22.3 Zuzia

1.2K 172 270
                                    

Nacisnęła klamkę od łazienki, w której przesiedziała większość czasu z Maćkiem i z niedowierzaniem odkryła, że drzwi nie chcą się otworzyć.

Były tylko dwie opcje – albo chłopak się obudził i uznał, że chce pobyć sam, albo w ogóle była tam inna osoba, a Maciek rozpłynął się w powietrzu.

Zapukała na wszelki wypadek, ale nikt jej nie odpowiedział, chociaż wydawało jej się, że słyszy ruch za drzwiami. Wywróciła oczami i rozejrzała się, szukając jakiegoś punktu zaczepienia.

Co niby miała zrobić? Zastanowiła się i doszła do wniosku, że poszuka Oli, którą gdzieś tam zagubiła. Może po drodze nawinie jej się Maciek w formie bonusa.

Maciek, który skołował ją doszczętnie. Zanim kompletnie odpłynął, czego swoją drogą niezbyt się spodziewała, wymamrotał tylko „on mnie nie chce", co sprawiło, że na jej twarzy wykwitł nieprzyjemny grymas, bo czy nie mógł mówić bardziej wprost. Fakt, jakieś teorie się od razu wytworzyły, ale brzmiały mało logicznie.

Uznała, że po prostu stęskniło mu się za przyjacielem i przestała drążyć słowa pijanego nastolatka.

Musiała za to przyznać, że trochę go podpuszczała, by wygadał, o co poszło mu z Olkiem. Nie chciała się wtrącać – no może troszeczkę – ale już nie mogła patrzeć, jak Maciek był skłócony z dosłownie każdą dotychczas najbliższą mu osobą. Z Aleksandrą normalnie rozmawiać nie mógł, a Pestka to zupełnie jakby nie istniał.

Mogła w ogóle nie wychodzić z tej łazienki, cholera. Tyle, że musiała skorzystać z toalety, a że nie miała zamiaru robić tego przy Maćku, który w każdej chwili mógł się obudzić, zeszła do tej na dole, gdzie wyczekała swojego momentu w kolejce wyglądającej jakby wcale się nie zmniejszyła.

Zuzia zeszła po schodach, za cel obierając sobie odszukanie Oli. Zresztą powinna się już powoli zbierać, bo jej rodzice to wciąż byli jej rodzice. Może ostatnimi czasy zajmujący się bardziej sobą, niż nią, ale nadal stali na straży jej późnych powrotów do domu. Przynajmniej opuszczała już pokój częściej niż tylko w weekendy.

Na parterze wszystko toczyło się dokładnie tak samo jak wcześniej. Kilka osób swobodnie podrygiwało do muzyki, ale zdecydowana większość siedziała w grupkach, rozmawiając, grając w dziwne gry i śmiejąc się. Picia też nie omijali szerokim łukiem. Przesunęła wzrokiem po zgromadzonych, aż w końcu dostrzegła znajomą twarz – nie była nią jednak Ola, a Tomek, rozmawiający o czymś zawzięcie z Witkiem.

Świetnie, najpierw zgubiła Olka, później Maćka, a teraz skończyła na Oli. Tylko teraz problemem było to, kto zostawił kogo? Ona ich czy oni ją? To był żart, ten dom nie był tak duży, żeby tak łatwo gubić ludzi jak skarpetki w pralce.

Prychnęła pod nosem. Z braku laku postanowi zrobić za wrzód na dupie i przyczepić się do Sikorki. Fakt, wciąż miała mu za złe akcje z Izą, ale w końcu to nie była jego wina, że dziewczyna była szurnięta.

Poniekąd.

Podeszła do kanapy i klepnęła go lekko w ramie, widząc, że aktualnie z nikim nie rozmawia, tylko popija piwo z butelki. Tomek spojrzał sobie przez ramię, dostrzegając Zuzę, obrócił się ciałem w jej stronę i przesunął trochę, robiąc jej miejsce na siedzisku.

– Posuń dupę – rzekł pięknie do Witka, który po posłaniu nieprzyjemnego spojrzenia kumplowi, zrobił, co ten prosił. Albo kazał.

Reda była rozbawiona ich zachowaniem, kiedy zajmowała ustąpione jej miejsce. Zaciekawiła ją standardowo jedna kwestia.

Żeby tylko jedna...

– Długo się znacie? – zapytała, kiwając głową na Witka.

Tomek uśmiechnął się podobnie jak Maciek, zanim kompletnie jej padł, przez co domyślała się, że była jedną z tych nielicznych nieporobionych w tym domu. Westchnęła z rozbawieniem.

SąsiedziOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz