Zabaweczka

160 18 2
                                    

Macabre czując jak ktoś go łapie za rękę, spojrzał na nią, aby następnie powędrować wzrokiem na Cruzara. Na jego słowa jedynie westchnął, marszcząc brwi. Czując ponownie na swoim ryjku dłoń, skrzywił się, przyglądając się spojrzeniu szkieletu. Po tym uszczypliwym komentarzu z jego strony, prychnął coś pod nosem, wyrywając drugą rękę z jego uścisku.

- Sam nim jesteś. Kretyn, który jest kompletnie zależny ode mnie~ - Dodał z lekkim uśmieszkiem i skrzyżował ramiona na piersi.
- Co do wyjazdu. - Mruknął pod nosem.
- Jutro o 8 masz już być na nogach. Daleko mieszkasz? - Cruzarowski zmarszczył brwi.
- Zależny od wampira z wielkim ego? Słabo to widzę. - Mruknął tuląc się do niego. Kto by przypuszczał, że ze szkieletu taka przylepa.
- I nie nazwałbym siebie kretynem, wiesz, że byłem mądrym dzieckiem? Dalej mogę stwierdził, iż jestem mądrzejszy od Ciebie. - Parsknął śmiechem.
- Będę, będę. Jakieś sześć godzin może siedem stąd? Nie jestem pewien. Ale kawałek drogi. - Będąc tulonym, przewrócił oczyma. Nie był przyzwyczajony do takich pieszczot, czy i czułości. Na jego komentarze rzecz jasna nie zareagował zbyt wybuchowo. Jedynie uniósł jedną brew, na słowa że ten szkielet jest mądrzejszy od niego.
- Jakby rzeczywiście tak było, już dawno byłbyś ponownie w swoim domu. - Powiedział, przypominając mu w jakiej bądź co bądź jest sytuacji. Niezależnie od rzeczy do jakich tutaj doszło, jest on tu więźniem, right? Po części więźniem oczywiście. W końcu mają umowę.
- Sześć godzin stąd? Rozumiem. - Mruknął jedynie na jego słowa.
- Pft, kto by pomyślał, że w środku jesteś taką miękką kluchą a nie twardzielem? - Dodał z lekkim uśmieszkiem, przypominając sobie jak ten się wtulił. Cruzar tylko przewrócił oczyma.
- Tsch, przestań mi to wypominać, najważniejsze, że jesteś obok. I-I do jasnej cholery! Nie jestem miękką kluchą. - prychnął i odwrócił się do niego plecami.
- Po prostu brakowało mi tego uczucia, dziwię się, że obdarzyłem Ciebie miłością, jesteś debilem. - Mruknął i spojrzał na niego przez ramię.
- Masz szczęście, że ktoś taki jak ja cię kocha. W końcu kto wie co byś beze mnie zrobił. - wzruszył ramionami i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Nie muszę się do ciebie tulić, ani oczekiwać żadnych pieszczot od ciebie. Nie potrzebuję tego. Nie jestem jak to stwierdziłeś "miękką kluchą". - Ah, naprawdę irytowała go jego pozycja. W sensie. Nie ma nic przeciwko, ale te wypominanie tego przez Macabre. Czuł się po prostu słaby i niepotrzebny w stosunku do jego syna. Po co mu taki ojciec? Co on mu powie jak wróci? "A no bo wiesz tkwię w posiadłości wampira. Pije se moją krew, a ja w zamian żyje. No więc siema elo benc." Westchnął.
- idę do pokoju, daj mi spokój. - Oof stracił humor, szczerze wtulił by się teraz w niego, bo naprawdę wszystkie jego zmartwienia robiły z niego taką kluchę nad którą świat się ciągle lituje. Zamknął się w pokoju i rzucił się na łóżko nawet nie przebierając. Ahh, no tak. Musi rano wcześnie wstać by mogli wyjechać. Tak, teraz liczyło się tylko kiedy zobaczy syna. Swoje oczko w głowie. Tak bardzo za nim tęsknił. Już sięgał do swojego pasa z bronią, ale wait-ma je makabryczny. Wstał momentalnie i wyszedł z pokoju szukając go, gdy go dostrzegł od razu złapał go za nadgarstek.
