Rozdział 16

3K 115 175
                                    

Obudziłam się o ósmej minut czterdzieści osiem. Widząc tę godzinę na zegarku, aż złapałam się za głowę. Chyba nie byłam, aż tak zmęczona, prawda?

Spojrzałam przez okno. Słońce świeciło bardzo słabo. Jego promienie z ledwością przebijały się przez szare chmury. Na chodniku i ulicach było pełno różnorodnych liści. Na drzewach nie było ani jednego listka. Lekki szron pokazywał się na gałęziach, pniach, nawet na najmniejszych źdźbłach trawy. Przechodnie spacerowali sobie dwójkami. Rzadko kiedy się widziało pojedyńczą duszyczkę.

- Edek! - krzyknęłam nagle.

Uderzyłam się dłonią w czoło.

Prawie zapomniałam! Przecież mam się dziś spotkać z Edkem!

Wstałam szybko z łóżka i podeszłam do szafy.

Okej.. Mam się spotkać z nim o szesnastej.. Ale nie będzie mi się chciało przebierać..

Odeszłam od szafy.

- Ubiorę się później. - powiedziałam sama do siebie.

Wyszłam ze swojego pokoju i podążyłam w stronę kuchni. Tadeuszu stał przy blacie i smarował chleb masłem.

- Cześć - powiedziałam.
- Dzień dobry - odpowiedział odwracając się w moją stronę.

Usiadłam przy stole. Byłam jeszcze trochę zaspana.

- Jak u Anieli? - powiedział uśmiechając się.
- Nic ciekawego. - mruknęłam.
- Chcesz kanapkę? - zapytał.
- Tak, poproszę.

Widocznie rozmowa z mamą trochę mu pomogła. Nasza rozmowa stała się płynniejsza i z mniejszym napięciem.

Zrobił szybko kanapki z serem żółtym i położył przede mną talerz.

- Dziękuje - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Masz na dziś jakieś plany? - zapytał siadajc na wprost mnie.
- Tak - wzięłam gryz kanapki. - Wczoraj spotkałam Edka.
- Wilczyńskiego? - zapytał unosząc brew.

Pokiwalam głową twierdząco, ponieważ byłam w trakcie przeżówania.

- Mamy się spotkać o szesnastej w parku. - powiedziałam.
- Pozdrów go ode mnie. - powiedział biorą łyk herbaty.
- Jasne.

Zjedliśmy powoli rozmawiając trochę. Zabrałam nasze naczynia i umyłam je. Już miałam kierować się w stronę swojego pokoju, kiedy zatrzymał mnie Tadeusz.

- Poczekaj! Chciałbym porozmawiać.

Spojrzałam na niego trochę zmieszana. Jeżeli będzie chciał rozmawiać na temat Janka, wyjdę bez słowa. Nie mam zamiaru słuchać jego wykładów.

W końcu kiwnełam głową i oboje usiedliśmy na kanapie.

- Przepraszam.. - wydusił.

Podskoczyłam lekko zaskoczona. Otwarłam szeroko oczy i wpatrywałam się w niego. Głowę miał lekko opuszczoną, a wzrok wkuty w podłogę.

Przeprosił.. On przeprosił..

Poczułam się trochę głupio, że to on musiał przepraszać, a z drugiej strony poczułam się dobrze, bo zrozumiał swój błąd.

- Ja też przepraszam. - powiedziałam uśmiechając się lekko.

Tadeusz spojrzał na mnie zdziwony.

- W końcu oboje jesteśmy winni. - wzruszyłam ramionami.

Uśmiechnął się i mnie objął. Odwzajemniam ten gest.

- Przepraszam za to co powiedziałem. Ale ja chcę cię tylko..
- Nie! Przestań! Po prostu nie kończ! - powiedziałam stanowczo. - Nie rozmawiajmy na ten temat. Jeżeli go zaczniesz wiedz, że nie będę tego słuchać.

Spokojnie jak na wojnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz