-Wiesz co? Od dłuższego czasu muszę ci coś powiedzieć... - zaczął.
-Ymm, no... no to mów - odpowiedziałam niepewnie, bo nie wiedziałam co takiego mógł chcieć mi powiedzieć przez dłuższy czas.
-Albo nie - powiedział tak prawdopodobnie, aby mnie sprowokować.
-Toby... nie denerwuj mnie nawet - uśmiechnęłam się.
-No dobra, muszę ci powiedzieć, że... - patrzyłam na niego i oczekiwałam, tego że dokończy zdanie chyba z minutę, lecz na marne.
-Ja też muszę ci coś powiedzieć... - zaczęłam i odczekałam chwilę. - Wkurwiasz mnie - uśmiechnęłam się sztucznie, jego mina była bezcenna.
-O nie, za to ci nie powiem - spojrzał na mnie z udawanym gniewem.
-Ok, to nie - powiedziałam obojętnie, bo wiedziałam, że to go wkurza.
W tym momencie usłyszeliśmy dzwonek telefonu Tobiego. Wyjął go z kieszeni, po czym podejrzanie wyszedł z pokoju. Byłam ciekawa kto to mógł być, więc jak to ja - poszłam podsłuchać.
-Daj mi spokój - powiedział cicho Toby.
Niestety nie słyszałam tego, co mówiła osoba po drugiej stronie.
-Jeżeli to zrobię to dasz mi spokój? - odpowiedział. - I wiesz, że to nie na serio?
Cały czas zastanawiałam się o co chodzi. ,,To nie na serio"?, ,,Dasz mi spokój"? Zaczęłam się niepokoić o to, że Toby może mieć jakieś kłopoty. Tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam jak brunet zakończył rozmowę telefoniczną. Był już blisko, nie wiem czy mnie widział, ale postanowiłam podbiec i usiąść z powrotem na biurko. Kiedy wchodził to tak naprawdę byłam w locie (skacząc na biurko).
-Ymm? - zawahał się Toby.
-Co? - spojrzałam na niego nerwowo.
-Dobra, nieważne - przewrócił oczami.
-Kto dzwonił? - spytałam.
-A co cię to? - powiedział to w zabawny sposób.
-No pytam! - zaśmiałam się.
Zadzwonił dzwonek, tym razem do drzwi. Kurwa, czy zawsze jak chcę uzyskać od niego informacje to zawsze musi coś przerwać? Toby ruszył już w stronę drzwi, ale go przepchnęłam i otworzyłam je.
-Cześć, bo ogólnie dzwoniłam przed chwilą do Tobiego i umówiliśmy się. Nie rób z tego problemu - byłam już kłębkiem nerwów, to znowu ta suka - Jessica.
-Toby czy ty masz zamiar gdzieś z nią iść? - rzuciłam mu ostrzegawcze spojrzenie, widząc je chyba zrezygnował.
-Nie?... - odpowiedział.
-Więc żegnam panią - powiedziałam.
-Toby no, ale... - nie dałam jej dokończyć, po prostu zamknęłam jej drzwi przed nosem.
-Idiotka - wkurzyłam się.
-Ej, ej, spokojnie - powiedział Toby.
-Czy ja powiedziałam to na głos?
-Tak - zaśmiał się Toby.
-Bo wkurwia mnie już no... - moja złość zmieniła się w lekki smutek? Sama nie wiem dlaczego, ale czasem, gdy osiągam zbyt duży napływ emocji to tak jest.
-Ej no, co się stało? - spytał i przytulił mnie.
-Już nic... - odpowiedziałam. - Dlaczego z nią nie poszedłeś?
-A widziałaś swoje spojrzenie? - zaśmialiśmy się. - Wolałem nie ryzykować.
-Oj tam - przewróciłam oczami.
-Liv, teraz to serio muszę ci to powiedzieć - zaczął.
-Noo, mów - powiedziałam z niecierpliwością.
-Bo wiesz, nie wyjaśniłem ci jeszcze tego, dlaczego podawałem się za Matta.
-No... kontynuuj...
-Jest w tobie coś takiego, co nie pozwala mi się od ciebie odciąć. Nawet wtedy, kiedy kazałaś mi zniknąć z twojego życia, wiesz jaki to był cios?
-Uhh, przepraszam Toby...
-To już nieważne - odpowiedział.
-No dobra... więc udawałeś Matta tylko dlatego, że... - zaczęłam.
-Nie - przerwał mi. - Ja po prostu nie umiałbym zaakceptować informacji, że mogę cię stracić.
-Ymm... - nie wiedziałam kompletnie co mu odpowiedzieć.
-Liv, ja chyba coś do ciebie poczułem...
CZYTASZ
You make me crazy [cz. 1&2] [Ticci Toby]
FanfictionPewnego dnia wszystko zmieniło się nie do poznania, już nic nie było takie samo. Zapytacie co się stało, ale odpowiedź znajdziecie czytając moją historię. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ start pierwszej części: 21.08.19r. koniec pierwszej części: 05.11...