- Gdzie moja broń? Mam tam coś ważnego, chcę to odzyskać. - 
Macabre uniósł jedną brew i tak wpatrywał się w szkielet, słuchając wszystkiego ze skrzyżowanymi ramionami na piersi. Nie odezwał się szczególnie. Skoro chciał, niech sobie odchodzi. W końcu wampira nie powinno to interesować nie? Phi. - Hmpfm, "co byś beze mnie zrobił". - Powtórzył cicho, kiedy był już sam w tym ogrodzie. Prychnął pod nosem i poszedł w kierunku wejścia do środka. Czy powiedział coś złego? Prawdopodobnie tak, ale czasu nie cofnie. Ogólnie ich relacja była nie prosta do zrozumienia. Czy wampir tak naprawdę kochał Cruzara? Najwyraźniej tak, ale czym w ogóle była miłość dla niego? W oczach Maca, Cru to po prostu uwięziony głupek, co zgrywa jakiegoś twardziela, który obdarzył szczególnym uczuciem wampirka. No... Może nie uwięziony głupek. Nie chciał go zbyt źle traktować, ale był uważny. Cholera, w ogóle nie chciał o tym teraz myśleć. Odgonił się od tego tematu czując jak wbija na czołówkę ze ścianą. Tak się zamyślił, że nie trafił nawet prosto w drzwi kurde.
- GHhh! - Warknął, masując swoje czoło dłonią i wrogo przypatrując się w płaski punkt przed sobą. To musiało komicznie wyglądać, dobrze, że nie było przy tym nikogo. Wampir po chwili z wkurwem wszedł do środka, nie musząc długo czekać, by znowu poczuć coś na swoim ciele, a raczej nadgarstku. Nim zrozumiał kto do niego mówi, agresywnie wyrwał rękę, odwracając się przodem do tego osobnika co go zaczepił.
- NIE DOTYKAJ MNIE!-- - Zamilkł, zdając sobie sprawy z tego, że nie gadał do jak przypuszczał sługi, a Cruzara. Nie powinien dawać się porywać i kierować złym emocjom. Zamknął oczy i odetchnął głęboko, nieśpiesznie odwracając głowę w bok.
- Po co ci broń? - Zapytał starając się brzmieć na jak najbardziej spokojnego. Krzyż natomiast słysząc krzyk ze strony szkieletu otworzył szerzej oczy.
- ... - Nie odpowiedział. Opuścił lekko głowę w dół i zmarszczył brwi. Dopiero później, gdy ten się trochę uspokoił i zadał mu pytanie. Podniósł wzrok na wampira jak i samą głowę.
- nie chcę broni. Chcę to co znajduje się w niej. - Mruknął. - Mam tam coś ważnego, pamiątkę. zawsze ją tam trzymałem, a Ty rzecz jasna mi ją zabrałeś. Wampir chwilowo nie odpowiadał, jedynie tak stał, po jakimś czasie zerkając na niego z lekka.. Nieufnie?
- Tsch, powiedz gdzie jest dokładnie a ci ją przyniosę. Nie dostaniesz tej zabaweczki choćby na chwile do ręki.
- Wycedził przez zęby, mrużąc oczy. Przypomniała mu się wnet moment, w którym walczył z jakimś łowcą. Udawało mu się ratować skórę, jednakże przez jego jeden głupi błąd, nieuwagę, stracił pozycję wygranej postaci. Oberwał z nawet nie pamięta dokładnie czego, ale do dziś był świadomy bólu, jaki odczuł w swoim skrzydle. Starał się wtedy uciec. Był co racja szybki, ale kretyn dał się zmylić. Myślał, że łowca padł słaby na ziemie, a tylko udawał. Od razu sięgnął po broń i tak przedziurawił wampirowi skrzydełko. Oczywiście wylizał się z tego po czasie, a rana się zagoiła, jednakże był teraz naprawdę uważny i podchodził ostrożnie co do takiego rzeczy. Mimo że to był jego Cru to i tak nie miał 1000% pewności, że nagle nie wiadomo czemu się na niego nie rzuci, co w chwili obecnej było by głupie i wampir nawet o tym nie myślał.

Makabryczny krzyż - Crossmare Vampireverse [TYMCZASOWO ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz