Cruzar aktualnie przechadzał się po lesie w mieście Undervillage. Był on jednym z bardziej rozpoznawalnych łowców wampirów, nie raz słyszał pogłoski na temat tego lasu, warto sprawdzić każdy zakamarek, gdzie chowają się te krwiożercze głupie stworzenia. Zatrzymał się na rozwidleniu i skręcił oczywiście na ścieżkę, gdzie był zakaz wejścia. Zaopatrzony był w różne bronie przeciwko wampirom. W sumie, teraz sam nie wiedział ile szedł, droga dłużyła się tak strasznie, skręcił gdzieś w las. Mimo iż szkielet miał naprawdę dobrą orientacje w terenie już się pogubił, nie dziwił się, dlaczego więc ludzie nie wracają jak tu wejdą. Tylko szczęściarze wyszli, uparcie szedł twardo przed siebie po jakimś czasie dostrzegając duży budynek. Nawet nie zorientował się, że doszedł tak daleko, złapał się za głowę.
- Cholera.. co za.. - Warknął pod nosem. No tak, dojść dojdzie, ale wrócić.. mh.. właśnie, którędy on przyszedł? Co za powalony las. Nic nie pozostało niż poobserwowanie dziwnej budowli, w której możliwe iż ktoś pomieszkuje. Macabre zaś w tym momencie przechadzał się po dopiero ładnie podciętym ogrodzie. Poszedł dookoła aż za budynek, rozglądając się co nieco na boki. Wtem dostrzegł pewną postać. Oh, czyżby kolejna zwykła duszyczka się zgubiła? Jak mu przykro. Mac uśmiechnął się pod nosem, nawet jeśli to jakiś łowca, to on już wie jak się z nimi obnosić. Jak na razie grzecznie wyszedł przez tylne wyjście z ogrodu i pokierował się w stronę szkieletu, zachodząc go od tyłu. Twarz lekko zakrył kapeluszem, aby trudniej było dostrzec jego osobistość.
- Czyżbyś się zgubił? - Zapytał wprost, patrząc na tę osobę trochę wrogo, może i na siłę przyjaźnie. Cóż, chwała kapeluszom, że istnieją. Cruzar usłyszawszy głos za swoimi plecami odwrócił się natychmiast w dłoni już trzymając przyszykowaną broń na wampirki. Zmarszczył brwi.
- Nie, radze sobie świetnie, co to za budynek? - Zapytał ciekaw jego odpowiedzi, czyżby to była osoba zamieszkująca tam? Oczywiście broń trzymał za plecami, na pierwszy rzut oka wyglądał jak jakiś mm, sam nie wiedział jak to określić, po prostu miał na sobie pelerynę z kapturem w kolorze białym jak śnieg.
- Kim jesteś? - Wzrok wbił w jego kapelusz, jakiś szlachcic? Zmarszczył brwi niezadowolony z sytuacji jaka go spotkała. Wampir niezbyt zadowolony pytaniem ze strony tej osoby, odwrócił się w stronę zameczku. Czas odegrać tę rolę jak należy.
- Szlachcic Macabre o'Wilsthon. To moja posiadłość. Wykupiłem to miejsce i odbudowałem od fundamentów. Zastałem je kiedyś w tym miejscu całkiem przypadkiem, na spacerze. - Wytłumaczył odgrywając rolę jakiegoś szlachcica, który najzwyczajniej w świecie lubi naturę i spokój. Oczywiście nazwisko wymyślił.
- Jest tutaj perfekcyjnie pusto i spokojnie, nie sądzisz? Co za urokliwe miejsce. I pomyśleć, że kiedyś to była ruina. - Westchnął i katem oka zerknął na tę osobę, z którą rozmawiał.
- Zdziwiłem się zauważając kogoś w tym regionie, dlatego też podszedłem. - Wytłumaczył, stawiając siebie na miejscu tego, co chce niby pomóc Cruzarowi. Świetny aktor.
- Kim więc jesteś przybyszu? - Szkielet stał wyprostowany patrząc na osobnika przed nim. Schował broń, którą miał przyszykowaną i wyprostował się, ten brzmiał bardzo przekonująco. Spojrzał na budynek.
- Rozumiem, w takim razie najmocniej przepraszam pana za najście. - Powiedział spoglądając na Macabre.
- Racja, bardzo przyjemnie, idealne miejsce dla osób, które lubią cisze. - "Nie wykluczając wampirów" - dodał w myślach.
- Nazywam się Cruzar, pochodzę z dość daleka, przybyłem słysząc pogłoski o wampirach zamieszkujących w tych lasach, jednak jak widzę musiało dojść do jakiejś pomyłki. - Powiedział podnosząc głowę w górę.
- Napotkał pan tu jakieś inne stworzenia, które wbrew pozorom mogły nie być ludzkie? - Macabre przyłożył dłoń do buzi, zastanawiając się jakby.
- Wampiry? Nieludzkie stworzenia? - Dopytał.
- Nic mi o tym nie wiadomo, panie Cruzar. Jedyne stworzenia jakie tutaj spotkałem to jelenie i sarny. Naprawdę nie wiem jak mogę pomóc. - Odparł "zrezygnowany".
- Czy te stworzenia są niebezpieczne? Mój początkowy najemca nie wspominał o czymś takim w umowie. - Dodał, jakby czując się trochę oszukanym. Zacisnął dłonie w pięści, ale potem odetchnął.
- To naprawdę musi być jakaś pomyłka.. - Bezwładnie opuścił ręce.
- Ah.. Gdzie moje maniery? Może zechce pan porozmawiać o tym przy gorącej herbacie? Sam pan stwierdził, iż pochodzi z daleka, a ta posiadłość znajduje się w dosyć dalekim od miasta miejscu. - Powiedział niby ciekawy tego, co on mu opowie o wampirach i w ogóle. Jak na razie wszystko szło po jego myśli.
CZYTASZ
Makabryczny krzyż - Crossmare Vampireverse [TYMCZASOWO ZAWIESZONE]
FanfictionCruzar - Łowca wampirów pewnego dnia dostał cynk o znajdującym się w pewnej wiosce wampirze, a nawet i kilku, cóż kto wie jakie były szczegóły. Po odnalezieniu posiadłości wampira został on niestety uwięziony, jak potoczy się los jego i wampira, któ...