W tym rozdziale połączyłam narracje pierwszoosobową i trzecioosobową. Mam nadzieję, że wam się to spodoba!
-----------------------------------------------------------------
Minęły dwa dni od Sylwestra. Wczoraj mieliśmy lekcje tajnego nauczania. Byli wszyscy. Czułam napiętą atmosferę pomiędzy mną, a Jankiem. Czułam jak mnie unika. Nie rozmawiał ze mną, jedyne co to się przywitał i pożegnał. Aniela też to zauważyła i za wszelką cenę chciała oderwać moją uwagę od niego. Wciąż byłam zła na to co zrobił Edkowi, ale.. Przecież ja mu nic nie zrobiłam, nieprawdaż? Czemu to mnie unika?
Maciek chyba pięć razy dopytywał się o to co wyprawiał po tym jak "urwał mu się film". Był to jedyny pozytywny moment tego dnia. Najbardziej śmiać nam się chciało, kiedy pytał Janka czy nie jest obrażony za tą zdradziecką świnie. Podobno już trzy razy był u Basi z przeprosinami. Co dziwne, bo dziewczyna nie była przecież na niego zła. Powiedział, że czuje, że mimo wszystko powinien ją przeprosić za swoje zachowanie, jednak kiedy on ją pyta: "Wybaczysz mi?", Ona odpowiada: "Nie, bo nie mam co", przez co Maciek czuje się źle i ponownie ją przeprasza. To słodkie, że tak bardzo mu na niej zależy. Widać, że jest naprawdę zakochany.
Dzisiaj mam korepetycje z Bytnarem. Szczerze mówiąc nie jestem z tego powodu zadowolona. Jeżeli cały wczorajszy dzień mnie unikał, to co będzie dziś? Jedyne co mnie cieszy to to, że będę mogła z nim w spokoju porozmawiać i wyjaśnić sobie tę sprawę.
Obudziłam się i szybko podeszłam do szafy. Wyjęłam koszulę z krótkim rękawem, spódnicę w kolorze fiołkowym do łydki i sweter. Weszłam do łazienki, a następnie wykonałam moją codzienną rutynę. Zaplotłam włosy w warkocz, a następnie weszłam do kuchni.
- Mamy już nie ma? - zapytałam widząc tylko Tadeusza, zajadającego się kanapką.
- Nie - powiedział przeżuwając jej kawałek.Otwarłam lodówkę i zaczęłam rozglądać się po niej.
- Zjadłabym chociaż kawałek kiełbasy.. - powiedziałam wyciągając nic innego jak ser żółty.
- Pomarzyć można. - mruknął.
- Przecież moją tam na targu, gdzie mama czasami kupuje. Czemu nie kupimy tam? Przecież nie możemy żyć tylko serem żółtym i marmoladą! - powiedziałam.
- Anka najpierw trzeba mieć jeszcze za co. - powiedział stanowczo i odłożył talerz do zlewu. - Na piękne oczy ci nikt nic nie da.
- Tadeusz.. Mnie to po prostu już męczy. - westchnęłam cieżko.
- Wiem.. powiedział i pocalowalnie w czoło. - Spróbuję jakoś zarobić.. Janek daje korepetycje, Maciek jeździ rykszą.. Ja też powinienem się za coś wziąść.
- Niby za co? - zapytałam niepewnie.
- Jeszcze nie wiem. - westchnął. - Ale wiem, że coś wymyślę. Musimy znajść więcej możliwości na utrzymanie się.Chłopak poszedł do salonu i usiadł na fotelu. Zaczął czytać Polskiego Kuriera, którego dopiero co wczoraj kupił.
Anastazja zaczęła powoli kroić świeży chleb, który to mama przyniosła zapewne z samego rana.
Spojrzałam złowrogim wzrokiem na kostkę żółtego sera. Wzięłam ją i ukróciłam sobie dwa cienkie plastry, które równie dobrze mogły by posłużyć za firankę, ze względu na to jak cienkie były.
W czasie wojny każda żywność była na wagę złota. Ludzie nauczyli się oszczędzać każdy okruszek chleba. Wszystko było inne niż zaledwie kilka miesięcy temu. Wszystko i wszyscy.
Po woli przeżywałam kanapke. Cała byłam pochłonięta swoimi myślami. Zastanawiałam się ile to jeszcze potrwa.
Jak długo Polacy będą musieli przestraszeni wychodzić na ulicę? Jak długo będą się zastanwaic czy wrócą do domu? Ile jeszcze będą musieli w ukryciu robić interesy? Jak długo wszystko będzie wydawać się podejrzane? Czy my w ogóle, kiedyś będziemy wolni? Gdzie ta wielka pomoc Wielkiej Brytanii i Francji, co? Gdzie są ci wielcy sojusznicy?
CZYTASZ
Spokojnie jak na wojnie
Ficção HistóricaMłoda brunetka wkracza w dorosłość w najgorszym czasie - w czasie wojny. To właśnie wtedy w jej życiu nastają gwałtowne zmiany. Przyszłość wali jej się pod nogami, zagrzebane sprawy odkopują się, a serce i rozum toczą ze sobą krwawą bitwę. Czy zajm...