20. ,,Nie chciałem tego"

474 41 25
                                    

-No dobra, a skąd wiesz, że Mark mówił ci prawdę o Tobim? - zapytał.

-Zaraz, zaraz, o Tobim? Skąd wiesz jak ma na imię?... - w tym momencie Matt zamarł.

-Ymm, Liv... - zaczął w końcu.

-Zdejmij te gogle i maskę - powiedziałam stanowczo.

-Olivia, posłuchaj... - próbował się z tego wyplątać, ale niestety był słaby w kłamaniu.

-Ściągaj to, już! - rozkazałam.

-Nie mogę, rozumiesz? - lekko podniósł ton.

Tsaaa... nie mógł, ciekawe dlaczego? W sumie nie wzięłam do siebie jego słów. Musiałam wiedzieć czy mnie okłamywał. Patrzyłam na niego, ale on nie mógł utrzymać ze mną kontaktu wzrokowego. Wiedziałam, że coś w tym jest, więc nagle po prostu zdjęłam mu gogle i maskę.

-Nie wierzę, po prostu nie wierzę... - zaczęłam.

-Liv, ja...

-A-ale dlaczego... dlaczego to zrobiłeś? Wiesz co? To było naprawdę żałosne. Co chciałeś tym osiągnąć? Mam cię dość, serio! Wyjdź stąd!

-Olivia... - powiedział łamliwym głosem.

-Chyba powiedziałam, że masz stąd wyjść! - przerwałam mu.

-Nie wyjdę dopóki nie dasz mi tego wyjaśnić!

-Wypierdalaj stąd, rozumiesz?! Czy może mam ci przeliterować? Nie chcę z tobą rozmawiać!

-Nie wyjdę stąd! - podniósł ton.

-Tak?! Bo co?! To moje mieszkanie!

-Bo cię kurwa kocham, rozumiesz?!

Zamarłam. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, byłam kłębkiem nerwów. Powoli uspokajałam się, dalej byłam na niego wkurwiona, ale jego słowa w jakiś sposób dziwnie na mnie wpływały.

-C-co?... - w końcu odpowiedziałam.

-Tak, Liv, bo... - jego wypowiedź przerwał dzwonek do drzwi.

-Kurwa, to pewnie moja mama...

Udałam się z Tobim w stronę drzwi i je otworzyłam. Stała w nich Jessica.

-Czego tu chcesz? - burknęłam.

-Przyszłam po swojego chłopaka, bo jesteśmy umówieni - powiedziała.

-Ah tak? - spojrzałam na Tobiego. -Twój chłopak właśnie wychodził, więc miłego wieczoru.

-Jaki chłopak do cholery?! - wkurzył się Toby.

-Oj nie udawaj już, jesteś tylko mój kochanie - jej słowa tak mnie rozśmieszyły, że parsknęłam śmiechem.

-A ciebie co tak bawi?! - rzuciła się na mnie z łapami. Toby natychmiast zareagował.

-Pojebało cię?! Zostaw ją! - popchnął ją na ścianę tak, że aż się odbiła co jeszcze bardziej mnie rozbawiło.

-To bolało kurwa! - krzyknęła.

-Zrozum, że NIGDY nie będziemy razem, ja kocham tylko jedną dziewczynę.

Jessica wybuchnęła płaczem, natychmiast wybiegła z mieszkania. Krzyknęła w biegu, że tego pożałuję oraz to, że Toby jest tylko jej. Miałam niezły mętlik w głowie i nie rozumiałam już totalnie nic.

-Toby, przepraszam... nie powinnam się na ciebie tak wydzierać, ale zabolało mnie to, że mnie okłamywałeś i nie byłeś tym za kogo się podawałeś...

-Nie szkodzi, było minęło. Po prostu...

-Po prostu co?

-To bardzo głupio zabrzmi, ale zerwałaś ze mną kontakt, a ja tego nie chciałem. Byłaś dla mnie zbyt ważna, sądzę, że zbyt szybko się do ciebie przywiązałem. Chyba będę musiał pogodzić się jakoś z twoją decyzją i odciąć się od ciebie...

-Toby nie... Po prostu doszły mnie słuchy, że jestem dla ciebie tymczasowa i bawisz się tak naprawdę tylko moimi uczuciami oraz knujesz coś z Jessicą, której nienawidzę...

-Ale to same kłamstwa Liv...

-To, że mnie kochasz też było kłamstwem?...

-Ehh, nie... z resztą nieważne, bo i tak jesteś z tym Markiem, nie będę temu zaprzeczał.

-Nie jestem, Toby naprawdę, nic mnie z nim nie łączy i nie będzie łączyć, zrozum...

-Sama mi powiedziałaś, że nie jesteś pewna tego czy coś poczułaś.

-Nic nie poczułam, powiedziałam tak przez emocje... - z moich oczu poleciały łzy.

-Ej, co się stało? Nie płacz...

-Toby możemy odłożyć tę rozmowę na jutro? Nie potrafię myśleć racjonalnie...

-Tak, jasne, do jutra...

Toby tylko spojrzał na mnie, uśmiechnął się i wyszedł. Jego uśmiech był taki uroczy i zaraźliwy, od razu odwzajemniłam gest. Było już bardzo późno, ale przez wydarzenia z dzisiejszego dnia nie mogłam skupić się nawet na jednej rzeczy.

Po chwili poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę. Udałam się jeszcze do kuchni, aby posprzątać. Zaczęłam od włożenia naczyń do zmywarki, następnie wyniosłam śmieci, umyłam ręce i zabrałam się za gotowanie. Stwierdziłam, że zrobię sobie obiad na jutro. Wybrałam lasagne, którą uwielbiałam. Podczas mojego jakże profesjonalnego gotowania zadzwoniła do mnie mama. Wypytywała co u mnie, czy wszystko w porządku, jak szkoła i takie tam duperele. Mówiła także, że jej wyjazd może się przedłużyć z jakichś powodów, ale jakoś się tym nie przejęłam, bo byłam już przyzwyczajona do pozostawania samą w domu przez dłuższy czas. Mama pożegnała się ze mną i powiedziała, że w razie czego przeleje mi dzisiaj pieniądze na konto. No przynajmniej coś.

Gdy już skończyłam gotować ogarnęłam blat i zaczęłam sprzątać stół po czym jakby coś zauważyłam. Na kanapie leżał jakiś telefon, zapewne należał do Tobiego. Tylko czy powinnam go sprawdzić? Może dowiem się w końcu o co w tym wszystkim chodzi?...

You make me crazy [cz. 1&2] [Ticci Toby]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz