24. ,,Chodź ze mną"

481 36 21
                                    

Ja:
>Powiadomienia mi nie przyszły, o co chodzi?

Mark:
>Postanowiłem szpiegować pewną osobę

Ja:
>Mark nie zachowuj się jak dziecko, niech zgadne, jest tam Toby

Mark:
>Tak, jest, ale zobacz na to zdjęcie

Ja:
>...

Odpisałam mu trzema kropkami, bo to, co robił stawało się coraz bardziej chore. Wysłał mi zdjęcie kartki, na której widniały imiona i nazwiska jakichś dziewczyn, które były oznaczane plusami. Jako jedyne nazwisko, które nie było zaplusowane należało do mnie.

Mark:
>Heh, mówiłem, że ten debil ma złe zamiary

Ja:
>Czy ty do kurwy nędzy nie możesz dać mi spokoju?! Myślisz, że uwierzę w twoje bzdety na temat Tobiego? Ja już przejrzałam na oczy i nie mam więcej zamiaru się ciebie słuchać. Już dość namieszałeś pomiędzy nami, a tak naprawdę to 95% z tego, co mówiłeś było kłamstwem. Spierdalaj już i nie wtrącaj się w moje życie więcej.

Mark:
>Liv, ale ja mówię prawdę!

~~~~
Już nie dostałam więcej wiadomości od niego, nie to, że sobie odpuścił, bo jest za głupi, żeby zrozumieć - po prostu go zablokowałam. Wierzę w to, że to kłamstwo, ale i tak wolę wyjaśnić to z Tobim. Oczywiście był już środek nocy, więc postanowiłam, że wolę pospać chociaż trochę.

Kiedy wstałam na ekranie telefonu wyświetlała się godzina 12:42. Co jest? Znowu zaspałam?... trudno, jak już zaspałam to chyba nie pójdę. Leżałam tak chwilę, po czym ogarnęłam, że muszę być tego dnia, bo jest jakiś niby ważny apel oraz muszę napisać zaległy sprawdzian, bo to ostatni termin, ja to zawsze mam szczęście.

Ubrałam się w białą koszulę oraz czarną spódniczkę, narzuciłam na siebie jeszcze czarną kurtkę skórzaną i udałam się do kuchni. Mimo, że byłam głodna, to nic nie zjadłam, ponieważ jak zwykle bym się uwaliła. Wzięłam tylko jogurt pitny do torebki i wyszłam. Dzisiejszego dnia w autobusie panował istny chaos - pełno było osób w zbliżonym wieku do mojego, lecz ich zachowanie było o wiele poziomów niżej. Tu nie chodzi o zwykłą głupawkę, którą sama posiadam, czy za głośne zachowanie. Oni po prostu wyzywali wszystkich, śmiecili, przepychali innych pasażerów, w tym osoby starsze i wiele by tu wymieniać. Już miałam coś powiedzieć, lecz wyprzedził mnie jakiś chłopak i towarzystwo się uspokoiło oraz naprawiło wszystkie swoje błędy.

Wysiadłam z pojazdu i wyjęłam z torebki moje słuchawki douszne. Włączyłam jakąś muzykę na Spotify i ruszyłam w stronę szkoły. Apel miał zacząć się już za godzinę, a poprawki miałam po ostatniej lekcji. Weszłam do szkoły, spóźniona 10 minut na lekcję niemieckiego. Tak bardzo chciałam na nią nie pójść, co robię zwykle jak się spóźnię, ale moja frekwencja na to nie pozwalała. Może to zabrzmieć śmiesznie, ale po prostu wbiłam do sali.

– Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie – już kierowałam się do mojej ławki, lecz na słowa nauczycielki przystanęłam.

– Panno Smith, czy jest pani gotowa do odpowiedzi? – spytała, a ja na chwilę wpatrywałam się w jej podłą twarz.

– A z jakiej to okazji? – spytałam ze zdziwieniem.

– Za spóźnienie na moją lekcję – uśmiechnęła się sztucznie.

– Pff, to chyba żart – zlekceważyłam ją i zrobiłam parę kroków do przodu.

– A więc zapraszam do odpowiedzi – powiedziała facetka.

– Przykro mi, ale nie skorzystam, w takim razie mnie tu nie było – powiedziałam i wyszłam z sali.

Nie mogłam dostać kolejnej pały z tego szpetnego języka. Moja frekwencja chyba czeka na mnie w domu pod kocem, obok ciastek i laptopa. W sumie ta sytuacja z niemieckiego rozbawiła mnie z lekka, nie tylko mnie, gdyż słyszałam śmiechy po moim wyjściu. W zasadzie byłam ciekawa jej miny, niestety zbyt szybko chciałam stamtąd wyjść.

Po tym wszystkim skierowałam się pod aulę, ponieważ zgodnie z planem, po lekcji szprechania miał odbyć się apel, czy coś takiego. Usiadłam na ławce i zaczęłam przeglądać social media. Po upływie około pół godziny usłyszałam dzwonek na przerwę, chwilę później zaczęła zbierać się moja klasa.

– No cześć śpiochu – podniosłam głowę i ujrzałam Tobiego stojącego nade mną.

– No cześć kasztanie – moje słowa bardzo rozbawiły naszą dwójkę.

– Ale masz przerąbane u facetki z niemca – powiedział, śmiejąc się.

– No way, już wystarczy, że ledwo co zdaje z jej przedmiotu – lekko się wkurzyłam.

– Niech zgadnę, zaspałaś, czy zaspałaś?

– Trudne pytanie Toby – zaśmiałam się.

W tym momencie ponownie zadzwonił dzwonek, tym razem na lekcje. Wszyscy weszliśmy do pomieszczenia i zajęliśmy miejsca. Ja i Rogers poczekaliśmy, aż klasa pozajmuje miejsca, a my usiądziemy na końcu. Wszystko wyszło zgodnie z planem, w sumie my we dwoje jako jedyni usiedliśmy w innym rzędzie. Ten jakże ważny apel okazał się być najzwyklejszym przedstawieniem klas podstawowych, super. Chyba zasnęłam na moment, po jakimś czasie usłyszałam, że miejsce obok mnie zostało zajęte. Otworzyłam ślepia, jak się okazało moja głowa leżała na ramieniu Tobiego. Podniosłam swoją ciężką głowę i spojrzałam na krzesło z drugiej strony.

– Cześć księżniczko, nie chciałem cię budzić.

– Mark, mówiłam ci już coś, spierdalaj – burknęłam.

– Słuchaj, naprawdę muszę z tobą porozmawiać – spojrzałam kątem oka na Tobiego, a ten wyglądał na bardzo zażenowanego zainstniałą sytuacją.

– Słyszałeś co powiedziała? – odezwał się Toby.

– Zamknij się, to ważne – warknął Mark.

– Mark, odjeb się w końcu – powiedziałam obojętnie z lekkim poddenerwowaniem.

– Proszę, odczepię się jeśli będziesz chciała, ale chodź ze mną, dotrzymam słowa.

You make me crazy [cz. 1&2] [Ticci Toby]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz