Cruzar słuchał jego wszystkich słów , gdy ten mu otarł łzy przestał płakać. Podniósł się ze swojego miejsca z jego pomocą.
- Ktoś czeka na nas. - Złapał go mocno za dłoń
- Nie obwiniaj się. Rozumiem cię, jesteś tylko ostrożny. Ale.. ugh.. naprawdę muszę ją wziąć. - Złapał go za policzek.
- Będę miał ją ciągle na pasie, dobrze? Nawet jej nie tknę. Moja umowa z synem, ugh.. to środki ostrożności... Wątpię, że chciałbyś wjazd Eterny na moje mieszkanie gdy tam będziemy. - Prychnął.
- Poza tym, Mac. - Pocałował go krótko.
- To będzie Twoja próba do zaufania mi.. w końcu.. powinniśmy oboje nad tym ćwiczyć. - Stwierdził zamyślając się.
- Jeśli cię to uspokoi zawsze możesz wyciągnąć naboje z pistoletu. - Złapał go za dłoń
- Kocham cię. - Uśmiechnął się lekko i puścił jego dłoń idąc do drzwi.
- Idziesz? - Uniósł brew w górę czekając na niego przy drzwiach.
- Mój słodki wampirek. - Zaśmiał się. Macabre więc pomógł mu wstać, słuchając go uważnie. Ma racje.
- Ja ciebie też. - powiedział cicho, patrząc jak ten idzie do drzwi. Po tej słusznej uwadze sam ruszył się z miejsca. Słysząc po drodze ten jakże uroczy komplement, prychnął lekko rozbawiony.
- Słodki? - Powiedział, a raczej spytał, kręcąc głową na boki z uśmiechem.
- Pff, tylko według ciebie. - Mruknął i wyszedł z nim z pomieszczenia.
- Mh, chodźmy. - Powiedział przy schodach w górę, krótko go całując i następnie łapiąc go za dłoń i uciekając na górne piętro. Weszli wtem do zakluczonego pokoju, przez jakiś czas szukając odpowiedniego klucza, bo miał ich tam trochę. Wtem otworzył szafę, obserwując krótko każdą z broni swym wzrokiem. Westchnął i odsunął się, gestem pozwalając Cru brać co chce.
- Proszę.. - Cruzar otworzył szerzej oczy gdy ten pociągnął go na górne piętro. Odruchowo chciał się wyrwać, ale to sam Macabre go tam ciągnie, cnie? No więc poszedł z nim grzecznie i stanął przy nim obserwując te wszystkie klucze. Mmmm, Westchnął zerkając na bronie znajdujące się w szafie. Dłoń powędrowała mu w stronę broni palnej, nożyka, i tych głupich strzykawek.
- Więcej nie muszę mieć. A to.. - Mruknął pokazując strzykawkę.- Sprzedam, wyrzucę. Z resztą, rób z tym co chcesz. Nie trzymaj tego tutaj. - Dał mu to lewej dłoni łapiąc go za prawą dłoń.
- Kocham Cię. - Zapewnił to patrząc prosto w jego oczka. Tym razem rolę się odwróciły. Łowca zapamiętując drogę na dół pociągnął go w tamte stronę i pociągnął go do drzwi.
- Jedźmy już.. dobrze? - Stanął do niego przodem i spojrzał mu w oczy. Martwił się o to, że ten tam w środku obawia się tego co może zrobić z bronią. Skierował się w stronę dworu. Makabryczny jedynie patrzył na to co jego sympatia robi, starając się powstrzymać rosnącą w nim obawę, przed nie wiadomo czym. Dostając do ręki strzykawkę, przyjrzał się jej, następnie wgapiając się w oczka Cru. Na jego wyznanie, jakoś lekko się uśmiechnął na chwilę, wzdychając niemo.
- Ja ciebie też. - Szepnął, w trakcie ich powrotu na dół. Cały czas zaczął się gapić na strzykawkę, którą trzymał w lewej dłoni. Głupia substancja. Mimo, że najchętniej by się jej pozbył raz na dobre, to schował ją do wewnętrznej kieszeni ciemnego płaszczu, starając się chwilowo o tym w ogóle nie myśleć. Kiedy jego oczy ponownie spotkały wzrok Cruzara, makabryczny bez wyjawiania tego co może odczuwać w środeczku, kiwnął głową.
- Dobrze. - Odpowiedział krótko, podążając tuż za szkieletem. Nieświadomie zerknął w miejsce, w którym on ma ten swój cały pas. Macabre zmrużył oczy, przewracając nimi kolejno. Znajdując się na dworze, para dostrzec mogła przygotowaną karocę, która czekała najwyraźniej na nich. Nie będą tam szli pieszo, czyż nie? W sumie Mac mógłby jakoś zamienić się w nietoperka i równie szybko dolecieć z Cruzarem na miejsce, ale nie dałby fizycznie rady. On też się męczy i ma te swoje limity. Wampir podszedł do stangreta, gestem prosząc i Cru do podejścia. Westchnął krótko i się odezwał.
- Jeszcze raz, gdzie dokładnie planujemy się udać? - Patrzył na ukochanego, kompletnie zapominając nazwy miejscowości, o ile ten kiedykolwiek o niej wspomniał. Cruzar uśmiechnął się na jego pytanie podając mu nazwę miejscowości, no cóż kilka godzin drogi stąd. Ok. Godziny 16 powinni tam być. Spojrzał na karocę zachwycony. No cóż, nie codziennie woził się czymś takim. Może i dla wampira było to coś normalnego, jednak wręcz przeciwnie jeśli mowa o łowcy. Poprawił swoje spodnie razem z pasem i wszedł z Maciem do karocy. Zadowolony od razu zaczął badać wszystko wzrokiem.
- Pierwszy raz jadę karocą. - Przyznał zgodnie z prawdą.
- Dziwne uczucie. - Powiedział patrząc na swojego partnera. Złapał go za dłoń i uśmiechnął się pod nosem
- Zaraz jak wrócimy to trafi do ciebie z powrotem. - Dotknął dłonią pasa by ten wiedział o co mu chodzi. Nie potrzebował broni w posiadłości. Poza nią faktycznie wolał trzymać ją przy sobie. Usiadł bliżej niego wtulając się jak może w jego ramię.
- Mmm.. kawałek drogi pewnie będziemy jechać, prawda? - Zaśmiał się znając odpowiedź na to pytanie.- mamy czas by się poprzytulać i odreagować jakoś na tamto co było. Tak jest o wiele lepiej.
- Słyszałeś go. Jedźmy tam.- Powiedział do sługi, wchodząc wtem więc z kochankiem do środka karocy. Widział jego zadowolenie i zaciekawienie na twarzy. Nawet na małą chwilę zapomniał o broni i w ogóle.
- Po raz pierwszy? Ze mną będziesz jeszcze mieć wiele okazji, by takowym wozem jechać. - Mruknął, patrząc na niego łagodnie. W pewnym momencie czar prysł. No tak, miło że Cru odda mu pas po powrocie. Macabre czuł się nieswojo, ale kiedy ten się tak wtulił, starał się z całych sił nie wierzyć swoim głupim przekonaniom. Chciał ufać, a przynajmniej się postarać z całych swoich sił. Patrzył na plusy: gdyby Cruzar chciałby go zabić, zrobiłby to już dawno, nie? Miał co najmniej dziesięć okazji do efektownego morderstwa. Wampir westchnął.
- Ta, masz rację. Jest o wiele lepiej. Pft, to dopiero dziwne uczucie. - Mruknął, zdradzając, iż nie miał wcześniej w ogóle styczności z miłością. No i dalej było mu.. Nie wiem. Bał się trochę, ale coraz mniej. Jakby teraz tak z d00py Cru by go zaatakował, to o cholera. Mac by nie zaufał już nikomu i by się kompletnie zatracił. Mniejsza. Makabryczny spojrzał uważniej na łowcę.
- Kocham cię, wiesz? - Wypalił nagle, unosząc jego podbródek i gapiąc się tak hipnotyzująco w jego ocza.
- Nie wiedziałem, że kiedykolwiek tak komuś powiem. Ah, ileż potrafi namieszać taki szkielet jak ty? - Dodał, unosząc jeden kącik ust.
--
I tu mam do Was bardzo ważne pytanie.
mam jeden rozdział.
i jest on rozdziałem posiadającym w sobie, tzn. lemona
z racji, iż nie umiem pisać lemonów to niekoniecznie wiem czy jakoś nie uogólnić tego co między nimi zaszło i tak tego opublikować, dlatego pytam Was, czy wolicie by to uogólnić czy by po prostu zostawić jak jest :"3
--
CZYTASZ
Makabryczny krzyż - Crossmare Vampireverse [TYMCZASOWO ZAWIESZONE]
FanfictionCruzar - Łowca wampirów pewnego dnia dostał cynk o znajdującym się w pewnej wiosce wampirze, a nawet i kilku, cóż kto wie jakie były szczegóły. Po odnalezieniu posiadłości wampira został on niestety uwięziony, jak potoczy się los jego i wampira, któ...