-Changkyun co się stało? Skarbie powiedz mi.
Słysząc delikatny głos Joo zacząłem się uspokajać jednak cały czas miałem gulę w gardle i nie potrafiłem nic powiedzieć. Cały czas szlochałem wtulony w chłopaka a ten cierpliwie czekał aż się uspokoję gładząc moje włosy.
W miarę jak się uspokoiłem streściłem chłopakowi rozmowę z matką a on uważnie słuchał. Gdy skończyłem odetchnąłem głęboko czując że histeria minęła i wtuliłem się w ciało starszego.
-To trochę dziwne że po tylu latach mówi ci prawdę i każe uciekać.
-Może ona ma rację Joo, może powinienem uciec i gdzieś się ukryć?
-Uciekanie nic nie da. Kiedyś i tak by cię znalazł.
-Więc co mam zrobić?
-Najpierw pojedziemy po twoje rzeczy. Mamy jeszcze trochę czasu więc powinniśmy zdążyć a potem pomyślimy. Chociaż najlepszą opcją było by znalezienie czegoś na twojego ojca i zamknięcie go w więzieniu.
-Ale on ma wszędzie wtyki.
-Uwierz że nie wszędzie.
Joo uśmiechnął się chytrze i pocałował moje usta. Wstał z podłogi i zaniósł mnie do sypialni. Dał mi czyste ubrania i zaczekał aż się ubrałem. Następnie oboje wyszliśmy z jego mieszkania i wsiedliśmy do samochodu.
-Jooheon czyj to samochód.
-Pożyczyłem go od Minhyuka.
-Po co?
-Żeby jechać po twoje rzeczy. Tak będzie szybciej niż autobusem.
Joo uśmiechnął się i skupił na drodze kładąc rękę na moim udzie które zaczął masować. Czując jak jego dłoń sunie coraz wyżej jęknąłem i nakryłem jego dłoń swoją nie dając chłopakowi posunąć się dalej.
Podróż minęła nam w miarę szybko a dłoń Jooheona praktycznie cały czas znajdowała się na moim udzie przez co czułem się trochę speszony a na mojej twarzy wystąpił rumieniec. Chłopak zatrzymał samochód niedaleko mojego domu. Przez chwile zwątpiłem czy to dobry pomysł jednak nie miałem wyjścia nie chciałem tam wracać.
Wysiedliśmy z pojazdu i powolnym krokiem zbliżyliśmy się do bramy. Będąc pewnym że rodziców nie ma wszedłem na posesję a chłopak za mną. Otworzyłem drzwi i weszliśmy do przestronnego holu w którym już po chwili pojawiła się gosposia.
-Jejku gdzie się podziewałeś? Tyle czasu cię nie było zaczęłam się martwić że coś ci się stało.
-Spokojnie nic mi nie jest. Ale też nie mam zamiaru tu zostać. Przyszedłem tylko po swoje rzeczy i proszę żeby pani nic nie mówiła moim rodzicom że tu byłem. Dobrze?
-Dobrze ale kim jest twój przyjaciel?
Zapytała gosposia obchodząc Joo dookoła i uważnie mu się przyglądając. Chłopak stał niewzruszony jej zachowaniem a mnie z kolei ono bawiło.
-To mój chłopak ale proszę go tak nie osaczać nie lubi tego zaczyna wtedy gryźć.
Zaśmiałem się widząc minę kobiety i Jooheona. Skierowałem się do schodów a następnie do swojego pokoju. Joo szedł za mną krok w krok rozglądając się po domu. Gosposia została na dole sprzątając i gdy znaleźliśmy się w moim pokoju Jooheon zamknął drzwi.
-Co to miało być?
-O co ci chodzi?
Zaśmiałem się widząc jego poważną minę przez którą przebijał się uśmiech.
-Nie gniewaj się Joo gdyby nie to był byś osaczony przez nią do puki byśmy nie wyszli.
-Dobrze nie ważne już. Bierz co potrzebujesz i spadamy zanim przyjadą.
Wyjąłem spod łóżka torbę w którą spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy, takie jak kosmetyki i trochę książek oraz laptopa. Podszedłem do szafy i wyjąłem z niej kolejną torbę znacznie większą i zacząłem pakować do niej ubrania. Jooheon uważnie przyglądał się moim ruchom a ilekroć koło domu przejeżdżał jakiś samochód od razu wyglądał przez okno chcąc sprawdzić czy to nie moi rodzice.
Byłem już prawie spakowany, wystarczyło dołożyć jeszcze kilka rzeczy i miał bym wszystko ale do pokoju wpadła gosposia przerażona.
-Twoi rodzice będą tu za dziesięć minut. Przed chwilą dzwonił twój ojciec. Jest w strasznym humorze.
-Ale nie powiedziała mu pani że tu jestem?
-Nie kochaneczku. Nie martw się nic nie powiem.
-Dziękuję pani. I do widzenia.
Pożegnałem się z kobietą wziąłem jedną torbę a Joo wziął drugą jednak zanim wyszliśmy z pokoju podszedłem jeszcze do biurka i wyjąłem z niego dość grubą kopertę następnie szybko wybiegliśmy z domu, zapakowaliśmy torby do samochodu i odjechaliśmy. Na moje nieszczęście w momencie gdy Jooheon założył mi kaptur samochód ojca przejechał obok nas. Przestraszony złapałem rękę Joo i ją ścisnąłem. Bałem się że ojciec mnie pozna mimo kaptura i ruszy za nami. Jednak tak się nie stało.
Dopiero gdy byliśmy niedaleko szkoły rozluźniłem się i usiadłem wygodniej na fotelu.
-Może chcesz iść na ciastko?
-Co?
-No do kawiarni na ciasto. Rozluźnił byś się trochę co ty na to?
-Dobrze.
Chłopak skręcił i już po chwili byliśmy pod kawiarnią gdzie nasz wzrok pierwszy raz się spotkał. Weszliśmy do środka i usiedliśmy w głębi sali, złożyliśmy zamówienia a mnie znów zaczęły prześladować ludzkie spojrzenia. Miałem wrażenie że każdy na sali się na mnie patrzy jak by wiedzieli że to właśnie mnie ojciec szuka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziendoberek ciasteczka 🍪🍪🍪
Życzę wam miłego dnia i proszę dbajcie o siebie.
Saranghe ❤️❤️❤️Ps. Dajcie znać jak wam się podoba książka bardzo proszę. Wasze opinie bardzo mi pomogą a pisaniu następnych rozdziałów.
CZYTASZ
Through The Tattoo To The Heart
Fanfiction"Spojrzałem w stronę barmana chcąc mu podziękować i zamarłem widząc rudego z niezbyt zadowolonym wyrazem twarzy. -Musisz bardziej... Zaczął rudy polerując szklankę znad której na mnie spojrzał jednak nie dokończył. -To ty? Dzieciak z fontanny? -C...