18. Zuzia

1.1K 164 143
                                    

Chyba była powinna podejść do Oli, która stała między dwoma długimi stołami, patrząc się z oburzeniem za oddalającym się Pestką, który zdawał się wyglądać jak kupka nieszczęścia. Piosenka grająca w tle na szczęście się skończyła, więc odsunęła się trochę od Tomka i uśmiechnęła przepraszająco.

– Idę pogadać z Olą, zaraz wrócę.

Sikorka skinął głową. Jego telefon zaczął dzwonić, a chłopak wywrócił oczami. Ze sztucznym uśmiechem wskazał głową na wyciągane właśnie przez niego urządzenie.

– Iza.

Zuzia posłała mu pokrzepiającą minę. Nie znała dziewczyny Tomka, ale jak wynikało z jego opowieści była... niekoniecznie urocza. Była za to okropnie zazdrosna, dosłownie maniakalnie zazdrosna. Komentowała każde zdjęcie, na jakim chłopak został oznaczony, o ile znajdowała się tam jakaś płeć piękna. Nieważne czy w związku, czy wolna – stanowiła niepodważalny dowód na zdradę. W ciągu dwóch tygodni, od kiedy Zuzia zakumplowała się z Tomkiem nasłuchała się bardzo dużo smaczków o tej całej Izabeli.

Blondynka zastanawiała się, z jakiej niby racji oni ze sobą chodzili. W sensie Sikorka był miły i zabawny, a jego dziewczyna no...mniej. Zuza nawet bała się ją spotkać w rzeczywistości trochę, zwłaszcza sama będąc dziewczyną, co przecież równało się z migdaleniem się w krzakach z jej chłopakiem. Chłopakiem aka własnością.

Biedny Tomek.

Musiała chyba z nim pogadać i jakoś subtelnie – albo mniej subtelnie – nagadać mu do rozumu, bo owa dziewczyna wydawała jej się zwykłą szajbuską.

– Pewnie właśnie namierza jego telefon – mruknęła pod nosem, odchodząc kawałek.

Stanęła obok Oli, której drżała dolna warga. Objęła ją ostrożnie od tyłu. Dziewczyna wzdrygnęła się, ale widząc, że to Zuzia uśmiechnęła się lekko. Jej warga znów zadygotała, jak cała dziewczyna. Nie użyła chyba tego dnia wodoodpornego tuszu, bo blondynka dostrzegła plamkę z tuszy w kąciku zaszklonych oczu. Poczuła się gwałtownie źle... ona się świetnie cały wieczór bawiła, a jej przyjaciele przeżywali swoje dramaty.

– Chcesz się stąd zmyć? – zaproponowała cicho Zuzia.

Ola skinęła głową i pociągnęła nosem. Pomrugała oczami i wymusiła uśmiech. Zuza położyła jej dłoń na ramieniu, prosząc by poczekała. Sama podbiegła – ha! jako jedyna z dziewczyn miała trampki do sukienki, więc mogła – do ich krzeseł, z których zabrała należące do nich torebki i nim jakiś nauczyciel zwrócił na nie uwagę wyszły z Sali głównej. Chwila minęła, bo z początku skręciły w zły korytarz, nim nie pobiegły do szatni, gdzie odebrały kurtki. Kobieta je wydająca dziwnie na nie patrzyła, ale Zuzia była w nastroju bojowym.

Aleksandra dziwnie potulna dreptała obok niej aż do wyjścia z budynku. Reda nie powinna być zaskoczona, że na ławce niedaleko siedział Olek. To było do przewidzenia, ale ona nawet nie brała tego pod uwagę, myśląc, że może poszedł do toalety. Spojrzała niepewnie na przyjaciółkę, lecz ta trzymała dłonie w kieszeniach długiego płaszcza i patrzyła pod swoje nogi.

Pociągnęła ją szybko przez całą długość podwórka i jakimś cudem obyło się bez konfrontacji dwóch stron. Przechodząc koło Olka, zwróciła uwagę na jego postawę. Siedział pochylony z głową między nogami, podpartą na prawej ręce. Nie widziała jego twarzy, ale była pewna, że wcale lepiej nie było.

Nie miała pojęcia, co się między nimi stało, bo domyślała się, że coś stać się stało. Jednak Pestka też należał do jej grona najbliższych ludzi, co za tym szło chciałaby jakoś go wesprzeć. Chociażby niezręcznie poklepać po plecach, bo na więcej raczej z jej strony raczej nie było można liczyć. Teraz jednak musiała zająć się przygaszoną Olą.

SąsiedziOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz