-No dobra, a skąd wiesz, że Mark mówił ci prawdę o Tobim? - zapytał.
-Zaraz, zaraz, o Tobim? Skąd wiesz jak ma na imię?... - w tym momencie Matt zamarł.
-Ymm, Liv... - zaczął w końcu.
-Zdejmij te gogle i maskę - powiedziałam stanowczo.
-Olivia, posłuchaj... - próbował się z tego wyplątać, ale niestety był słaby w kłamaniu.
-Ściągaj to, już! - rozkazałam.
-Nie mogę, rozumiesz? - lekko podniósł ton.
Tsaaa... nie mógł, ciekawe dlaczego? W sumie nie wzięłam do siebie jego słów. Musiałam wiedzieć czy mnie okłamywał. Patrzyłam na niego, ale on nie mógł utrzymać ze mną kontaktu wzrokowego. Wiedziałam, że coś w tym jest, więc nagle po prostu zdjęłam mu gogle i maskę.
-Nie wierzę, po prostu nie wierzę... - zaczęłam.
-Liv, ja...
-A-ale dlaczego... dlaczego to zrobiłeś? Wiesz co? To było naprawdę żałosne. Co chciałeś tym osiągnąć? Mam cię dość, serio! Wyjdź stąd!
-Olivia... - powiedział łamliwym głosem.
-Chyba powiedziałam, że masz stąd wyjść! - przerwałam mu.
-Nie wyjdę dopóki nie dasz mi tego wyjaśnić!
-Wypierdalaj stąd, rozumiesz?! Czy może mam ci przeliterować? Nie chcę z tobą rozmawiać!
-Nie wyjdę stąd! - podniósł ton.
-Tak?! Bo co?! To moje mieszkanie!
-Bo cię kurwa kocham, rozumiesz?!
Zamarłam. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, byłam kłębkiem nerwów. Powoli uspokajałam się, dalej byłam na niego wkurwiona, ale jego słowa w jakiś sposób dziwnie na mnie wpływały.
-C-co?... - w końcu odpowiedziałam.
-Tak, Liv, bo... - jego wypowiedź przerwał dzwonek do drzwi.
-Kurwa, to pewnie moja mama...
Udałam się z Tobim w stronę drzwi i je otworzyłam. Stała w nich Jessica.
-Czego tu chcesz? - burknęłam.
-Przyszłam po swojego chłopaka, bo jesteśmy umówieni - powiedziała.
-Ah tak? - spojrzałam na Tobiego. -Twój chłopak właśnie wychodził, więc miłego wieczoru.
-Jaki chłopak do cholery?! - wkurzył się Toby.
-Oj nie udawaj już, jesteś tylko mój kochanie - jej słowa tak mnie rozśmieszyły, że parsknęłam śmiechem.
-A ciebie co tak bawi?! - rzuciła się na mnie z łapami. Toby natychmiast zareagował.
-Pojebało cię?! Zostaw ją! - popchnął ją na ścianę tak, że aż się odbiła co jeszcze bardziej mnie rozbawiło.
-To bolało kurwa! - krzyknęła.
-Zrozum, że NIGDY nie będziemy razem, ja kocham tylko jedną dziewczynę.
Jessica wybuchnęła płaczem, natychmiast wybiegła z mieszkania. Krzyknęła w biegu, że tego pożałuję oraz to, że Toby jest tylko jej. Miałam niezły mętlik w głowie i nie rozumiałam już totalnie nic.
-Toby, przepraszam... nie powinnam się na ciebie tak wydzierać, ale zabolało mnie to, że mnie okłamywałeś i nie byłeś tym za kogo się podawałeś...
-Nie szkodzi, było minęło. Po prostu...
-Po prostu co?
-To bardzo głupio zabrzmi, ale zerwałaś ze mną kontakt, a ja tego nie chciałem. Byłaś dla mnie zbyt ważna, sądzę, że zbyt szybko się do ciebie przywiązałem. Chyba będę musiał pogodzić się jakoś z twoją decyzją i odciąć się od ciebie...
-Toby nie... Po prostu doszły mnie słuchy, że jestem dla ciebie tymczasowa i bawisz się tak naprawdę tylko moimi uczuciami oraz knujesz coś z Jessicą, której nienawidzę...
-Ale to same kłamstwa Liv...
-To, że mnie kochasz też było kłamstwem?...
-Ehh, nie... z resztą nieważne, bo i tak jesteś z tym Markiem, nie będę temu zaprzeczał.
-Nie jestem, Toby naprawdę, nic mnie z nim nie łączy i nie będzie łączyć, zrozum...
-Sama mi powiedziałaś, że nie jesteś pewna tego czy coś poczułaś.
-Nic nie poczułam, powiedziałam tak przez emocje... - z moich oczu poleciały łzy.
-Ej, co się stało? Nie płacz...
-Toby możemy odłożyć tę rozmowę na jutro? Nie potrafię myśleć racjonalnie...
-Tak, jasne, do jutra...
Toby tylko spojrzał na mnie, uśmiechnął się i wyszedł. Jego uśmiech był taki uroczy i zaraźliwy, od razu odwzajemniłam gest. Było już bardzo późno, ale przez wydarzenia z dzisiejszego dnia nie mogłam skupić się nawet na jednej rzeczy.
Po chwili poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę. Udałam się jeszcze do kuchni, aby posprzątać. Zaczęłam od włożenia naczyń do zmywarki, następnie wyniosłam śmieci, umyłam ręce i zabrałam się za gotowanie. Stwierdziłam, że zrobię sobie obiad na jutro. Wybrałam lasagne, którą uwielbiałam. Podczas mojego jakże profesjonalnego gotowania zadzwoniła do mnie mama. Wypytywała co u mnie, czy wszystko w porządku, jak szkoła i takie tam duperele. Mówiła także, że jej wyjazd może się przedłużyć z jakichś powodów, ale jakoś się tym nie przejęłam, bo byłam już przyzwyczajona do pozostawania samą w domu przez dłuższy czas. Mama pożegnała się ze mną i powiedziała, że w razie czego przeleje mi dzisiaj pieniądze na konto. No przynajmniej coś.
Gdy już skończyłam gotować ogarnęłam blat i zaczęłam sprzątać stół po czym jakby coś zauważyłam. Na kanapie leżał jakiś telefon, zapewne należał do Tobiego. Tylko czy powinnam go sprawdzić? Może dowiem się w końcu o co w tym wszystkim chodzi?...
CZYTASZ
You make me crazy [cz. 1&2] [Ticci Toby]
FanfictionPewnego dnia wszystko zmieniło się nie do poznania, już nic nie było takie samo. Zapytacie co się stało, ale odpowiedź znajdziecie czytając moją historię. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ start pierwszej części: 21.08.19r. koniec pierwszej części: 05.11...