Kłótnia

136 15 0
                                    

Czując czyiś dotyk na swoim ciele, upuścił aż ubranie na ziemie. Nawet nie usłyszał, że ktokolwiek idzie. Był aż tak zamyślony? Nie kontaktował z powodu tak wczesnej pory? Jedyne co jest pewne, to obecna chwila. Rozszerzył mocniej oczy, czując na dreszcze paraliżują jego ciało. Ten spokojny głos, mruczący mu do ucha komplementy zbił go podwójnie z tropu. Wszystko jednak straciło jakiekolwiek znaczenie, gdy odczuł na kręgosłupie język kochanka. Agh, okropne, ale obrzydliwie przyjemne doznanie, przez które jęknął krótko. Macabre, oczywiście będący wyraźnie zarumieniony, czy to ze wstydu, czy takiej bliskości, zmarszczył swe brwi. Próbował wydawać się poważny, bezwzględny, jednakże kojący dotyk błądzących dłoni Cruzara po jego żebrach nie pozwalał mu ułożyć jednego logicznie brzmiącego zdania w głowie. Lekko drżąc, złapał za jego ręce i nie puszczał, póki nie zebrał się w sobie. Cóż za upokarzający, ale i.. Odmienny, dziwny, a może i nawet przyjemny moment.
- Cruzar!-- Ghhh.. N..Nie wiem.. - Jęknął zrezygnowany, zbierając w sobie resztę godności i stanowczości.
- Jestem zajęty. - Wydukał drżącym, ale o dziwo poważnym głosem. Udało mu się osiągnąć oczekiwany cel tylko w jakimś niewielkim stopniu. Normalnie wydarłby się, a nawet i uderzył (albo gorzej) osobę która byłaby na miejscu łowcy, ale.. To był Cruzar. Mimo wszystko nie chciał go ranić-- ale to pojebane. Przynajmniej dla niego samego. Szkielet gdy został odsunięty od wampirka zmarszczył brwi i wyrwał ręce tuląc się do niego.
- Pięć minut. - Mruknął nie odbywając się od niego na krok. Dopiero po upływie mniej więcej tych pięciu minut pozwolił sobie się odsunąć. Skierował się do drzwi, z których skorzystał by dostać się na korytarz.
- Idę po ubrania. - Mruknął i poszedł w stronę swej sypialni. Tam też wyjął kupione przez niego i Maca ubrania. Nie wyglądał w nich źle, wyglądał dobrze. Westchnął cicho i opuścił pokój. Nie był głodny chciał już jechać zniecierpliwiony. Oparł się o ścianę przy kuchni czekając na Macabre. Miał mu jeszcze coś co powiedzenia, no cóż-- bardziej prośbę. Gdy dostrzegł go uśmiechnął się lekko i spojrzał mu w twarz.
- Weź se sobą moją broń. Nie musisz mi jej dawać, po prostu ją weź, dobrze? - Macabre jakimś niewiadomym i nieznanym przez niego sposobem zniósł bez nerwów tulenie się do niego Cruzara. To było takie upokarzające, ale również i miłe. Uogólniając - dziwne odczucie.
- Cruzare-- - Mruknął, darując sobie w sumie. Kiedy się odczepił, wampir od razu schował się bardziej za kawałkiem drewnianej zasłonki, zaciskając mocno usta i starając się nie dopuścić do życia ten głupi rumieniec na jego twarzy. Słysząc co Cru po drodze oznajmił, tylko wymamrotał coś pod nosem, podnosząc swe ubranie z ziemi. Starannie się ubrał, wyglądając wtem zaprawdę przystojnie. Pff, ładnemu we wszystkim ładnie, co nie? Wyszedł zza zasłonki, podchodząc do stolika nocnego. Otworzył powoli szufladę i wyciągnął z niej ten wisiorek, który podarował mu zeszłej nocy Cru.
- ... - Wampir chwile spędził na obserwowanie przedmiotu z każdej możliwej strony, po czym go założył, chowając go pod marynarką, by się nie zerwał. Wyszedł następnie z pokoju, kierując się w stronę kuchni, bądź jadalni, spodziewając się że spotka tam łowcę. Tak też się stało. Podszedł do niego, unosząc brew na jego słowa. Momentalnie jego mimika stała się poważną, surowa, objawiająca się czegoś. Wampir zacisnął aż dłonie w pięści. Miał wybuchowy charakterek ajaj.
- ... Po co? Masz mnie. Ze mną nie ucierpimy. - Ten słysząc jego słowa na temat broni zmarszczył brwi.
- Zaufaj mi. Ugh, jaki masz z tym problem?! I tak nie mam nic lepszego niż pieniądze od ciebie, opłaca się to bardziej niż zabijanie cię i sprzedawanie Twojego łba! - Warknął mijając go.
- Kiedy jedziemy? - Zapytał już w dupie mając te broń. Najwyżej nie wpuści go do mieszkania. I chuj.
- Więc? Chcę jak najszybciej wyruszyć do mojego dziecka. - Powiedział zgodnie z prawdą. Mmmhhh nie umiał wyjść bez faktu posiadania broni.
- Chcę odzyskać moje uzbrojenie. Nie było tanie. Oddaj mi je. - Skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Już dawno zapomniał kto przed nim stoi. Był jego partnerem, więc traktował go normalnie. Miał ochotę w dalszym ciągu iść i tej broni poszukać, chuj wie gdzie i jak, na którym piętrze to jest. Znajdzie ją jeśli musi. W makabrycznym definitywnie zaczęło się coś gotować. Kiedy go minął, ten nie wytrzymał.
- GH! Co cię obchodzi mój "problem" z tym, co?! Zapominasz chyba z kim rozmawiasz! W dupie mam już to czy chcesz odstrzelić mi łeb czy nie, do cholery! - Wykrzyczał, patrząc na niego wściekle. Dobra mac, wdech i wydech. Powoli się uspokoił, krzyżując ramiona na piersi.
- Tsch, teraz. - Warknął, odpowiadając mu na pytanie i sam chciał zacząć iść do wyjścia, lecz no cóż, Cru miał jeszcze coś do powiedzenia. Ten syknął, lekko ukazując swoje ostre kły. Nie miał moodu na żarty czy pierdzielenie się z nim teraz. Znowu zacisnął dłonie w pięści.
- Ile razy można ci mówić, że nie dostaniesz broni?! - Warknął donośnym głosem, podchodząc jeszcze bliżej niego. Widać, że ten temat jest delikatny dla wampira. Ah traumy i chorobliwa ostrożność.
- Mam już gdzieś czy uważasz to za jakiś brak zaufania! Myślisz tylko o tej głupiej broni i majątku za który za nią zapłaciłeś jakby było to czymś nie wiadomo czym! Masz w dupie moje zdanie-- nawet nie pytasz o jego uzasadnienie! - Krzyknął, totalnie się poddając złym emocjom. Złapał kochanka za ubranie, lekko nim szarpiąc.
- Nie dam się znowu nabrać, rozumiesz? NIE DAM. Nie zrobicie tego znowu! - Wysyczał mu prosto w twarz, patrząc mu wręcz morderczo w oczy. Wtem nagle poluzował ucisk, opuszczając głowę mocno w dół, pochylając się lekko. Nieświadomie oparł się głową o jego klatkę piersiową.
- Heheheheh... Heh.. - zaśmiał się cicho, drżąc przy tym lekko. Może przez te emocje, może przez traumę, bądź też i zrozumienie jakim słabym idiotą naprawdę jest? Ewentualnie przez wszystkie trzy rzeczy na raz. Miał dosyć. Dosyć siebie, łowców. Ugh, kto tutaj w ogóle dba o jego zdanie czy uczucia? Nikt. Od zawsze był sam, więc czego się spodziewał? Zrozumienia? Akceptacji?
- Jestem żałosny. - Powiedział nagle w pewnym momencie, osuwając lekko dłonie po jego płaszczyku w dół. Buzowało w nim tyle głupich emocji.

Makabryczny krzyż - Crossmare Vampireverse [TYMCZASOWO ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz