14

1.3K 75 5
                                    

Dzień powrotu do Hogwartu nie zapowiadał się najlepiej. Bliźniaki o mało nie spóźniły się na pociąg przez Maxa, który zapomniał swoich podręczników, zabierając jedynie sprzęt do quidditcha. Ledwo znaleźli się w pociągu, a ten już ruszył.

Od kłótni nie odzywali się do siebie, nie pisali listów, ani nie zwracali na siebie najmniejszej uwagi. Olivia zaczęła obwiniać się o to wszystko, pomyślała, że w tamtym momencie powinna im wybaczyć, bo nie zrobili nic złego i wszystko byłoby po staremu.

Max oraz Marcus tymczasowo zastępowali jej przyjaciół, bardzo ją wspierali, jednak każdy miał swoje życie, całkowicie różne od jej. Nie chciała ich zatrzymywać. Czasem, gdy rozmawiali o sporcie, Olivii od razu przypominał się Oliver, przez co odłączała się od chłopaków i uciekała do własnego świata.

Znalazła pusty przedział w pociągu, chociaż jej brat nalegał, aby dołączyła do grupki jego znajomych, nawet Marcus zaproponował jej, aby dosiadła się do niego, wtedy poznała by osoby z innego domu, a przy okazji zapomniała o smutkach. Dziewczyna jednak wolała pobyć sama, co nie trwało długo.

- Czy możemy się dosiąść? - w drzwiach przedziału stanęła od ucha do ucha uśmiechnięta Hermiona, za nią stali Harry oraz Ron.

- Jasne - odpowiedziała im niechętnie białowłosa.

- Jak minęły ci wakacje? - dziewczynka natychmiastowo zaczęła zagadywać koleżankę, dzięki czemu ta nie musiała się przejmować problemami, jakie miała na głowie.

Przez całą drogę było słychać głos Hermiony, Olivia nigdy nie przypuszczała, że z Granger może być aż taka gaduła. Opowiadała gdzie była podczas wakacji, jakie książki przeczytała, jakich nowych zaklęć się nauczyła i wiele innych rzeczy.

- Dlaczego nie siedzisz z Mary i Penny? Widziałam je w innym przedziale - powiedziała nagle Hermiona, jednak umilkła, gdy zobaczyła minę dziewczyny. - Chcesz porozmawiać na korytarzu?

- Opowiem ci w skrócie - wyjaśniła Olivia, gdy znalazły się poza zasięgiem ciekawskich uszu. - Pokłóciłam się z Mary i Penny, a Oliver nie jest już moim chłopakiem.

- Czemu? - zapytała ze współczującą miną.

- Za długa historia, żeby opowiadać - wyjrzała za okno. - A my zaraz będziemy na miejscu, lepiej przebierzmy się w szaty.

- Jeśli będziesz chciała szczerze porozmawiać, zawsze możesz się ze mną spotkać - dotknęła lekko jej ręki.

- Dziękuję - Olivia uśmiechnęła się lekko.

Wilde czym prędzej opuściła pociąg. Pośród tłumu szukała białej czupryny swojego bliźniaka, jednak nie mogła go nigdzie dostrzec. Nagle wpadła na kogoś.

W jej stronę obrócili się Fred oraz George, oboje krzyżując ręce na klatkach piersiowych.

- Słyszeliśmy, że złamałaś serce naszemu kapitanowi - powiedział pierwszy z nich, byli tak identyczni, że krukonka nie potrafiła ich rozróżnić.

- To chyba źle słyszeliście - odpowiedziała, próbując ich wyminąć, jednak ponownie stanęli jej na drodze.

- Chcemy się dowiedzieć, czy to prawda, czy Angelina znowu rozpowszechnia plotki - powiedział drugi.

- Nie jestem z Oliverem - Wilde westchnęła, unosząc ręce do góry w geście poddania się. -  Ale o wersję wydarzeń zapytajcie się Wooda, bo ja wam się żalić nie będę.

Bliźniacy stali ze zszokowanymi minami, dzięki czemu dziewczyna mogła ich wyminąć, nie narażając się na ich spojrzenia.

Wszyscy uczniowie weszli do Wielkiej Sali. Max podszedł do siostry z podbitym okiem i krew ściekała mu po brodzie.

- Co ci się stało? - zapytała z troską, wyjmując różdżkę.

- Na swoje usprawiedliwienie powiem, że to nie ja zacząłem bójkę - powiedział, siadając obok niej.

- Z kim? - dopytywała białowłosa.

- Z Woodem.

- Mało ci, że pod domem się biliście? O co poszło?

- Przechodziłem z kumplami obok niego i tych twoich byłych przyjaciółek. Szepnąłem pod nosem, że już pociesza inną, po tym jak skrzywdził ciebie. Rzucił się na mnie, ale nie pozostałem mu dłużny. 

- Nic dziwnego, że oberwałeś. Sam się podstawiłeś - stwierdziła Olivia. - Niestety nie znam zaklęcia, które cię lepiej wyleczy, musisz iść do skrzydła szpitalnego.

Przy stole gryfonów nie było Olivera, Olivia zastanawiała się, jaką krzywdę mógł mu wyrządzić jej brat. Poszła razem z Maxem do pani Pomfrey, która zajmowała się przygotowaniem naparu na czyraki dla innego ucznia. Na jednym z łóżek siedział Wood, a obok niego stała Mary, przykładała mu lód do oka.

- Czyli już wiem z kim się pobiłeś - uzdrowicielka zwróciła się do Olivera, po tym jak zobaczyła Maxa. 

- Siadaj - pokazała bratu na łóżko. - Idę do dormitorium, jestem zmęczona. Widzimy się jutro i do tego czasu postaraj się z nikim więcej nie bić.

Olivia skierowała się do wyjścia, jednak Mary pobiegła za nią i zatrzymała.

- Jeśli nadal się złościsz - zaczęła Mary ostrym tonem.

- Ja się nie złoszczę - odpowiedziała Wilde spokojnie. - Ja po prostu jestem zawiedziona.

Wyminęła ją i wyszła. Szybkim krokiem ruszyła w stronę łazienki dziewczyn, gdzie nikt nie chodził, na jej szczęście. Oparła się o jedną z umywalek i odkręciła wodę, która powoli wypełniała źródło. Spojrzała wprost w wodę i zauważyła dziwną rzecz, w wodzie odbijały się żółte światła. Przyjrzała się bliżej i rozpoznała, że są to oczy. Dwa wielkie, żółte ślepia wpatrywały się wprost na nią, dalej dziewczyna nie wiedziała co się wydarzyło.

Następnego dnia nikt nie słyszał o Olivii, Maxa zaczęło to niepokoić. Pod wieczór podszedł do niego opiekun ich domu i poprosił go, aby poszedł z nim do skrzydła szpitalnego. 

- Co jej się stało? - zapytał, patrząc na nieruchomą siostrę. 

- Obawiamy się, że - zaczął Dumbledore, gdy do pomieszczenia weszła Mary. Spojrzała na łóżko i zakryła ręką buzię. Nie potrafiła wydusić z siebie słowa. - Została spetryfikowana. 

Max zauważył Mary i jego mina od razy zrzedła. 

- To wszystko twoja wina - powiedział, gdy profesorowie opuścili skrzydło szpitalne. - Gdybyś jej wczoraj nie zatrzymała...

Nie mógł nic więcej powiedzieć, do jego oczu napłynęły łzy. Schował twarz w rękach, kręcąc głową.

- To wszystko twoja wina - wyszeptał jeszcze raz.

Mary wybiegła z pomieszczenia i nie zatrzymywała się dopóki nie znalazła się w pokoju wspólnym Ravenclaw. Wpadła do dormitorium i oparła się plecami o drzwi. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.

𝙽𝙴𝚆 𝙻𝙸𝙵𝙴 • OLIVER WOODOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz