Cześć Kochani!
Chciałabym, abyście najpierw przeczytali notatkę na dole (jeżeli nie chcecie, nie musicie, miłego czytania rozdziału ^^) tam są wyjaśnienia odnośnie tego czemu tak długo nie wstawiłam rozdziału.
————————————————————————
Kwiecień 1940
Mamy początek kwietnia! I tak jak kiedyś wspominałam, na początku kwietnia mieliśmy pisać matury, więc tak też się stało.
Pobliska szkoła udzieliła nam sali, dzięki temu, że nasz dyrektor znał się z tamtym dyrektorem. Wszystko poszło gładko. Zazwyczaj jest niechęć do pisania jakichkolwiek testów, nieprawdaż? Ale nie tym razem. Wszyscy byliśmy zmotywowani do napisania matury. Jednak w tym wszystkim było coś co przybiło wszystkich zebranych.. Osoby, które powinny pisać maturę, a nie pisały. Nie dlatego, że nie chciały.. Dlatego, że ich już z nami nie było..
Młodzi ludzi w moim wieku, młodzi chłopcy i dziewczęta, których już nigdy nie zobaczę, ani ja, ani nikt inny. Mieli całe życie przed sobą.. Albo zginęli w łapance, albo ich wywieziono do obozu, albo rozstrzelano tak po prostu, albo zmarli z wycieńczenia na przesłuchaniach..
To było najgorsze tego dnia. Siedzenie w ławkach, kiedy nauczyciel wyczytywał listę obecności. Nie usłyszeliśmy prawie połowy osób mówiących "Obecna!" czy "Obecny!". Już nigdy nie będą obecni..
Prawie połowy! Prawie połowy ludzi w moim wieku, którzy oddali życie za kogoś innego albo za Polskę. Za wolną Polskę, której nie dane im było doczekać. Czyż to się straszne?
Wojna jest straszna..
Jednak mimo tego, nam udało się bezproblemowo napisać maturę. Tak samo jak bezproblemowo poszła akcja gazowania kina, która odbyła się kilka godzin potem.
Dziś mamy zaplanowane kolejne gazowanie kina. Orsza nas chwalił, że dobrze nam to idzie. Rana Anody zagoiła się bardzo szybko, nie ma już po niej prawie śladu.
Wstałam i trzymając głowę oparta o kolana wpatrywałam się w okno. Było już coś po godzinie dziewiątej, a na ulicach był zaskakujący spokój.
Ale nie taki spokój spowodowany niemieckimi patrolami. Zwykły i przyjemny spokój. Ludzie szli normalnie, nigdzie się nie śpieszyli. Dzieci radośnie podskakiwały idąc z rodzicem za rękę. Zakochani obejmowali się i śmiali co jakiś czas. Grupki przyjaciół spacerowały co chwilę wybuchając śmiechem.
Wojna jest dziwna..
Jednego dnia jest straszna, krwawa. Ludzie boją się wyjść z domu, są ciągle strzały, bombardowania.
Drugiego natomiast jest przyjemnie i cicho. Tak jakby wojny nie było. Ludzie są radośni, spokojni. Na dworze słychać tylko gwar ludzi i naturę.
Wojna jest naprawdę dziwna..
Westchnęłam lekko i pokręcilam głową, próbując przegonić te filozoficzne myśli.
Na dworze świeciło słońce i widać było po ubiorze Warszawiaków, że musiało być ciepło.
Wstałam, więc z łóżka i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej koszulę z krótkim rękawem i spódniczkę, po czym wyszłam z pokoju. Od razu weszłam do łazienki, która na moje szczęście była wolna. Szybko się odświeżyłam, ubrałam i zaplotłam warkocza. Następnie pokierowałam się do kuchni.
CZYTASZ
Spokojnie jak na wojnie
Historical FictionMłoda brunetka wkracza w dorosłość w najgorszym czasie - w czasie wojny. To właśnie wtedy w jej życiu nastają gwałtowne zmiany. Przyszłość wali jej się pod nogami, zagrzebane sprawy odkopują się, a serce i rozum toczą ze sobą krwawą bitwę. Czy zajm...