Strzelanina

293 25 1
                                    

- Nic się nie stało. - Wycedził najspokojniej jak potrafił i zawołał kamerdynera, który biedny musiał to posprzątać. Macabre starając się nie wyprowadzić z równowagi, wyprostował się i wlepił swój skupiony wzrok na Krzyżyka.
- Niezdarą? To trochę nieprzydatna cecha, będąc łowcą, w mojej opinii. Sam pan stwierdził, że z tymi potworami nie ma żartów. - Skomentował i spojrzał na widok za oknem.
- Proszę jednak uważać, dobrze? I na siebie i rzeczy tutaj. Dużo mnie kosztowało, aby to wszystko zdobyć i zachować w takim stanie. - Dodał obojętnie, przewracając znowu w głowie myślami. Krzyżyk tylko prychnął.
- Racja, dość nieprzydatna cecha, jednak, gdy spotyka mnie jakiekolwiek spotkanie z tymi okropnymi, niemądrymi, niepociągającymi istotami nigdy nie mam takich problemów. Ilu ich już wyłapałem. - Powiedział dumnie opierając się o oparcie, głowę podniósł trochę wyżej, a rękę ponownie włożył pod płaszcz z zamiarem wyciągnięcia broni by mieć ją w gotowości do użytku , wiedział z kim ma do czynienia, wiedział, że ten go oszukiwał, naprawdę pominął ważne szczegóły, przynajmniej tego był pewien Cruzar, on miał taki inny sposób myślenia, który nie raz faktycznie kierował go dobrze, dwa razy zdarzyło się, że się ośmieszył swoimi sposobami, jednak to nie zmienia faktu, iż naprawdę dobry był w tym co robił. Natomiast Macabre starał się nie przewrócić oczyma. Oparł obojętnie policzek o pięść i westchnął. Nie wiedział, iż Cruzar coś podejrzewa, jednakże ten wampir był przygotowany na wszystko. Jego służba oczywiście jest m.in. zaprogramowana tak, by go chronić. Jeśli tylko powiedział by jedno zdanie, wszyscy by byli w pełnej gotowości.
 - Mh, są aż tak złe i niebezpieczne? - Dopytał unosząc brew do góry. Kątem oka dostrzegł jak ten wkłada dłoń pod swój płaszcz. Co on kombinuje? Czyżby jednak się domyślił? Chyba dłuższe ciągnięcie nie ma sensu, co? I tak zbyt długo odgrywał role zwykłego szlachcica. Ile można się pieprzyć ze zwykłym łowcą? Macabre splótł dłonie ze sobą, wlepiając wzrok w krzyżyka.
- Ah, panie Cruzar. - Pokręcił niezadowolony głową.
- Czy w trakcie tego naszego spotkania, zrobiłem coś nie tak? Wydaje się być pan jakiś spięty. - Dopytał zagadkowo, już niezbyt kryjąc tego kim jest.
- Jak na moje jest pan inteligentną i rozważną osobą. Zrobiłby pan coś komuś bez żadnego powodu? - Z powagą na niego spojrzał, lekko mrużąc oczy i unosząc ponownie brew do góry. Cruzar tylko zmarszczył brwi i wstał ze swojego miejsca celując w Macabre z broni.
- Przykro mi to mówić, przebrzydła istoto. Na początku nawet uwierzyłem w Twoje bajeczki, gdyby nie kilka drobnych szczegółów. Śmierdzi od Ciebie jak od wampira. - To po prostu powiedział na złość. W drugiej dłoni natomiast trzymał strzykawkę tak na wszelki wypadek, tym razem nie pomyślał o jego służbie, jednak nie zawaha się by ich zabić, chyba że.. w zależności od tego kim są jego słudzy. Zmarszczył brwi.
 - Pójdziesz ze mną po dobroci czy masz zamiar się bawić? - Zmarszczył brwi, za głowy wampirów były niezłe sumki, a one mogły przydać mu się do.. nah, wielu rzeczy, miał wiele długów, głównie dlatego ruszył dupę i zaczął łapać wampiry, o dziwo polubił to. Wampir zmarszczył brwi widząc jak on celuje w niego z broni. Jak na zawołanie do pokoju weszły (jak na razie) dwie osoby, jednak Mac pokazał im gestem, by się nie wcinały w ich "rozmowę".
- Zależy o jakiej zabawie jest mowa, szkielecie. - Warknął z lekkim uśmieszkiem, tak iż można było zauważyć kawałek jego kłów. Wtem powoli wstał ze swojego miejsca. Podniósł lekko dłonie w górę w geście poddania się i westchnął.
 - Może w chowanego? - Zapytał sarkastycznie po czym przewrócił oczami. Nie dając mu w ogóle dojść do słowa, zamienił się w nietoperza i zaczął latać tak, by ten nie mógł w niego trafił z broni. Był wyjątkowo szybki. Od razu wyleciał z pokoju i schował się na najniższym piętrze, w piwnicy, czy też i lochach. Było tam ciemno, więc to są plusy dla tego nietoperka.W międzyczasie służba zablokowała mu przejście, trzymając w dłoniach zwykłą broń. Najwyraźniej nie były to wampiry, a nawet jeśli, to za wszelką cenę próbowali to ukryć.

(Tutaj piękny rysunek, nie umiałam się powstrzymać by go wstawić xD Pozdrawiam mojego zi00ma lam00sa, który to rysował próbując mi to uparcie wytłumaczyć)

Cruzar tylko zmarszczył brwi, gdy ten wyleciał, oczywiście nie dał rady w niego wycelować, ponieważ ten był za szybki, a strzelanie na oślep mogłoby się źle skończyć, dostrzegając trzech osobników zmarszczył brwi i wycelował w nich, głupim byłoby ...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Cruzar tylko zmarszczył brwi, gdy ten wyleciał, oczywiście nie dał rady w niego wycelować, ponieważ ten był za szybki, a strzelanie na oślep mogłoby się źle skończyć, dostrzegając trzech osobników zmarszczył brwi i wycelował w nich, głupim byłoby strzelać, w końcu nie wie czy pracują z przymusu- nah, to takie głupie. Szybko mrużąc powieki wycelował w jednego z pachołków i pociągnął za spust, nabój trafił idealnie w ramie potwora. Oczywiście by uniknąć strzałów ten schował się za kanapą po chwili postrzeliwując i pozostałe dwie osoby. Zerknął kątem oczodołu na nich by zobaczyć jakie rany im zadał. Kiedy jeden ze sług dostał w ramię, złapał się za nie i uklęknął. Reszta dalej próbowała go zastrzelić. Ah, szkoda jedynie kanapy, która poniosła szkody. Jeden nagle krzyknął, kiedy poczuł przerażający ból w brzuszku. Drugi zaś nie lada potem dostał w nogę. Gdy łowca się wychylił, jeden poszkodowany koślawo wystrzelił w jego kierunku, tracąc wtem przytomność. Drugi z nich też już celował w Kroza. W międzyczasie Mac, słysząc strzały w swojej rezydencji zmrużył oczy. Wie, że nie ma za wiele czasu, nim ponownie zobaczy swego "gościa". 


Makabryczny krzyż - Crossmare Vampireverse [TYMCZASOWO ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz