16. Maciek

1.3K 171 255
                                    

Mikołaj chyba serio postanowił zostać najlepszym kuzynem. Wypisywał do Maćka, rzucając jakieś świetne rady, chyba niezbyt przejmując się byciem ignorowanym przez większą kupę czasu. Siedemnastolatek, jeśli w ogóle mu odpisywał, to zwykle jego wiadomości przesycały przekleństwa – tak piękne w tym polskim języku, tego nikt nie mógł nam odebrać, bo czym było takie „fuck" przy nieśmiertelnym „kurwa" – jasno sygnalizujące, by ten zakończył swoją dobroduszność.

Wywrócił oczami, kiedy blondyn zadzwonił do niego, a po pokoju rozniosły się dźwięki jednego z obecnie najczęściej słuchanych przez niego utworów. Nie chciało mu się z Mikołajem rozmawiać, ale chyba nawet to było lepsze, niż nasłuchiwanie kłótni między Olą a rodzicami spowodowanej jej jakimś kolejnym, świetnym pomysłem.

Nikt nawet nie zauważył, gdy wyszedł z pokoju, gdzie zmuszali go do oglądania jakiegoś głupiego programu. Chyba uznali, że potrzebują rodzinnego momentu, zwłaszcza po tym jak Maciek przestał się dogadywać z cioteczką. Usiadł na swoim łóżku i zaakceptował połączenie, opadając plecami na miękki materac. Chłopak przejął od razu rozmowę, prowadząc właściwie monolog, gdy znudzony Maciek ciągnął za nitki wystające z jego szarych dresów. Mikołaj najpierw popaplał ileż to on się nie nadzwonił i nie napisał, nim kuzyn w końcu postanowił pokaz, że jednak żyje w tym samym miejscu, co tydzień wcześniej, gdy tu jeszcze byli.

– Jak już pisałem, wytłumacz mi jak to się stało, że twój wieloletni krasz chodzi z twoją siostrą. To brzmi jak historia z filmu, no przysięgam. Nawet ja nie mam takich ekscesów, kuzynie.

Żeby jeszcze sam Maciek wiedział jak do tego doszło, to byłoby fajnie...

– Life is brutal – odparł po chwili swoim ulubionym tekstem.

Mikołaj westchnął głęboko po drugiej stronie.

– And full of zasadzkas, tak wiem.

Milczeli. Tracz słyszał tylko jakiś ruch w telefonie, kiedy kuzyn najwidoczniej coś robił. Doleciało do niego niewyraźne przekleństwo i przeciągły jęk. Prawie parsknął.

– Czemu to łóżko tu stoi?! – wyrzucił zirytowany Mikołaj. – Uderzyłem się w mały palec u stopy – dodał smutniejszym głosem.

Maciek aż się skrzywił, bo to małe gówno potrafiło nieźle boleć. Mentalnie wysłał kuzynowi współczucie i nowy, sztuczny palec ze stali, a w rzeczywistości tylko prychnął do słuchawki.

Szelesty wkrótce ustały, a głos blondyna stał się znacznie bardziej wyraźniejszy.

– To... co masz zamiar zrobić? – zapytał z idealnie słyszalną ciekawością, a nawet wścibstwem.

Tracz wywrócił oczami i urwał nitkę ze spodni, w których powstało drobne oczko; skrzywił się natychmiastowo. Cholera.

– Nic.

– Z takim podejściem to się nie dziwię, że ten twój Alek wybrał Olkę. Swoją drogę to dziwaczne, bo mają prawie tak samo na imię. Albo nie, niepokojące – to lepsze słowo.

Uśmiechnął się pod nosem. Nie był pewny, czy Mikołaj mówił to zupełnie serio, czy dla rozbawienia i rozweselenia go, ale chyba mu wychodziło. Przygryzł lekko swój policzek już chyba bardziej z przyzwyczajenia.

Jeśli chodziło o jego brak zaangażowania, to nie chciał już nic robić po prostu. Miał stanowczo dość po tym jak Olek postanowił się zachować. Albo byli przyjaciółmi, albo nie byli – klarowna sytuacja.

No przynajmniej dla Maćka, bo widocznie Pestka problemy z tym miał. Zamiast jakoś z Niebieskim pogadać, to on wolał odwalać takie rzeczy jak kilka tygodni temu, a później prosić o wybaczenie. Żart, taki w chuj nieśmieszny.

SąsiedziOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz