Dzień mojej pracy dobiegał już końca. Zjawiało się coraz mniej klientów. Miałam już powoli zamykać, gdy do piekarni wbiegła Aniela.
- Co się stało? - zapytałam.
- Po.. czekaj.. - nie mogła złapać oddechu.Najwidoczniej musiała biec.
- Dobra. - odetchnęła.
- Więc, co się stało? - zapytałam.
- Chciałam ci opowiedzieć o mojej wczorajszej rozmowie z Tadeuszem! - powiedziała uśmiechnięta.
- Ach tak? - przekręciłam tabliczkę z napisem "zamknięte". - Siadaj! - wskazałam na taboret, który kilka godzin temu posłużył mi za drabinę.Uśmiechnęłam się na myśl o tym wydarzeniu.
- Czemu się uśmiechasz? - zapytała zaciekawiona.
- Nic ważnego. - odparłam szybko, wyrwana z zamyślenia. - A więc opowiadaj!Usiadłam na skraju lady, aby móc ją widzieć.
- Poczekaj, chcesz może herbaty? - zapytałam.
- Nie dziękuje. Po prostu mnie posłuchaj.
- Dobrze zamieniam się w słuch! - powiedziałam.*Pov.Aniela*
- Najpierw opowiem ci, jak się tu znalazłam. - powiedziałam.
- No mów. - przytaknęła Anastazja.
- A więc, kiedy już się odrobiłam w domu, postanowiłam iść do ciebie. Kiedy zapukałam usłyszałam głos twojej mamy, który zaprosił mnie do środka. Kiedy weszałam twoja mama oznajmiła mi, że nie ma ani ciebie, ani Tadeusza. Ty miałaś być w piekarni i zastępować ją, a Tadeusz miał być u Alka.
- Jest u Janka. - przerwała mi. - A właściwie to był u Alka, a potem poszli do Janka.
- Interesujące.. - popatrzyłam na nią znacząco unosząc brew.
- Może kiedyś ci opowiem. Ale mniejsza o to! Mów dalej! - krzyknęła.
- A więc, szybko pobiegłam tu i znalazłam cię.
- Domyślam się tego, ale przejdź do wczorajszej rozmowy.
- Najpierw opowiem ci, co działo się na odpuście, kiedy ty z Jankiem poszłaś po watę.- A ty nie chcesz waty? - zapytał Tadeusz.
- Nie przepadam. - odpowiedziałam wzruszając ramionami. - Uroczo ze sobą wyglądają. - powiedziałam patrząc na oddaloną dwójkę.
- Tak.. - odpowiedział zmieszany Tadeusz. - Wolałbym ją widzieć w towarzystwie kogoś innego..
- A czemuż to? - zapytałam.
- Powiem ci to może innym razem.. - kiwnął głową na tamtą dwójkę, która podążała już w naszym kierunku.Janek był naprawdę ciekawym facetem. Był szczupły i wyższy od Anastazji, jednak niższy od Tadeusza. Dziwiło mnie jego przezwisko.. "Rudy". Nie był rudy. Miał brązowe włosy, choć zgodzę się, że kiedy przyświeciło światło można było zobaczyć na nich rudawy pobłysk.
Idąc w naszą stronę uśmiechał się. Miał piękny uśmiech. Był przystojny, jednak w moich oczach nie wygrałby z urodą Tadeusza.
Nie powiedziałam teraz Anastazji o tym, co powiedział mi Tadeusz. Wspomniał tylko o tym, że powiedział "tak", ale nie mówiłam jak dokończył to zdanie.
Obiecałam mu, że zostawię to dla siebie i nie powiem nikomu o tym. Jedyną rzeczą jakiej mi by teraz jeszcze brakowało to złamanie obietnicy i utrata zaufania Zośki. Nie mogłam nawet o tym myśleć!
- Boże jacy wy oboje jesteście durni! - krzyknęła sfrustrowana Anastazja.
- Czemu? - zaśmiałam się.
- Dobrze wiesz, że nie przepadam najmocniej za Jankiem! - krzyknęła.Nie odezwałam się. Zaczełam się poprostu śmiać wniebogłosy! Ona nie widziała swojej miny!
Po chwili ochłonęła i sama zaczęła się śmiać.
- Oj Anka! Ty to jeszcze mało wiesz o życiu! - otarłam palcem łzę na moim policzku. - Ale kontynując. Kolejną rozmowę nawiązaliśmy dopiero w parku. Kiedy wy z Jankiem odeszliście pod wierzbę, my ponownie zaczęliśmy rozmawiać.
CZYTASZ
Spokojnie jak na wojnie
Historical FictionMłoda brunetka wkracza w dorosłość w najgorszym czasie - w czasie wojny. To właśnie wtedy w jej życiu nastają gwałtowne zmiany. Przyszłość wali jej się pod nogami, zagrzebane sprawy odkopują się, a serce i rozum toczą ze sobą krwawą bitwę. Czy zajm...