To mój palec

254 21 1
                                    

Cruzar natomiast po jakimś czasie zatrzymał się w miejscu zerkając za ogrodzenie. Ah, gdyby tylko chciał mógłby uciec, jednak co mu to da? Szukanie wampirów było naprawdę męczące, a teraz przynajmniej otrzyma pieniądze od samego wampira, nie wiedział jaka była to kwota, ważne, że dostanie cokolwiek w zamian za to jego życie, gdyby mógł już dawno oddałby je swemu synowi, w końcu najważniejsze dla kogoś jest własne dziecko, ah, niby głupio brzmi, a jednak to prawda. Dłoń wyciągnął do krzaczka z roślinami, których za hooia nigdy nie widział, delikatnie zaczął gładzić nimi płatki kwiatów po chwili zabierając ją do siebie, mh, było już dość późno, ciekawe która dokładniej była godzina? Powoli ponownie skierował się do wyjścia by wrócić do swej komnaty, był zmęczony tymi wszystkimi sytuacjami, które miły miejsce dnia dzisiejszego. Macabre odprowadził szkielet swym wzrokiem i powrócił do swej środka komnaty. Nie lada potem do jego drzwi zapukała służba.
- Wejść. - powiedział krótko, nie patrząc nawet w stronę wejścia. Otworzył szafę, słuchając co ten kamerdyner chce mu powiedzieć. Okazało się ze przyniósł ze sobą herbatę oraz papirus, tusz i pióro, jak mac prosił. Ten jedynie westchnął i kiwnął głową każąc mu odstawić te rzeczy i wyjść. Tak też on zrobił. Wtem westchnął znowu i podszedł do tych przedmiotów, patrząc na nie. Przyniesie on je łowcy osobiście. Rozejrzał się krótko po pokoju i wziął do ręki swoja herbatkę, której się napił. Nie musiał tego konsumować, ale i tak postanowił to zrobić. Dopiero po dłuższej chwili ją odstawił i chwycił za rzeczy dla Cruzara, wychodząc z pokoju i kierując się do jego komnaty. Miał nadzieje, że jest on już w niej. Tuż po chwili, bez pukania, otworzył drzwi i wszedł do środka. Cruzar natomiast podszedł do szafy, musiał mieć tu jakieś ubrania, co nie? Jednak w niej dostrzegł różnego rodzaju sukienki. Od razu zmarszczył brwi.
- Żarty sobie ze mnie stroją? - Westchnął wyciągając jakąś białą nocną niestety damską koszulę, ale no cóż, nie będzie marudzić, powie Macabrze rano o tym, że potrzebuje męskich, a nie damskich ubrań. Powoli zaczął zdejmować z siebie ubrania, gdy usłyszał otwieranie drzwi, aktualnie nie miał na sobie koszulki i był w trakcie ściągania spodni. Zmarszczył brwi.
- Pukać niełaska? - Odwrócił wzrok zdenerwowany, jednak widząc samego pana domu zamilkł, oof, trochę przyps, że odezwał się tak do niego-- Macabre jedynie zmrużył oczy i zlustrował go swym wzrokiem. Cóż, nie takiego widoku się spodziewał, ale zignorował to. Jedynie mógł się przyczepić tego, jak Cruzar się do niego odezwał.
- Tsch, może trochę grzeczniej, co? - Warknął i położył na biurku rzeczy, które trzymał w dłoniach. Spojrzał na to wszystko krótko i znowu powędrował wzrokiem na łowcę.
- Nie codziennie zdarza mi się widzieć samego łowcę wampirów w takiej sytuacji.- Skomentował z kpiącym uśmieszkiem i skrzyżował ramiona na piersi, opierając się plecami o ścianę.
- Nie przeszkadzaj sobie. - Dodał, najwyraźniej nie mając ochoty wychodzić z pomieszczenia. Ah ta jego złośliwość. Cruzar zmarszczył brwi.
- Ta "grzeczniej". - Powiedział cicho do przewracając oczyma. Słysząc natomiast kolejne jego słowa spojrzał na niego i zmarszczył brwi, nie ma zamiaru wychodzić, co?
- Może wyjdziesz? - Spojrzał na niego odrobinę zawstydzony, normalnie, ugh...
- I skoro już tu jesteś, w mojej szafie są suknie, przydały by się męskie ubrania, nie sądzisz? - Zmarszczył brwi niezadowolony i złapał za koszulę nocną, którą na siebie założył.
- Jednak tej nocy nie będę robił Ci z tym problemu, jednak wolałbym już jutro mieć normalne ubrania. Męskie oczywiście, nie mam zamiaru chodzić w sukienkach, a jak będę chodził ciągle w tych samych ubraniach nie będzie to dobre dla Twojego węchu-. - Przewrócił oczyma i zdjął spodnie mając już na sobie koszulę, więc nie odsłonił niczego nowego, złożył ładnie ubranka odkładając je na szafkę nocną.
- Aż tak lubisz oglądać swoje pachołki nago? - uniósł brew w górę.
- Widocznie znudziło Ci się to i przyszedłeś do mnie. - Prychnął.
- Podobam Ci się? - Zapytał ironicznie i spojrzał na papier i tusz wraz z piórem, powinien mocno zastanowić się nad tym co chce napisać do syna. Na jego jakże uprzejmą prośbę załatwienia mu męskich ciuszków (ironia), Macabre jedynie przewrócił oczyma.
- Tsa, ale masz problem. - Skomentował pod nosem cicho, nie dbając o to, czy łowca to usłyszy czy też i nie. Słysząc jego durne domysły i pytania, uśmiechnął się ironicznie, nie dając swoim nerwom władać nad rozsądkiem i byciem opanowanym i dogryzającym wszystkim chujkiem.
- Oh, nie chciałem ci robić jakichkolwiek nadziei. Mam wyższe standardy niż szkielety, które próbują mnie zabić. - Odparł sarkastycznie dumnie i pokręcił lekki głową.
- A skąd takie pytanie ci przyszło na myśl? Nie wiem o czymś? - Zapytał prześmiewczo oczywiście i spojrzał na niego z tym drwiącym z niego wyrazem twarzy. Cruzar tylko parsknął.
- Pff, naprawdę? Oh, w takim razie szukasz kogoś o tak wysokim ego jak Twoje? - Pozwolił sobie chamsko skomentować jego wypowiedź.
- Nadziei? Nie dorównujesz mi do stóp wampirku. - Postanowił się z nim trochę podroczyć, podobały mu się te wymiany zdań z nim.
- Ah-- nie wiesz na pewno o tym, że masz coś na twarzy. - Podszedł do niego i stuknął go w czoło. - To mój palec. - Sam przez chwilę zorientował się, że to wcale nie było śmieszne, a żałosne, jednak ta nieśmieszność sprawiała, że to było śmieszne, tylko położył dłoń na czole i podrapał się po karku.
-E-eeeh. - Przewrócił oczyma, naprawdę miało to wyjść lepiej xd. Mac na jego odcinki jedynie uniósł brew do góry, patrząc na niego jakby nic go nie ruszało. Dopiero gdy wspomniał o tym, że ma coś na twarz, zmrużył oczy, by po chwili w zdziwieniu je rozszerzyć. Czy on właściwie zrobił to, co zrobił? Macabre zamrugał kilka razy w niezrozumieniu jego pojęcia bycia chamskim i zaczął się śmiać.
- Pfff-- Ty to wiesz jak radzić sobie w takich momentach-- - Rzekł, ocierając teatralnie łzy ze swoich oczu. To było tak żałosne, że aż śmieszne nawet dla samego Macabre.
- Myślałem, że stać cię na więcej. Ah, no i jak w tych czasach zobaczyć w kimś prawdziwy potencjał? - Cruzar tylko zmarszczył brwi.
- Tsch, cicho bądź. - Warknął zawstydzony.
- W mojej głowie wyglądało to lepiej. - Stwierdził przewracając oczyma, skierował się w stronę papieru i pióra z tuszem, spojrzał na niego kątem oczodołu.
- Masz zamiar tak tu stać jak ostatni idiota? - Spytał unosząc brew w górę i wpatrując się w pustą kartkę papieru, nie zacznie teraz, napisze to, gdy będzie pewien tego co chce napisać. Westchnął cicho i zmrużył powieki.
- Chcę iść spać, więc proszę wyjdź. - Odwrócił głowę w jego stronę i spojrzał na późną porę za oknem, od razu podszedł i zasłonił roletami okno.

Makabryczny krzyż - Crossmare Vampireverse [TYMCZASOWO ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz