce część starej piłki, która za parę sekund miała przenieść ich pod dom.
- Trzy, dwa - liczył jej tata. Nagle na horyzoncie pojawił się Oliver. Za nim wynurzyła się Mary, złapała chłopaka za ramię, jednak on ją odepchnął i szedł w stronę Olivii, która odwróciła wzrok. W krótce czas minął i świstoklik ich przeniósł.
Dziewczyna od razu pobiegła do swojego pokoju i rzuciła się na łóżko. W głowie przewijały jej się obrazy Olivera i Mary trzymających się za ręce. To było dla niej zbyt bolesne. Wstała z miejsca i otworzyła okno na oścież. Po gałęzi drzewa przeszła do jedynego miejsca, gdzie mogła mieć spokój - do swojego domku na drzewie. Usiadła na starym fotelu i przyciągnęła kolana do klatki piersiowej, położyła na nich głowę. Chciała zająć myśli czymś innym, jednak nie potrafiła. Zbyt to wszystko ją przytłaczało.
CZYTASZ
𝙽𝙴𝚆 𝙻𝙸𝙵𝙴 • OLIVER WOOD
ФанфикOlivia Wilde, dziewczyna czystej krwi, należy do Ravenclaw. Na piątym roku jej brat zostaje kapitanem krukonów, czy dziewczyna ulegnie prośbom brata i sama dołączy do drużyny? Co się stanie jak w jej życie wejdzie jeszcze jeden kapitan, a może aż dw...