7. ,,Dobrze zrobiłam?"

579 41 22
                                    

Stwierdziłam, że nie chce mi się trudzić, a z racji tego, że z tyłu podręcznika są odpowiedzi to przepisze je w zeszyt i tyle. Jednak coś przykuło moją uwagę. Była tam karteczka, na której było napisane:

,,Nieładnie tak spisywać odpowiedzi, ucz się, a nie. Miałem coś do załatwienia, więc nie było mnie dziś, w razie czego przyjeb tej Jessice i się nie bój. Do zobaczenia nieuku,
~Twój kolega z ławki :)"


Tsss, za kogo on się ma? Znalazł się matematyk od siedmiu boleści. No dobra, przydaje się, bo matmy nie kumam totalnie.
Tylko zastanawia mnie to kiedy on mi tą karteczkę napisał. Tak w ogóle to co on ma z tymi karteczkami? A dobra, nieważne. I jeszcze ten uśmieszek, no po prostu wyraża mój humor na lekcjach.

Mówiąc szczerze olałam temat, wróciłam do przepisywania odpowiedzi do zeszytu. Na sprawdzian nie chciało mi się uczyć, więc olałam sprawę jak tę kartkę od Tobiego. Włączyłam mój ulubiony serial na Netflixie, a podczas niego zajadałam czekoladę. Chyba jestem uzależniona od jabłek i czekolady, a co jakby zrobić czekoladę w jabłku, a nie, jabłka w czekoladzie, nie, nie, raczej czekoladę w jabłkach, a może jednak...

No i w tym momencie jak to zwykle ja, zasnęłam, muszę przyznać, że jestem niezłym śpiochem i potrafię zasnąć dosłownie wszędzie. Raz zdarzyło mi się nawet pod prysznicem.

Rano obudziłam się jakaś taka wyspana? Nie słyszałam żadnego budzika, może kurwa dlatego, że nawet go nie nastawiłam. Gdy spojrzałam na telefon, ten wskazywał godzinę 12, nieźle. W sumie i tak nic nie umiałam, poszłam do kuchni i podeszłam do lodówki w celu wyjęcia z niej jogurtu. Gdy wzięłam go skierowałam się do stołu, na którym leżał notes.

,,Córeczko, musiałam pilnie wyjechać, kupiłam Ci zapas jedzenia, więc z głodu na pewno nie umrzesz. Wrócę najszybciej jak to możliwe, pieniądze są na półce w kuchni.
Buziaki, mama."

Ah, kochająca matka - pomyślałam.

Wzięłam jogurt i postanowiłam, że zjem w swoim pokoju. Reszta dnia zleciała mi na oglądaniu seriali, jedzeniu, przeglądaniu social medii itp. Nawet nie zjadłam obiadu, bo po co, zapomniałam, że trzeba jeść też inne rzeczy niż tylko słodycze i czipsy.
Była 18:12, wtem usłyszałam dzwoniący domofon, odebrałam.

-Cześć, mogę wejść? - nie mogłam rozpoznać głosu, ponieważ przez mój cudowny domofon ledwo było coś słychać.

Bezmyślnie przycisnęłam guzik, który otwiera drzwi od klatki, dopiero później zaczęłam myśleć. Jaka ja jestem głupia, czy dobrze zrobiłam? W tym momencie tego żałowałam.

Natychmiast zamknęłam drzwi, miałam na to czas, ponieważ na szczęście mieszkam na najwyższym piętrze, co oznacza to, że trzeba wjechać windą, no chyba, że ktoś lubi zapierdzielać tyle po schodach.

Oparłam się o drzwi i zjechałam po nich plecami. Siedziałam przerażona, przecież byłam sama w mieszkaniu. Może to mama albo tata? Może wrócili? Dlaczego tak panikuje, uhh. Proszę, niech to będą oni.. Wtem usłyszałam pukanie do drzwi.

You make me crazy [cz. 1&2] [Ticci Toby]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz