17

1.2K 61 3
                                    

Od kiedy Olivia została spetryfikowana, Penny nie wiedziała co ze sobą zrobić. Targało nią poczucie winy, przez to, że tak ją zostawiła. Z Percy'm nie układało jej się najlepiej, przez większość czasu się kłócili, czego dziewczyna miała serdecznie dość. Parę razy byli na skraju przepaści, że o mało nie rozstali się. 

Mary obraziła się na Penny, jednak krukonka całkowicie nie znała powodu. Możliwe, że przez to, że udało się Clearwater pogodzić z Maxem, z którym spędzała więcej czasu, jednak nie widziała w tym powodu do obrazy.

- Coś się stało, że tak rzadko mnie odwiedzasz? - zapytał ją kiedyś Percy, gdy siedzieli wspólnie na korytarzu.

- Widujemy się codziennie, parę razy w ciągu dnia, mamy wspólne lekcje, czy to ci nie wystarczy? - Penny miała ochotę mu to wykrzyczeć.

- Kiedyś spędzaliśmy razem całe dnie...

- Percy - dziewczyna zacisnęła pięść. - Zawsze powtarzałeś, że nie chcesz, aby twoja rodzina dowiedziała się o tym, że się spotykamy, bo staniesz się kolejnym powodem do drwin. Przez to, że cały czas jesteśmy razem narażamy się jeszcze bard...

- Nie obchodzi mnie to już - przerwał jej rudzielec. - Ginny nas widziała.

- I stało się coś?

- Oczywiście powiedziała bliźniakom - chłopak westchnął. - Teraz cały czas biegają za mną, w pokoju wspólnym i na cały głos krzyczą "Percy ma dziewczynę!" i "To cudowne, że jednak ktoś cię zechciał!" - udał ich głosy. - Mam już tego dość.

- To twoje rodzeństwo, od nich się nie uwolnisz - położyła mu rękę na ramieniu, jednak chłopak odepchnął ją i wstał.

- Do tego zdążyłem się przyzwyczaić. Ale odbiegamy od tematu.

- Jeśli o to chodzi, to ja również mam inne obowiązki. Jestem prefektem, tak jak ty, więc nie mogę rzucić wszystkiego i nagle biec do ciebie! Olivia leży spetryfikowana, a Mary się do mnie nie odzywa - dziewczyna wyrzuciła ręce w powietrze, podnosząc się z miejsca.

- O co poszło? - zapytał Percy z obojętnością w głosie.

- A o co mogło? - krukonka przewróciła oczami.

- O mnie?

- Świat nie kręci się wokół ciebie, Percy! Tym razem poszło o coś innego - westchnęła.

- Masz zamiar mi o tym powiedzieć? - uniósł jedną brew.

- Nie jestem w stanie - w jej oczach wezbrały się łzy. - To już jest zbyt ciężka sprawa.

- Jak chcesz - uniósł ręce, w geście poddania. - Uważam, że ostatnio między nami nie dzieje się zbyt dobrze.

- Oddalamy się od siebie - dodała Penny. - Chyba potrzebuję przerwy.

- Co? - chłopak wcześniej krążył wokół, jednak teraz nagle się zatrzymał. - Przerwy?

- Tak. Chcę sobie wszystko poukładać, tobie też się to przyda. Potem wrócimy do siebie i będzie jak dawniej. Zgoda? - wyciągnęła do niego dłoń.

- Zgoda - niechętnie uścisnął jej rękę.

Dziewczyna odwróciła się od chłopaka i poszła w stronę biblioteki - jedynego miejsca, gdzie mogła pozbierać myśli na spokojnie. Przechodziła między półkami, smętnie spoglądając na stojące tam podręczniki i różnego rodzaju księgi. Nagle natknęła się na Hermionę, która wyrywała stronę z książki.

- Co ty robisz? - zapytała nagle, aż Granger podskoczyła.

- Penny? To ty? - dziewczynka zapytała, nie odwracając się nawet.

- Tak, czy coś się stało?

- Znalazłam rozwiązanie zagadki, wiem kto petryfikuje mugolaków! - powiedziała prawie szeptem. - Podejdź tutaj.

- Kto ich petryfikuje? - zapytała gryfonki, jednak tamta stanęła jak wryta.

- Słyszysz to? - przekręciła lekko głowę, aby się przysłuchać.

- Nic nie słyszę - powiedziała Penny, już chciała się odwrócić, jednak Hermiona ją zatrzymała.

- Masz lusterko?

- Tak się składa, że mam - powiedziała krukonka, wyciągając z kieszonki niewielki przedmiot i podała go dziewczynce.

Gryfonka uniosła lusterko na wysokość oczu i spojrzała na nie, Penny zrobiła tak samo. W odbiciu ujrzały dziwne stworzenie, które patrzyło wprost na nie. Ostatnim co ujrzały, była para wielkich, żółtych ślepi, potem nie było już nic.



- Panienko, proszę pójść ze mną - powiedział profesor Flitwick swoim skrzeczącym głosem do Mary, która siedziała na kanapie w pokoju wspólnym.

- Czy coś się stało? - dziewczyna podniosła się z miejsca. - Chodzi o Olivię?

- Niestety - spuścił wzrok. - Chodzi o Penny, chodź za mną.

Zaprowadził ją do skrzydła szpitalnego, gdzie byli już dyrektor, profesor McGonagall, profesor Snape i profesor Sprout. Wszyscy patrzyli na jedno łóżko, jednak odwrócili się do Mary, gdy usłyszeli skrzypienie drzwi. Mary podeszła bliżej i ujrzała Penny.

- Jak to się stało? - zapytała, po czym zatkała usta, o mało nie płacząc.

Nikt jej nie odpowiedział, bo nagle do pomieszczenia wbiegli Harry Potter oraz Ron Weasley. Po Hogwarcie krążyły plotki, że to Harry petryfikuje wszystkich, bo jest dziedzicem Slytherina i potrafi rozmawiać z wężami, jednak Mary była pewna, że to nie on za tym stoi. 

- Hermiona! - zawołał Harry, podbiegając do łóżka dziewczyny.

- Panna Granger i panna Clearwater zostały spetryfikowane, jak już widzicie - powiedział dyrektor. - Znaleziono je w bibliotece z tym oto przedmiotem.

Pokazał im lusterko, które wcześniej wyjął z ręki Hermiony.

- Przecież to lusterko Penny, ona nigdy się z nim nie rozstaje - powiedziała Mary, biorąc przedmiot do rąk.

- Chyba będziemy musieli zamknąć szkołę, jeśli ataki się powtórzą - powiedział nagle profesor Snape.

- Nie! - Harry odwrócił się do Dumbledore'a. - Dyrektorze, proszę. Hogwart to mój jedyny, prawdziwy dom, niech mi go pan nie odbiera.

- Przykro mi, Harry. Chyba nie mamy innego wyjścia.

- A jeśli ktoś odkryje, kto stoi za tym wszystkim? - Harry powiedział to z odwagą w głosie.

- Wtedy możliwe, że uda nam się sprawić, że pozbędziemy się potwora i szkoła nadal będzie otwarta.

Nagle do pokoju wbiegł profesor Lockhart. 

- A więc tak wygląda moja siostrzenica - powiedział, patrząc na łóżko, na którym leżała Olivia. Podparł ręce na biodrach. Nagle odwrócił się do zgromadzonych z zaskoczoną miną, jakby nie wiedział, że się tu znajdują.

- Myślę, że nasz profesor od obrony będzie wiedział jak znaleźć tego stwora - Snape powiedział z lekką irytacją.

- Jestem już blisko, odpetryfikujcie uczniów, a zabiorę się do likwidowania potwora.

- Im szybciej się do tego zabierzesz, tym mniej będzie spetryfikowanych - powiedział Dumbledore.

- Już wracam do pracy - ukłonił się lekko i wyszedł z sali.

Mary również wyszła. Od razu udała się do pokoju wspólnego, gdzie było strasznie pusto. Uczniowie rozeszli się do swoich dormitoriów, a Mary usiadła przy kominku, ślepo wpatrując się w latające płomienie. Żałowała, że to ona nie jest na miejscu przyjaciółek.

𝙽𝙴𝚆 𝙻𝙸𝙵𝙴 • OLIVER WOODOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz