Nic się nie stało.

353 30 0
                                    

Jak na razie wszystko szło po jego myśli. Krzyż natomiast podniósł brew w górę słuchając jego słów.
- Rozumiem, w takim razie moja podróż tutaj.. - westchnął nawet nie kończąc.
 - Chętnie napiłbym się herbaty, dziękuje za propozycje. - Rzekł nawet nie myśląc, że ten mógł go oszukać czy coś podobnego, nie spodziewał się nawet, że szkielet mógłby okazać się wampirem, no cóż, w razie czego miał broń. Oraz strzykawkę z bardzo ciekawą substancją na wampiry, która szkodzi tylko im, jednak jeśli to zostałoby podane człowiekowi... hmm.. działa to bardziej wtedy jak narkotyk. Macabre z lekkim uśmiechem więc zaprosił gestem Krzyżyka do środka.
 - Zapraszam za mną zatem.- Odparł i zaczął iść w kierunku jego posiadłości. Nie lada moment byli przed drzwiami. Jakiś sługa otworzył mu je, lekko się kłaniając. Mac wszedł zatem do środka wraz ze swoim gościem.
 - Witam w moich skromnych progach. - Odparł z lekkim uśmiechem i poszedł w kierunku czegoś na wzór salonu. Był tam kominek, kanapy i tym podobne. Weszli więc do tego pomieszczenia.
- Proszę zająć miejsce. - Powiedział Mac i sam usiadł na jednym z foteli. Wtem do pokoju wszedł jakiś lokaj i zapytał czy czegoś sobie oni życzą.
 - Przygotuj nam herbaty. - Odparł wampir i założył nogę na nogę będąc wyprostowanym. Postawa to priorytet.
 - Zatem drogi Cruzarze, może opowiesz coś o sobie i o tym, co robisz? - Zaczął. Cruzar rozejrzał się po przyjemnym wnętrzu, jego dom sam był o wiele mniejszy od różnych posiadłości, nigdy nie przepadał za większymi domami, łatwo w nich się zgubić, jeśli nie wie się co gdzie jest. Słysząc pytanie ze strony szlachcica ten kiwnął głową.
 - Oczywiście. Zacznijmy od tego, iż jestem łowcą. Przyjechałem tu słysząc pogłoski o lesie i wampirach zamieszkujących te tereny, jednak oczywiście ludzie musieli się mylić. - Stwierdził patrząc na niego.
- Osobiście mieszkam kilkanaście godzin stąd w Rolusii. - Macabre przytaknął na jego słowa i wygodniej się oparł o oparcie fotela.  Łowca, co? Trzeba mieć się zatem na baczności. Nie słyszał jednak o takiej miejscowości, z której on pochodzi.
- Oh, rozumiem. Pańska praca jest szczególnie wymagająca? - Zapytał ciekawsko. Nigdy w sumie nie rozmawiał w ten sposób z jakimkolwiek łowcą. Zabawne. Wlepił swój wzrok w niego.
 - Jak wygląda takie schwytanie wampira? I jak zresztą same wampiry wyglądają?-- ah przepraszam, nie powinienem pana tak wypytywać. Po prostu mnie pan zaciekawił tym tematem. To taka nowość. - Odparł "zakłopotany" i się lekko uśmiechnął. Ah. Cruzar tylko pokręcił przecząco głową.
- Wolałbym nie zdradzać sposobów działania jakichkolwiek łowców, najważniejsze, że jest Pan bezpieczny. - Spojrzał na niego.
- Dość duża posiadłość, mieszka z panem ktoś jeszcze prócz służby? - Spytał zaciekawiony. Wampir tylko kiwnął głową na znak, iż szanuje jego decyzję. No tak, czego się spodziewał? Że nagle wyjawi mu wszystkie takie sztuczki? W duchu przewrócił oczami.
- Rozumiem. A jakbym spotkał wampira, to co mam zrobić? - Zapytał jakby w trosce o własne bezpieczeństwo. Wtem odpowiedział mu na pytanie.
- Mieszkam tutaj sam. Jak wcześniej wspomniałem, lubię ciszę i spokój. Czasem jednak przyjeżdża ma rodzina w gościach, czy pewne osoby omawiające biznesowe sprawy, jednakże na co dzień jestem tylko ja i służba. - Odparł i w tym momencie przyszedł kamerdyner i postawił na stole dwie bogato zdobione filiżanki z herbatą. Piękny kolorowy wzór własnoręcznie malowanych kwiatów znajdował się nawet na uchwycie. Lokaj ukłonił się i wyszedł po geście pana Macabre.
 - Dawno nikt nie miał okazji zawitać wśród tych ścian, szczerze powiedziawszy. - Skomentował. Szkielecik westchnął.
 - Jeśli spotka Pan wampira.. mmm, po prostu liczyć na szczęście i walczyć o życie. Z tymi istotami nie ma żartów, są nieprzewidywalne i niebezpieczne. - Rzekł patrząc na niego.
 - Rozumiem. - Dodał na wcześniejsze słowa wampira. Złapał za filiżankę i wpatrując się w jej zawartość. Postanowił, iż napije się odrobinkę, jednak przez przypadek (celowo) wypuścił filiżankę z rąk po poparzeniu swoich ust, ta rozbiła się na ziemi. Krzyżyk tylko spojrzał zakłopotany na filiżankę.
 - Bardzo mi przykro. - Rzekł drapiąc się po karku.
 - Musiała być cenna. - Powiedział unosząc brew w górę, zbytnio się tym nie przejął.
 - Jestem często taką niezdarą. - Westchnął, jednak w duchu miał ochotę się śmiać. Dźwięk tłuczonego szkła spowodował na twarzy Maca grymas. Jakby nie wiedział, że ma styczność z łowcą, to rzuciłby się na niego masakrując mu szyję swymi kłami. Zacisnął jedynie usta w wąską kreskę i westchnął. To tylko filiżanka co nie? Fakt faktem była cenna..
 - Nic się nie stało. -

Makabryczny krzyż - Crossmare Vampireverse [TYMCZASOWO ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz