12. Zuzia

1.3K 174 345
                                    

Patrzyła na nich i nie wierzyła w to, co widzi. Jej przyjaciele powariowali, nie było innego wyjścia. Miała wrażenie, że ominęła przynajmniej kilka miesięcy ich znajomości, a nie jeden weekend, który przeleżała w domu ze stanem podgorączkowym. Może i chora strasznie nie była, ale już lepiej było wykurować się od razu, zanim rozłożyłoby ją na dwa tygodnie. Wracając, niewiele jej brakowało, by otworzyć szeroko, jak w to zawsze w filmach i bajkach pokazują, usta i rozszerzyć idiotycznie oczy. Niech ją ktoś uszczypnie, no poważnie.

Jeszcze w zeszłym tygodniu przecież Olek mówił jej, kiedy się przed nim paskudnie wygadała, że on i Olka to zdecydowanie nie to. Ciekawym było to, że kilka dni po tym stał z nią na korytarzu, obejmując ją jednym ramieniem i gadając z jakimś kolegą z klasy.

Co, do cholery jasnej, się działo?

Boże, jakie Aleksandra musiała mieć uwodzicielskie zdolności, że tak zmieniła jego zdanie z kategorycznego „nie" na „hej, kotku". Dobra, nie słyszała, żeby tak się do niej zwracał, ale podejrzewała, że w ciągu kolejnych dni dorobią się idiotycznie słodkich przezwisk, od których każdego wokół zemdli.

Wyglądała pewnie jak stalkerka, gdy chowała się za rogiem ściany i obserwowała ich. Bała się trochę tam podejść, bo co miała im niby powiedzieć. Pogratulować im? Chyba rozbolała ją głowa od tych wszystkich przemyśleń.

To było dziwaczne – okej, mimo to była ich przyjaciółką, więc życzyła im szczęścia – bo było to dość zaskakujące. Tak samo jak to, że Olka pominęła jakoś fakt, że zostali parą albo czymś na ten kształt. Faktycznie, dzwoniła do niej w sobotę rano, chwaląc się, że idą na randkę, ale błagam...

Zuzia myślała, że dziewczyna wyolbrzymia i zwyczajnie sobie wychodzą jak starzy kumple, bo Olek nie znalazł jeszcze w sobie wystarczająco dużo siły, by poinformować ją, że to nie to. A tu proszę... właśnie Ola stanęła na palcach i dała chłopakowi krótkiego buziaka w usta. On sam uśmiechnął się lekko i wrócił do rozmowy z kolegą.

A może ona po prostu śniła? To chyba miałoby więcej sensu, gdyby zaraz obudziła się w łóżku zlana potem.

– Obudź się, głupia! – powiedziała do siebie i uszczypnęła się w rękę.

Jakiś chłopak stojący obok, spojrzał na nią dziwnie. Posłała mu krzywy uśmiech i zażenowana zebrała w głowie siły, by w końcu wyjść do przyjaciół. Uśmiech na twarz, żadnego gadania do siebie i luźna postawa.

Uczeń, z którym Olek i Ola rozmawiali zdążył odejść, a dwójka zwróciła się do siebie z uśmiechami. Przywitała się i postanowiła skończyć z milionem pytań w głowie, by zacząć się cieszyć ich szczęściem. W końcu Aleksandrze już tak długo się podobał Pestka, a on widocznie w końcu coś w niej zobaczył.

– Od kiedy wy – zakreśliła w powietrzu dłońmi jakieś dziwne koło nad ich głowami – no wiecie, jesteście razem? – Posłała Olkowi nieokreślone spojrzenie, bo jeszcze miała zamiar się dowiedzieć, co wpłynęło na tak g w a ł t o w n ą zmianę jego decyzji.

Ola zarumieniona z radości od razu pospieszyła z odpowiedzią.

– Od niedzieli. Przyszłam do Olka i wprost zapytałam, czy nie chce zostać moim chłopakiem. Zgodził się – pisnęła uradowana, gdy chłopak z zawstydzeniem pokiwał głową.

Zuzia została mocno przytulona, więc położyła dłonie na plecach szatynki, która dzisiaj wyglądała jeszcze ładniej niż zwykle. Na sobie miała kwiecistą bluzkę z dekoltem w serek, włożoną w ciasne czarne dżinsy, a do tego botki na całkiem wysokim obcasie, w których sięgała już chłopakowi do połowy głowy. Ola w sumie jakaś bardzo niska nie była, ale w porównaniu z większością chłopaków i tak musiała się patrzyć w górę. Zuzia za to należała do wysokich dziewczyn, więc z nowym chłopakiem przyjaciółki mieli prawie identyczny wzrost. Lubiła swoje sto siedemdziesiąt osiem centymetrów, mimo że na większość koleżanek patrzyła już z góry.

SąsiedziOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz