Siedziałem i tępo wpatrywałem się w rudego. W głębi cieszyłem się że to on ale też byłem przestraszony. Czego mógł ode mnie tak naprawdę chcieć?
Po chwili dotarło do mnie jego pytanie i spuściłem głowę czując jak na mojej twarzy pojawia się rumieniec i potaknąłem bez zastanowienia.
-Jeżeli chcesz mogę ci zrobić tatuaż, ale najpierw trzeba posmarować tego siniaka bo paskudnie wygląda.
Starszy uśmiechnął się i usiadł na krzesełku obok ponownie podwijając moją koszulkę. Cały czas obserwowałem jego ruchy rumieniąc się coraz bardziej. Rudy wycisnął sobie na dłoń trochę żelu a następnie zaczął smarować nim mój brzuch.
O dziwo żel nie był tak zimny jak się spodziewałem. Po chwili skończył i puścił moja koszulkę a ja pożałowałem że ta chwila nie trwała dłużej.
-Za chwilę będzie mniej bolało a po kilku dniach siniak zniknie.
-Dziękuję znowu.
Mruknąłem podążając wzrokiem za rudym.
-Nie masz za co. Mówiłem ci już w klubie powinieneś cieszyć się życiem.
-Gdyby nie było takie parszywe to może i bym się nim cieszył.
Powiedziałem spuszczając głowę i spojrzałem na swoje zabandażowane dłonie. Zacisnąłem je w pięści i starałem się skupić na czymś innym niż wspomnienie poprzedniego dnia i kary ojca.
-Co masz na myśli?
-Nic takiego.
-Czemu masz zabandażowane dłonie? Skaleczyłeś się czymś?
-To tylko kara jaką poniosłem.
-Kara?
-Nie ważne nie rozmawiajmy o tym.
Po moich słowach w salonie zaległa cisza przerywana jedynie szumieniem wiatraka pod sufitem. Rudy siedział i wpatrywał się we mnie swoim przenikliwym wzrokiem. Czułem się skrępowany jednak nie chciałem wyjść na tchórza i także zacząłem mu się przyglądać.
Dopiero po chwili zauważyłem że rudy ma zrobiony delikatny makijaż który robił się wyraźniejszy wokół oka.
-Co ci się stało ?
Zapytałem i wstałem z fotela zbliżając się do starszego. Odgarnąłem jego rude kosmyki z czoła i przyjrzałem się bardziej. Wpatrując się w ciemną plamę wokół oka zdałem sobie sprawę, że to limo.
-Wdałeś się w bójkę?
Zadałem kolejne pytanie i spojrzałem w jego oczy. Zamarłem widząc jak bardzo się we mnie wpatrywał. Czułem się jak bym tonął zatracając się w jego spojrzeniu.
-Taa powiedzmy że tak. Ale to nie ważne. Jak ty właściwie masz na imię?
Pytanie rudego zbiło mnie z tropu i przywołało na ziemie.
-Changkyun. A ty?
-Jooheon.
Joo uśmiechnął się do mnie co wywołało dołeczki na jego twarzy. Ponownie narodziła się we mnie chęć dotknięcia ich jednak uśmiech chłopaka szybko zniknął, a gdy to się stało do salonu ktoś wszedł.
Oboje spojrzeliśmy w stronę drzwi i oboje zamarliśmy na chwilę. Szybko wróciłem na fotel uważnie patrząc jak Jooheon wstaje z krzesełka i podchodzi do Wonho. Byłem zaskoczony widząc tu klubowego ochroniarza. Widząc go tu w pełni dnia mogłem przyjrzeć się lepiej jego osobie.
Chłopak był bardzo dobrze zbudowany, wysoki a jego włosy były platynowe prawie białe za wyjątkiem końcówek które były pomalowane na niebiesko.
Hoseok zamarł w pół ruchu widząc mnie i spojrzał pytająco na Joo. Chłopak jedynie wzruszył ramionami ale po chwili obaj zniknęli w jakimś pomieszczeniu. Byłem ciekawy o czym rozmawiają ale nie próbowałem podsłuchiwać nie chciałem stracić szansy na lepsze poznanie Joo.
Wstałem z fotela i zacząłem chodzić po salonie przyglądając się wzorom tatuaży na ścianach aż dotarłem do lady na której leżała dość gruba księga. Otworzyłem ją i zobaczyłem jeszcze więcej wzorów od przykładowych cytatów po różne wzory krajobrazów kończąc na wzorach zwierząt i ludzi.
Przejrzałem całą księgę ale wróciłem do jej początku szukając cytatu który jako pierwszy wpadł mi w oko. Gdy go w reszcie znalazłem Jooheon razem z Hoseokiem wrócili żywo dyskutując na jakiś temat jednak byłem tak pochłonięty podziwianiem cytatu że nie zwróciłem uwagi o czym rozmawiają.
Dopiero gdy Joo podniósł głos spojrzałem na nich.
-Nie zgadzam się Hoseok! Nie próbuj nawet do niego dzwonić!
-Wiesz że jak się dowie skończy się jeszcze gorej niż ostatnio!
-Mam to gdzieś! Może mnie pobić a ja i tak się od niego nie odczepię!
-Nie wierzę! Po prostu nie wierzę! Czyli miałem rację. Zakochałeś się w nim.
Słysząc słowa Hoseoka i brak jakiejkolwiek reakcji ze strony Jooheona coś w moi wnętrzu boleśnie zakuło. Joo kogoś kochał i tą osobą na pewno nie byłem ja. Patrzyłem na dwójkę mężczyzn a wszystko zaczęło się dziać jak w zwolnionym tempie. Oni nadal się kłócili, księga wysunęła mi się z rąk i upadła na podłogę a nogi zaczęły tracić swoją siłę.
Zacząłem zsuwać się po ścianie aż usiadłem na zimnej podłodze i podkuliłem nogi pod brodę. Moje oczy piekły a ostatni promyk nadziei zgasł. Widziałem jak oboje podchodzą do mnie i coś mówią ale nie słyszałem co. W moich uszach cały czas rozbrzmiewały słowa Hoseoka.
Jooheon podniósł mnie i posadził na fotelu mówiąc coś do przyjaciela i ten zniknął po chwili w innym pomieszczeniu.
-Ej Kyunie nic ci nie jest? Co się stało? Boli cię ten siniak? Powiedz coś.
Usłyszałem błagalny głos chłopaka i spojrzałem na niego. Na jego twarzy malowało się przerażenie i troska. Miałem ochotę wyznać mu wszystko i już otwierałem usta żeby coś powiedzieć ale do pomieszczenia wrócił Wonho ze szklanką wody.
CZYTASZ
Through The Tattoo To The Heart
Fanfiction"Spojrzałem w stronę barmana chcąc mu podziękować i zamarłem widząc rudego z niezbyt zadowolonym wyrazem twarzy. -Musisz bardziej... Zaczął rudy polerując szklankę znad której na mnie spojrzał jednak nie dokończył. -To ty? Dzieciak z fontanny? -C...