Rozdział 20

3.2K 121 499
                                    

Dziś jest wyczekiwany przez nas długo Sylwester. Cała "impreza" ma się odbyć u nas. Pożywienie, które całą piątką zakupiliśmy wczoraj jest przechowywane u nas w kuchni, natomiast alkohole są u Maćka.

Ustaliliśmy, że wszystko zacznie się mniej więcej o szesnastej, żeby mieć więcej czasu do godziny policyjnej. Zapewne przed dwudziestą drugą zaczną się wszyscy zbierać, więc nieopłacalnym by było zaczynać "imprezy" o osiemnastej.

Zaproszeni są wszyscy harcerze oraz Basia. Bardzo chciałbym też zaprosić Edka, a że dziś jesteśmy umówieni na spotkanie w parku, to mu to zaproponuje.

Wstałam dość wcześnie, bo o ósmej. Od razu zerwałam się na równe nogi. Nie mogłam już wytrzymać. Rozpierała mnie energia i nie mogłam się doczekać wieczora. Na mojej twarzy pojawiał się niekontrolowany uśmiech, a w środku cieszyłam się jak małe dziecko.

Wyjęłam z szafy beżową koszulę i szarą spódnicę. Przebiorę się później. Szybko zajęłam łazienkę, odświerzyłam się, ubrałam i rozczesałam włosy. Jak na razie zaplotłam je w warkocz, ale później mam w planie je rozpuścić. Następnie w podskokach znalazłam się w kuchni.

- Dzień dobry kochanie! - powiedziała uśmiechnięta mama - Ktoś tu się chyba już nie może doczekać. - zaśmiała się.
- Nawet nie wiesz jak! - zaśmiałam się i usiadłam przy stole.
- Pamiętam jak byłam w twoim wieku, też się tak cieszyłam. - zaśmiała się - Ah piękne czasy! - powiedziała rozmarzona i położyła przede mną talerz z jajecznicą.

Zaczęłam jeść, a kilka minut później przyszedł też Tadeusz.

- Dzień dobry wszystkim! - powiedział zaspany.

Włosy miał we wszystkie strony, zaspany wzrok, chrypkę i na wpół otwarte oczy.

- Ile ty dziś spałeś? - zapytałam lustrując go wzrokiem.
- Weź nawet mnie nie denerwuj.. - mruknął.

Usiadł na krześle i podparł głowę rękoma.

- Nie mogłem zasnąć w nocy. - oznajmił.
- Czemu? - zapytałam.
- Żebym to ja jeszcze wiedział!
- Kawa dobrze ci zrob.i -powiedziała mama i położyła przed nim kubek kawy.
- A tak właściwie mamo.. Będziesz tu razem z nami? - zapytałam i spojrzałam na nią.

Mama odwróciła się w moją stronę i oparła się o blat kuchenny.

- Coś ty kochana! - zaśmiała się. - Nie będę wam przeszkadzać.
- Ależ nie.. - zaczęłam trochę niepewnie.

Znaczy wolałbym, żeby jej nie było, no chyba jak każdy w moim wieku, ale była to moja mama i nie chciałam jej wypraszać z własnego domu.

- Idę do mamy Anieli. Dawno się nie widziałyśmy, a dziś mamy ku temu okazję. Poza tym, wiem jak to jest w waszym wieku. - przewróciła oczami.
- Skoro tak chcesz. - uśmiechnęłam się lekko.

Tadeusz spojrzał na mnie i również się uśmiechnął. Wczoraj rozmawialiśmy na temat jakiegoś planu zorganizowania jakiegoś spotkania dla mamy, tak żeby mogła wyjść z domu. Znaczy, żeby nie było. Nie chcieliśmy jej na siłę wyprowadzić z mieszkania. Ale znając życie będzie duży hałas i harmider, więc mama nie miałaby zwyczajnie co robić. Dlatego informacja o tym, że sama dobrowolnie zorganizowała siebie wieczór była dla nas miłą niespodzianką.

Zjedliśmy szybko śniadanie. Pozmywałam naczynia, a Tadeusz z mamą udali się do salonu. Kiedy do nich dołączyłam leniwie oparłam na kanapę.

- To co będziecie robić do szesnastej? - zapytała mama, która w tym samym czasie przeglądała gazetę.
- Jestem umówiona z Edkiem na dziesiątą.
- Ja szczerze nie mam nic w planie, ale pewnie pójdę gdzieś w południe do Maćka i przyniesieniu tu alkohol. - powiedział Tadeusz - Po południu pewnie będziemy powoli wszystko szykować.
- Pewnie tak. - dodałam.
- Idę do Hanny gdzieś w południe, więc Tadeuszku może wyjdziemy razem?
- Nie ma sprawy mamo. - powiedział, a następnie udał się do łazienki.

Spokojnie jak na wojnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz