Siedziałem w kuchni Yoo i patrzyłem na ulicę po której w pośpiechu jeździły samochody. Hyungwoo zwinął się z samego rana mówiąc Kihyunowi tylko że musi coś załatwić i jeszcze nie wrócił mimo iż dochodziło południe.
Czułem się jak bym umierał, cały czas towarzyszył mi nieznośny ból głowy a gdy wstałem doszedł do tego ból mięśni. Dosłownie wszystko mnie bolało dla tego siedziałem praktycznie bez ruchu gapiąc się przez okno i pijąc herbatę.
Kiki krzątał się po domu robiąc porządki i co jakiś czas zaglądał do mnie czy aby na pewno jeszcze żyję. Przekręciłem się na krześle a coś zaszeleściło w mojej kieszeni. Wsunąłem dłoń do kieszeni i poczułem kawałek papieru który szybko wyjąłem.
Widniał na nim numer telefonu i notka napisana bardzo starannie lecz bardzo małym drukiem. Musiałem wytężyć wzrok żeby odczytać drobne pismo.
-Wpadnij po lekcjach do salonu.
Z ledwością odczytałem notkę i zdziwiłem się. Kto mógłby chcieć się ze mną spotkać i o jaki salon może chodzić?
-Changkyun żyjesz?
Usłyszałem wołanie Kihyuna wchodzącego do kuchni. Starałem się szybko schować karteczkę ale Kiki słynął ze swojego sokolego wzroku i zanim schowałem papierek on już wiedział.
-Co tam masz Kyunie?
-To.... To nic takiego.
Wyjąkałem zgniatając kartkę w ręce i chowając ją za plecy.
-Pokaż to Kyunie.
Podszedł do mnie i złapał mnie za ramiona. Sądziłem, że będzie zły że nie chcę mu pokazać kartki ale on parzył na mnie z troską i zmartwieniem wypisanym na twarzy. Niechętnie podałem mu kartkę a on przeczytał jej treść.
-Skąd masz ten liścik i czyj to numer?
-Nie mam pojęcia.
-Chyba nie chcesz tam iść.
-A czemu by nie? A co jeżeli to od rudego? Mam okazję go poznać i ....
-I co Changkyun? Co wtedy zrobisz? Chyba nie chcesz powiedzieć że się w nim zakochałeś?
-A nawet jeżeli to co z tego?
Zapytałem łamiącym się głosem a po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Kihyun chciał mnie przytulić ale mu na to nie pozwoliłem.
-Kyunie wiesz że nie o to mi chodziło.
-Więc o co? Czy nie chciałeś powiedzieć że nigdy nie zasłużę na miłość za to jaki jestem?
-Changkyun chodziło mi o to że to może być głupi żart i nawet jeżeli napisał to rudy to skąd możesz mieć pewność ze nic ci nie zrobi?
-Masz rację nie mogę mieć pewności ale chcę się dowiedzieć czy to on. Nie chcę żyć w niepewności bo co jeżeli to nie żart i może coś z tego być?
-Ehh.... Ale z ciebie dzieciak Changkyun. Żyjesz w świecie marzeń ale niech ci będzie pójdę tam z tobą i dopilnuje żeby nic ci się nie stało. Zgoda?
-Nie Kiki.
-Co?
-Chcę iść tam sam.
-Ale...
-Kiki proszę. Zaufaj mi, nic się nie stanie.
-Dobra zgoda, ale masz zadzwonić do mnie zanim tam pójdziesz i jak wrócisz do domu i dzwoń w razie gdyby coś się działo.
-Spokojnie Kiki. Obiecuję że zadzwonię ale teraz ochłoń i ciesz się wolnym weekendem.
Kihyun uśmiechnął się i pociągnął mnie do salonu, posadził na kanapie i włączył nasz ulubiony serial, a następnie wrócił do kuchni po przekąski. Po kilku minutach wrócił i rozłożył się na moich kolanach zajadając popcorn.
Oglądaliśmy serial w najlepsze gdy nagle drzwi od domu trzasnęły a przez salon przeszedł wściekły Hyungwoo. Kihyun spojrzał na mnie a ja na niego i nie czekając dłużej poszliśmy za starszym do jego pokoju.
Son siedział na swoim łóżku patrząc w ścianę, a z jego rąk kapała krew na dywan. Kiki szybko pobiegł do łazienki po apteczkę a ja usiadłem koło chłopaka.
-Co się stało Hyungwoo?
-Nie twoja sprawa młody.
Warknął Son a mnie przeszedł dreszcz. To nie był Hyungwoo który zawsze dbał o mnie i Kihyuna, który opiekował się mną jak członkiem własnej rodziny. Lekko wystraszony odsunąłem się od starszego i czekałem aż Kiki wróci z apteczką.
Gdy chłopak w końcu się pojawił od razu chciał zabrać się za opatrywanie dłoni brata, ale ten zrobił coś czego oboje się nie spodziewaliśmy. Jak tylko Kihyun dotknął jego dłoni Hyungwoo w ułamku sekundy złapał brata za szyję i przyszpilił go do podłogi.
W tym momencie wyglądał jak dzikie zwierze polujące na zdobycz.
-Hyungwoo puść go proszę!
Krzyknąłem i złapałem chłopaka za rękę starając się poluźnić choć odrobinę jego uścisk. Hyungwoo patrzył to na mnie to na Kihyuna i dopiero po chwili zdał sobię sprawę z tego co robi i puścił brata.
Kihyun usiadł i zaczął rozmasowywać obolałe gardło, a Hyungwoo patrzyła na nas przerażony.
-Hyungwoo co się stało?
Wychrypiał Kiki i podszedł do brata a ja zaraz za nim. Nie wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać po starszym, ale wiedzieliśmy jedno. Coś było bardzo nie tak.
-Przepraszam Kiki. Ja.... Ja nie chciałem.
-Nic się nie stało Hyungwoo tylko powiedz co ci się stało?
-Ah... to.... To nic takiego po prostu jakiś koleś zaczepił dzieciaka na ulicy i nie chciał go puścić więc go uderzyłem.
Hyungwoo i Kihyun patrzyli na siebie przez dłuższą chwilę w kompletnej ciszy a ja nie wiedziałem o co chodzi. Jednak po chwili Kiki wziął apteczkę i zaczął opatrywać rany brata a gdy skończył w trójkę poszliśmy do salonu oglądać seriale.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzieńdoberek ciasteczka 🍪🍪🍪
Jak wam mija nowy rok? Mam nadzieję że lepiej niż mi 😂
Ubierajcie się ciepło i dbajcie o siebie.
Saranghe ❤️❤️❤️
CZYTASZ
Through The Tattoo To The Heart
Fanfiction"Spojrzałem w stronę barmana chcąc mu podziękować i zamarłem widząc rudego z niezbyt zadowolonym wyrazem twarzy. -Musisz bardziej... Zaczął rudy polerując szklankę znad której na mnie spojrzał jednak nie dokończył. -To ty? Dzieciak z fontanny? -C...