Od kłótni Maxa i Olivii minęło parę miesięcy. Wielkimi krokami zbliżał się koniec roku, jednak bliźnięta uparcie nie odzywali się do siebie, nawet nie potrafili na siebie spojrzeć. Mary próbowała ich pogodzić, jednak Max miał zbyt trudny charakter, więc skończyło się tym, że zerwał z Mary.
Przez mecze quidditcha Olivia spędzała mniej czasu z Oliverem, który miał kota na punkcie tego sportu, więc nie chciała mu przeszkadzać.
Penny w końcu dogadała się z Percy'm, więc Wilde nawet nie spodziewała się ich zobaczyć. Olivii została jedynie zapłakana Mary, która nie widziała świata poza własnym nosem.
Krukonka czuła się bardzo samotna, jakby oddalała się od świata. Miała wiele czasu, żeby zająć się nauką, co po pewnym czasie zrobiło się monotonne i nudne. Spacerowała samotnie po błoniach, czasem zachodziła na herbatę do Hagrida, żeby gajowemu nie zrobiło się smutno, że dziewczyna praktycznie wcale go nie odwiedza.
Często mijała grupki dziewczyn, które cicho szeptały i chichotały, z ukrycia obserwując Olivera. Na samą myśl, że jakieś dziewczyny mogą być zakochane w jej chłopaku, w sercu pojawiało jej się dziwne uczucie. To jej pierwszy związek, nie sądziła jednak, że będzie aż tak zazdrosna.
Gdy z Woodem zdecydowali oznajmić ten fakt innym, nagle wszyscy zaczęli na nią inaczej patrzeć. Dziewczyny patrzyły na nią wrogo, gotowe zamordować na każdym kroku. Chociaż krukonka stara się nie zwracać na to uwagi, to zaczęło ją, to przerastać. Na każdym kroku czuła na sobie wzrok.
W dzień wyjazdu dyrektor podziękował za kolejny rok oraz przyznał dodatkowe punkty, które oczywiście przypadły gryfonom. Krukoni nie byli zbytnio zadowoleni, jak każde inne domy, ponieważ ciężko pracowali na każdy punkt, a nagle paru pierwszoklasistów zgarnia pierwsze raz w historii Hogwartu dodatkowe punkty przyznawane praktycznie, gdy zbieranie punktów się zakończyło. Każdy chciałby dostać 10 punktów za przeciwstawienie się przyjaciołom. Krukoni, chociażby pracowali jeszcze ciężej, nie będą mieli żadnych szans na zdobycie pucharu, a na pewno do czasu, aż Harry Potter opuści szkołę.
W końcu mogli znaleźć się w pociągu, aby wrócić do swoich rodzin.
Olivia zaprosiła do siebie na wakacje Penny i Mary, jednak obie odmówiły. Penny, dlatego, że już miała plany, czyli jechała do nory, a Mary nie chciała spotkać się z Maxem, który nie zamierzał opuszczać domu. Oliver przez całe wakacje miał zamiar jeździć z ojcem na mecze, a później dodatkowo jedzie do Weasley'ów.
Gdy w końcu Olivia znalazła się w pokoju, próbowała przekonać mamę, żeby urządziły sobie babski wieczór, jednak stanowczo odmówiła, mówiąc, że nie zostawi domu w rękach taty i Maxa, którym nie wiadomo co może strzelić do głowy. Powiedziałam jej potem, że mogłabym pojechać gdzieś sama, jednak ta opcja również odpadła, gdyż "mam jedynie 16 lat". Nie chciałam się przeciwstawiać, bo wiem co odpowiedziałaby mi mama: "skoro jesteś taka dorosła, to możesz posprzątać cały dom, ugotować obiad i pozmywać naczynia". A to zawsze do mnie przemawiało, bo roboty domowe nigdy nie były moją mocną stroną. Więc czekają mnie wakacje z książkami.
Pierwszego dnia wakacji Olivia wstała dość późno, pewnie spała by jeszcze dłużej, gdyby mama nie zawołała jej do pomocy. Na dole znajdował się już Max, oboje stali niezadowolenia.
- Zauważyłam, że coś się między wami ostatnio wydarzyło - zaczęła mama, bacznie obserwując bliźniaków.
- Co się wydarzyło? - zapytała Olivia, przecierając oczy.
- Sama mi to powiedz - powiedziała mama, podpierając boki rękami.
- A Max ci nic nie mówił?
- Owszem, mówił. Chcę usłyszeć również twoją wersję.
- No dobrze, skoro nie dasz mi spokoju to już powiem - białowłosa wzruszyła ramionami. - Poszło o, tak właściwie o co poszło? A no tak, poszło o chłopaka - mama wyszczerzyła oczy. - Nie rób takiej miny, jestem w odpowiednim wieku, żeby mieć chłopaka.
- Ja wcale nie zdziwiłam się, dlatego że mi to nie pasuje, po prostu zdziwiłam się, że ktoś w ogóle zechciał się z tobą umówić - podniosła ręce w obronnym geście.
- Oj mamo, weź - Olivia machnęła ręką. - Oliver Wood, kapitan drużyny Gryffindoru.
- Oh, kapitan drużyny...
- Nie musisz się już tak podniecać, opowiadam dalej. Max uznał, że nawet nie powinnam patrzeć na człowieka takiego jak Wood, bo to przeciwnik, a ja przecież gram w drużynie. No to mu powiedziałam, że odchodzę, bo nie mam zamiaru zrywać z chłopakiem z takiego bezsensownego powodu - dziewczyna zakończyła swoją historię.
- Quidditch nie jest bezsensowny! - zawołał Max.
- Może ociupinkę.
- I tyle? - dopytywała mama.
- Więcej ze mnie nie wyciśniesz - Olivia założyła ręce na klatce piersiowej.
- Od Maxa słyszałam, że jeszcze go zwyzywałaś - mama spojrzała na Maxa.
- Perfidny kłamca! Niech ja tylko dorwę cię w swoje ręce - dziewczyna już chciała podbiec do chłopaka, jednak tamten podniósł się z miejsca i schował za plecami mamy, ta stanęła z groźną miną.
- No okej, przepraszam - podniosła ręce w geście poddania. - Nie uważasz, że to jednak żaden powód, żeby powiedział mi, że nie jestem już jego siostrą?
- Powiedziałeś jej tak? W swojej wersji tego nie ująłeś - mama odwróciła się nagle do syna.
- No, bardzo prawdopodobne, że pominąłem ten jakże kluczowy moment tej kłótni - Max odwrócił wzrok.
Do pomieszczenia nagle wszedł zaspany tata, przeciągnął się, zaczepiając ręką o żyrandol. Szybko złapał ręką jedną z żarówek i przymocował na miejsce. Cała trójka próbowała powstrzymać śmiech.
- Co się drzecie, jak targowcy na Pokątnej? - zapytał, gdy znalazł się w kuchni.
- Pokłócili się - wyjaśniła mama.
- I dlatego musisz im pomagać? - powiedział, podnosząc brwi.
- Sami sobie nie poradzą - westchnęła mama.
- To już nie są małe dzieci, kochanie - położył ręce na ramionach swojej żony.
- Czuję się, jakby moim obowiązkiem było im pomóc.
Gdy tata zagadywał mamę, Olivia spojrzała na Maxa i głową wskazała drzwi. Chłopak od razu przystał na jej propozycję i na palcach zaczął kierować się do drzwi. Gdy byli prawie u celu, dziewczyna niechcący zahaczyła o stojak na parasole, który upadając zrobił wielki huk. Rodzice przestali się kłócić i spojrzeli w ich stronę.- Wiejemy - zawołał Max. Oboje pętem wybiegli na podwórko i zatrzymali się dopiero na najbliższym polu. Zanieśli się donośnym śmiechem.
- Przepraszam - powiedzieli jednocześnie.
- Nie, to ja jestem wszystkiemu winien, nie powinienem skupiać się jedynie na sobie - powiedział ze skruchą Max. - Zachowałem się jak idiota.
- O tak, zdecydowanie tak - zaśmiała się Olivia. - I jeszcze zerwałeś z Mary, to to już totalnie było idiotyczne.
- Z Mary byłem tylko po to, żeby móc wszędzie z wami wychodzić - podrapał się po karku.
- O ty potworze! - dziewczyna zrobiła groźną minę. - Lepiej zacznij uciekać, bo jak cię dorwę, to już nigdy więcej na oczy własnej matki nie zobaczysz!
- Niby trafiłaś do Ravenclaw, ale zachowujesz się jak typowy ślizgon.
- Ślizgon nie dałby ci pięciu sekund na ucieczkę. Jeden...
Max zaczął biec jak najszybciej w stronę domu, ale w ostatniej chwili się wycofał, bo wiedział, że w domu za szybko go dopadnie. Pobiegł do stodoły i wyciągnął miotłę, wiedział, że w przestworzach Olivia nie ma z nim szans.
- To zagranie jest nie fair! - zawołała za nim z ziemi.
- Nikt nie ustalał zasad - odpowiedział jej, zatrzymując się nad jej głową.Próbowała złapać go za nogawkę spodni, jednak ten uniósł się wyżej.
- Nie wiem jak ty, ale ja wracam do domu. Bo jeszcze sąsiadka podejdzie do okna i padnie na zawał - powiedziała, gdyż nie widziała szans na inne ściągnięcie go na dół.
- Masz rację, lepiej jak i ja zejdę na ziemię - posłuchał słów siostry i chwilę później znalazł się tuż obok niej.
- Sąsiedzi za bardzo lubią siedzieć w tych oknach. Czemu mugole są tacy dziwni, ta starsza pani, zawsze gdy wychodzimy od razu pojawia się w swoim oknie, jakby miała jakiś dzwonek alarmujący ją, że wychodzimy.
- Chyba nigdy się o tym nie dowiemy - zaśmiał się Max.
CZYTASZ
𝙽𝙴𝚆 𝙻𝙸𝙵𝙴 • OLIVER WOOD
FanfictionOlivia Wilde, dziewczyna czystej krwi, należy do Ravenclaw. Na piątym roku jej brat zostaje kapitanem krukonów, czy dziewczyna ulegnie prośbom brata i sama dołączy do drużyny? Co się stanie jak w jej życie wejdzie jeszcze jeden kapitan, a może aż dw...