Słaby?

136 16 4
                                    

Macabre uważnie na niego patrzył, z tą powagą na twarzy, która uzupełniła mu wszystkie zmarszczki po brzegi. Nie wiedział w dalszym stopniu, czy dobrze czyni, aczkolwiek im wcześniej by o tym powiedział tym lepiej. Kciukiem otarł łzę z policzka wampira. Nie lubił patrzeć na to, jak płacze. Wydawał się taki słaby, mimo że Mac wierzył w jego siłę i możliwości.
- ... - Nie odpowiedział mu z początku. Zrezygnowany opuścił wzrok, zaciskając szczękę. Na co się pisze? Przecież to co zamierza zrobić nie jest byle czym. Momentalnie wyswobodził swoją rękę z ucisku kochanka i odsunął się od niego, zaczynając chodzić w kółko. W każdej chwili może do cholery zamienić się ponownie w nietoperka i wylecieć stąd. Przecież Cruzar by go nie znalazł, ten las jest zbyt wielki i dziwny. Ugh, głupia miłość! Nagle uderzył pięścią w ścianę, ale nie za mocno, po prostu by choć trochę bolało. Będzie mógł się skupić na czymś innym przez chwilę, a nie o tym wszystkim. Jest pierdzielonym idiotą, głupkiem, cholernym niemyślącym-- Dość. Oparł się ramieniem o ścianę i wziął głęboki wdech.
- Gh.. Już.. Nieważne. - Wymamrotał, przymykając na chwilę oczy. To był dopiero dziwny atak złości i zagubienia.
- Musisz się znać na wampirach, prawda? Jest taka legenda, że takie stworzenia jak ja mogą sprawić, że ktoś stanie się nieśmiertelny. I wiesz co? To prawda. Wystarczy jedno ugryzienie, a człowiek będzie mógł żyć już na wieki. - Powiedział wyjątkowo spokojnie, nawet nie patrząc na ukochanego.
- Jeśli nic z tego nie wyjdzie, będę.. Ugh, Jest taka możliwość, że się zlituję. Choć nie wiem-- - Przyłożył wnet czoło do ściany, uspokajając się kompletnie.
- ...Wiesz, że też cię kocham, prawda? Po prostu.. Nie radzę sobie z tym. Tyle się tego nazbierało.. i tak nie zrozumiesz. -

Cruzar słuchał go uważnie. Chciał znać ten sposób, chciał by Mac postarał się uratować jego syna. Bał się teraz cholernie. Nie wiedział czy płakać czy się cieszyć.
- Nieśmiertelnym? - Nie wiedział o tym, owszem słyszał historyjki na ten temat, ale zawsze uważał je za bzdury.
- ... to.. Czekaj! To nie są kłamstwa!? Te wszystkie bajeczki, myślałem, że to niemożliwe. - Złapał go za dłoń. I odwrócił w swoją stronę.
- Wiem, wiem Mac, ja Ciebie też kocham, najmocniej. I rozumiem. Musisz mieć straszny mętlik w głowie.. po tamtej sytuacji i.. w końcu ah... jak Ci mogę pomóc kochany..? Tylko.. proszę powiedz mi więcej o tamtym, możesz sprawić by mój syn żył? Wiem, że Ci ciężko, ale muszę to wiedzieć. Jest jakiś haczyk, prawda? Macabre.. - Złapał jego policzki i pocałował krótko.
- Odpoczniesz tyle ile będziesz musiał. Dam Ci tyle czasu ile tylko będziesz chciał, ale powiedz mi. Powiedz mi, błagam Cię. - Nie chciał naciskać, ale tutaj chodziło o jego syna, o jego dziecko, którego nigdy w życiu nie zostawiłby na pastwę losu.
- Pomogę Ci, jeśli powiesz mi jak, ale proszę, muszę wiedzieć. Zrobię wszystko.

Wampir zostając odwróconym w stronę ukochanego, westchnął już trochę spokojniejszy, wysłuchując go. Najwyraźniej nie wierzył w ten mit o "nieśmiertelności". No, makabryczny mu się nie dziwi, gdyż znał mniej więcej opinię ludzi z miasta na ten temat. Nie wiedział do końca co począć w tym momencie. Ygh, no ale tu też chodzi o szczęście osoby, którą kocha.. Krótki pocałunek sprowadził go znowu na ziemie, po krótkim zamyśleniu.
- Haczyk, co? - Mruknął cicho, wzdychając ponownie i wlepiając wzrok w oczy Cruzara.
- Pft. Musisz pocałować mnie trzy razy w czoło, a potem odprawić magiczny rytuał, bo inaczej zaklęcie nieśmiertelności nie zadziała. To wszystko musi się odbyć w starej wiosce plemienia pradawnych francuzów, podpalając przy tym wilgotną bagietkę. - Parsknął ironicznie, uśmiechając się lekko.
- Gamoniu, nie ma haczyka.. Po prostu.. Musisz mnie namówić, z tym nie ma żartów. Przed ucieczką od śmierci. Czym właściwie jest śmierć? - Powiedział, po prostu przytulając do siebie szkielet.
-... To naprawdę.. Poważne. - Mruknął, w sumie lekko się powtarzając. Eh, czemu się od razu nie zgadza? Co mu siedzi w tej cholernej głowie?

Cruzar słuchał jego słów. Rytuał, co? Na początku myślał, że to prawda, ale słysząc jego dalsze słowa tylko skwasił minę, to poważne, a jednak sobie żartuje? Przekręcił oczyma w myślach.
- Ta.. - Mruknął zerkając na niego.
- Namówić? Ucieczka.. mgh.. chcę.. - Wzmocnił uścisk na jego ubranku.
- By żył, zrobię dla Ciebie wszystko Mac.. nie wiem jak inaczej mam Cię przekonać. Zabierzmy go ze sobą.. - Spojrzał na niego z łezkami w oczach. Był bezsilny. Macabre to jego ostatnia szansa.
- Proszę.. - Wtulił łeb w jego klatkę piersiową.
- Chcę by przeżył, chcę byś go lepiej poznał, chcę.. chcę byśmy byli szczęśliwą rodziną. - Wtulił się mocno.
- To.. zbyt wiele dla Ciebie jak na teraz, co..? Tyle się działo, a ja.. wyskakuje z czymś takim.. - Odsunął się.
- Po prostu... Chce by mógł żyć. Będzie mógł wiele osiągnąć, zwiedzić świat. Ma marzenia, chcę by mógł jak każdy chłopiec gonić za tym marzeniem. Chcę by wyrósł na mądrego i silnego mężczyznę. Chcę by nie był taki jak ja. -

Macabre począł lekko gładzić cru po plecach. No tak, wiedział ze to poważny temat. Po prostu on już taki był, okej? W środku nie było to coś wielce dziwnego. Zupełnie inaczej podchodził do tego tematu niż inni śmiertelnicy. Nie dało się tego w jakikolwiek sposób wytłumaczyć, tak po prostu jest, tak już ma. Wszystko zmieniły słowa Cru, a w szczególności te ostatnie. Ten aż ująć brodę ukochanego, zmuszając go do patrzenia na siebie.
- Posłuchaj mnie, proszę. - Zaczął, mrużąc oczy.
- Jesteś silny i mądry. Nie pozwól nikomu wmówić ci innych pierdół, rozumiesz? - Spytał, po prostu od razu czule i delikatnie go całując. Ah, naprawdę go mimo wszystko kochał, co?
- Zgoda. Niech wróci z nami. Na miejscu porozmawiamy we troje na ten temat, może być? - Dopytał jeszcze, delikatnie się uśmiechając.
- Chce dla ciebie jak najlepiej.. Dla tego dzieciaka.. Cóż, też. To twój syn przecież. -

Cruzar tylko odwzajemnił jego pocałunek.
- Mghhh.. - Lekko drgnął odsuwając się od niego.
- Ja.. - Spojrzał głęboko w jego oczy.
- Kocham Cię.. i.. masz racje.. nie jestem wcale słaby. - Mruknął do siebie zamyślając się na moment. Dopiero po chwili słysząc resztę jego słów spojrzał na niego tuląc go mocno.
- Dziękuje, Mac.. w każdym razie... teraz to i Twój syn. - Złapał go za policzek.
- Może nie z krwi i kości, ale jednak. - Pocałował go w usta krótko i zerknął na Charę wyglądającego z pokoju. Gdy zauważył, że Ci się na niego patrzą od razu pobiegł do łóżka.
 - Co za.. - Zaśmiał się pod nosem.
- Tak.. porozmawiamy we troje. - Złapał jego rękę.
- Może wyjdziemy z Charą na spacer? - Zerknął na niego.
- Wiem, powinien leżeć w łóżku, ale świeże powietrze dobrze mu zrobi, siedzenie w domu dwadzieścia cztery godziny na dobę nie jest pewnie za przyjemne.

Cruzar słuchał go uważnie. Chciał znać ten sposób, chciał by Mac p

Makabryczny krzyż - Crossmare Vampireverse [TYMCZASOWO ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz