21. Zuzia

1.2K 170 299
                                    

Galeria przepełniona była ludźmi, głównie nastolatkami, którzy niedawno skończyli lekcje oraz studentami piszącymi prace w kawiarniach. Świąteczne dekoracje były już wszędzie. Spora, błyszcząca choinka obładowana bombkami i kolorowymi łańcuchami miała swoje honorowe miejsce tuż przy obrotowych drzwiach; zwracała uwagę każdego to na pewno. Zuzi to się zdecydowanie podobało jak każde świąteczne akcenty gdziekolwiek. To był zdecydowanie jej ulubiony czas w roku i chyba dlatego zima należała do faworyzowanej pory roku od lat.

Jeszcze gdyby tylko spadł śnieg, chociaż na dwudziestego czwartego, to wszystko stałoby się piękniejsze. Wizja zasp, płatków wirujących w powietrzu i cudownie zastawionego, wigilijnego stołu sprawiała, że uśmiechała się w duchu do siebie jak mała dziewczynka.

Wpatrywała się w witrynę sklepu z zabawkami, ale zabójcze ceny niektórych z nich dobiły ją. Jutro – piątego grudnia miała odbyć się zbiórka rzeczy dla biedniejszych rodzin w jej szkole i można było przynieść trochę ubrań, zabawek czy jedzenia typu kasze lub makarony. Wszystko miało zostać podzielone i rozdane w Mikołajki.

Nie miała konkretnego pomysłu, co kupić. Pomyślała o tych wszystkich dzieciach, których rodziców nie stać na chociażby klocki, bo te pieniądze przeznaczają na to, by wszyscy mieli, co jeść. Bolało ją serce, gdy o tym myślała.

Nie mogła spuścić wzroku z pięknego beżowego misia z czerwoną kokardką, który chyba sięgał jej do pierwszych żeber, taki był wielki. Cena była również ogromna, bo wynosiła dwieście złotych. Skrzywiła się, bo sama chciałaby, żeby na jej łóżku leżał taki wielki pluszak. Co z tego, że miała siedemnaście lat – z maskotek nigdy się nie wyrastało.

Podskoczyła ze strachu, gdy w odbiciu witryny zobaczyła już nie tylko swoją twarz. Wywróciła oczami, słysząc śmiech chłopaka. Stanęła z nim twarzą w twarz, a widząc wyszczerzonego Tomka, sama uniosła kąciki ust.

Miał na sobie śmieszną szarą czapkę z wielkim pomponem, który w jej wyobrażeniu był już prawie wielkości jego głowy. W rzeczywistości trochę przesadzała, ale fakt faktem kulka do małych nie należała. Ogólnie sam Sikorka był jakiś taki... wielki. Zimowe ubrania każdemu dodawały z dziesięć kilogramów, co w sumie mogło być dosyć zabawne. Gruba, puchowa i biała kurtka na pewno robiła świetną robotę, jeśli Tomek startował do przedstawienia na rolę bałwana.

Wiecznie rozbawionego bałwana.

– Jakim cudem wystraszyłaś się mojej twarzy, skoro wiedziałaś, że zaraz przyjdę? – zagadnął, ciągle podśmiewując się pod nosem.

Posłała mu rozdrażnione spojrzenie i na powrót odwróciła się do witryny z drogimi zabawkami. Pożegnała smutnym wzrokiem maskotkę i razem z Tomkiem ruszyli powoli do przodu, ciągle rozglądając się za czymś, co mogliby oddać.

Zuzia z początku miała pójść sama, ale gdy Sikorka dowiedział się o jej planie, uznał, że musi dołączyć. Z tego też powodu włóczyli się po galerii, nim nie zdecydowali, że najlepiej to chyba będzie najpierw coś zjeść, by nie nieść pomocy na głodniaka. Wzięli kilka rzeczy na jedno zamówienie i Zuzia od razu zapłaciła za nich w specjalnym kiosku McDonald. Usiedli przy stoliku, z którego widoczne były numery przygotowanych posiłków. Te kilka minut upłynęło im na krótkiej rozmowie i wyrównaniu rachunku za jedzenie.

Mając już tace przed sobą, zabrali się za własne fast-foody. Zuzia przełożyła sobie do jednej części opakowania od McDouble frytki i wzięła pierwszy łyk zimnej coli. Wokół nich były ogromne tłumy, zagłuszające nawet ich myśli. Jednak nie przeszkadzało im to w rozmowie.

– Co chcesz w sumie kupić? – zaciekawił się Sikorka, nadgryzając swojego burgera.

Żeby to Zuzia wiedziała. Westchnęła i położyła głowę na dłoni. Rozejrzała się, jakby szukając inspiracji. Co zabawne... chyba ją znalazła. Widząc te wszystkie grube warstwy u poubieranych ciepło mężczyzn i kobiet, pomyślała, że to jest to.

SąsiedziOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz