11

1.4K 80 10
                                    

Olivia wysyłała listy do znajomych, jednak nie doczekała się żadnej odpowiedzi. Minął już cały tydzień od kiedy trwają wakacje. Jedyną wiadomość jaką dostała, była ta od Olivera, w której pisał, że bardzo mu przykro, że nie mogą się spotkać, jednak ma dużo treningów i nie chce zawieść swojego ojca. Sama dobrze wiedziała, że Wood ma się pojawić w Norze, jeszcze w tym miesiącu. Mieszkała niedaleko Weasley'ów, więc widziała co się u nich dzieje. Czasem zazdrościła im, że jest ich tak wiele, jednak sama nie chciałaby mieć tyle rodzeństwa, wystarczył jej Max, ze swoim trudnym charakterem.

- Olivia! - zawołała ją mama. - Zejdź na dół na chwilę!

Dziewczyna posłuchała się jej i zeszła po schodach do kuchni, gdzie przy stole siedziała jej mama z herbatą w ręce. Wilde obejrzała się wokół.

- Co tu tak czysto? - zapytała.

- Przyjeżdżają do nas Flintowie - powiedziała mama z zadziwiającym spokojem. 

- Flintów? Tych Flintów? - Olivia wyszczerzyła oczy, ledwo utrzymując się na nogach.

- Tak, tych Flintów. Mam nadzieję, że z bratem...

- WYPROWADZAM SIĘ! - krukonka nie dała nawet dokończyć mamie mówić. Już miała zamiar wycofać się z kuchni, jednak wpadła na tatę. - Może Penny mnie przygarnie, albo Mary, o tak. Mary na pewno.

- Mary wyjechała - powiedziała mama.

- Kłamiesz! Wiedziałabym o tym pierwsza.

- Co się dzieje? - zapytał zdezorientowany tata.

- Czyli nie tylko mi o tym nie powiedziała - Olivia lekko odetchnęła. - Przyjeżdżają do nas Flintowie.

- CO- - tata zakrztusił się kawą. 

- No właśnie! Mamo, dlaczego to przed nami ukrywałaś! - zawołała Olivia, wskazując na matkę.

- Właśnie dlatego! - wskazała na nich. - Widzę waszą reakcję, a teraz jest już za późno.

- Tato, pozwalam ci wybrać miejsce, w które polecimy - powiedziała białowłosa, patrząc na ojca, który już powoli opuszczał pokój.

- To ja się spakuję - pokazał ręką na sypialnię.

- Anabell to twoja siostra, nawet się nie waż nigdzie wyjechać! - zawołała za nim mama.

- Siostra!? - Olivia popatrzyła na tatę z rozdziawioną buzią.

- Nie utrzymujemy kontaktów od skończenia szkoły - wyjaśnił tata. - Dnia z tą żmiją nie wytrzymam.

- A z mamą wytrzymujesz.

- Olivia! - mama założyła ręce na piersi.

- Taka prawda - dziewczyna wzruszyła ramionami. - Trzeba mi było wcześniej powiedzieć, że Marcus jest moim kuzynem.

- Co się stało? - nagle do pokoju wszedł Max. - Coś mnie ominęło?

- Przyjeżdża do nas kuzyn - powiedziała Olivia.

- Jaki kuzyn - Max zmarszczył brwi. - Mamy jakiegoś kuzyna?

Mama chciała mu odpowiedzieć, jednak Olivia zatkała jej usta. Max zabrał z talerza jednego z tostów.

- Ja chcę mu powiedzieć - zaśmiała się. - Marcus.

- Marcus?

- Flint.

Chłopak zakrztusił się przeżuwanym jedzeniem. Tata podszedł do niego i mocno klepnął w plecy.

- Niby od której strony jest naszym kuzynem? - Max spojrzał podejrzanie na mamę.

- Jego matka, to siostra taty - wyjaśniła mu Olivia.

- Tato? - Max dziwnie spojrzał na tatę. - Twoja siostra też ma takie krzywe zęby jak Marcus?

- Nie - odpowiedział tata. - To jej mąż. Ona ma jedynie wkurzający głosik.

- Matthew! - zawołała mama, uderzając tatę szmatką. - Przyjeżdżają dziś wieczorem.

- To co, gdzie lecimy? - przerwała im Olivia.

- Jak najdalej - powiedział tata.

- Zabierzecie mnie? - Max nagle wstał z miejsca.

- Przykro mi, ale miejsca wyczerpane.

- Proszę! - zrobił smutną minkę. - Nie zostawiajcie mnie tu!

- Żartowałam! - zawołała mama. Tata teatralnie złapał się za serce.

- Chcesz mnie o zawał przyprawić kobieto?

- Ważne, że nie przyjadą - powiedział Max z ulgą.

- Nie przyjadą, ale przylecą! Zostaną na parę dni - powiedziała mama, Olivia aż musiała usiąść.

Nagle za oknem rozległ się huk.

- Chyba właśnie wylądowali - mama radośnie podeszła otworzyć im drzwi, w tym czasie cała trójka pobiegła się przebrać, bo jak do tej pory siedzieli w piżamach.

Gdy zeszli na dół, w kuchni, przy blacie siedziała już rodzina Flintów. Marcus wstał z miejsca i rozłożył ręce.

- Miło was widzieć kuzyni! 

- Ciebie niekoniecznie - powiedział Max pod nosem, za co dostał w tył głowy od mamy.

- Zaprowadźcie Marcusa do jego tymczasowego pokoju - powiedziała mama, po czym wróciła do rozmowy z siostrą taty.

- W tym roku nie będzie żadnych forów, Max. Moja drużyna zmiecie was z planszy.

- Możesz sobie pomarzyć - zaśmiał się Max.

- Jeszcze zobaczymy - Marcus przewrócił oczami. - Olivia, kuzyneczko, czy to prawda, że umawiasz się z tym idiotą, Woodem?

- Oliver nie jest idiotą, sam nim jesteś - odpowiedziała mu dziewczyna.

- Ja bym nigdy nie okłamał swojej dziewczyny, żeby umówić się z inną - wzruszył ramionami.

- O co ci chodzi - Olivia zatrzymała go, przyszpilając do ściany

- Jeśli mnie puścisz, to ci powiem - zaśmiał się jej w twarz.

- Słyszałem od Blaize'a, który słyszał od jednego z puchonów, który słyszał od Katie Bell, która gadała z Angeliną Johnson, która jest jedną z bliższych znajomych Wooda, że został zaproszony na mecz w Brazylii i nie odmówił.

- Nie mam podstaw, aby ci wierzyć - założyła ręce na piersi.

- Mecz jest jutro, twoi rodzice już potwierdzili, że na niego idziemy, więc sama się przekonasz.

- Dobra, niech tak będzie.

- Najpierw musisz się przygotować - powiedział Max.

- Na co? - zapytała zdezorientowana Olivia.

- Chyba nie masz zamiaru pójść na mecz, nie znając historii drużyn?

- A co to ma do tego, po co ja tam jadę?

- Żebyś nie stała tam jak ostatnia idiotka - Max z jednej z szafek na korytarzu wyjął wielki podręcznik quidditcha. - Nie masz najmniejszej wiedzy o quidditchu.

- Potrafię grać i znam zasady, to nie wystarczy? - zapytała.

- Nie! - powiedzieli jednocześnie Max i Marcus.

- Masz wokół siebie trzech kapitanów i serio, nie znasz żadnej drużyny - zapytał Marcus, łapiąc się za głowę. - A wiesz przynajmniej kto będzie grał?

Olivia milczała.

- Osy z Wimbourne i... - zaczął Marcus.

- Armaty z Chudley - dokończył Max.

- Czeka nas dużo pracy - stwierdził Flint.


𝙽𝙴𝚆 𝙻𝙸𝙵𝙴 • OLIVER WOODOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz