Rozdział 6

3.9K 137 240
                                    

Październik 1939r.

Minął tydzień od kiedy odbyła się pierwsza lekcja tajnego nauczania. Kolejna została przeprowadzona wczoraj. Ponownie spotkaliśmy się w takim samym gronie. Lekcja była płynniejsza, bo kontynuowaliśmy robienie zadań z poprzedniego tematu.

Dzisiaj mama poszła do piekarni z samego rana zostawiając mnie i Tadeusza samych w domu. Było jakoś po dziewiątej,  kiedy się obudziłam. Wyszłam z pokój i zobaczyłam Tadeusza jedzącego śniadanie w kuchni.

– Śpiąca królewna wstała. – prychnął.
– Tak.. – ziewnęłam teatralnie. – Dopiero teraz jesz?
– Też niedawno wstałem. – oznajmił.
– Masz jakieś plany na dziś? – zapytałam, siadając na krześle naprzeciwko niego.
– Mam za dwie godziny zebranie harcerskie.
– Wszyscy tam będziecie? – kontynuowałam.
– Tak. – odparł szybko.
– A co będziecie robić? – ciągnęłam mój mały wywiad.
– Tego nie wiem. – poruszył ramionami. – Dostałem informację, że mamy się wszyscy stawić, więc to też zrobimy.
– Wiadomo kiedy wrócisz?
– Nie wiem jak długo będzie trwało takie spotkanie. – powiedział. – Pewnie pójdę jeszcze do Alka razem z Rudym.
– Czyli będę sama w domu? – westchnęłam męczeńsko.
– Najwyraźniej. – wstał i odłożył talerz do zlewu. – Myślałem, że się przyzwyczaiłaś. – prychnął.
– Tak, ale ostatnio mam wrażenie, że przesiaduje w domu aż za długo. – mruknęłam. – Praktycznie nigdzie nie wychodzę.
– Oj nie przesadzaj. – zakpił, przewracając oczami. – Obiecuję, że kiedyś cię gdzieś wyrwę. Ciebie, Anielę i chłopaków, żeby nie było nudno. – pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki.

Uśmiechnęłam się. Zazwyczaj nie mówił, że mnie gdzieś zabierze. Ale to wcale nie znaczyło, że ten pomysł mi się nie spodobał. Wręcz przeciwnie.

Tadeusz dawno nie miał zebrania w harcerstwie. Powoli zaczęłam myśleć, że Pomarańczarnia wymarła. Ciekawe, co będą robić na tym zebraniu?

Wyjęłam z lodówki konfiturę i posmarowałam nią chleb. Była to ostatnia kromka. Muszę później iść do piekarni i wziąć nowy bochenek.

Po zjedzeniu umyłam naczynia, a następnie podeszłam do radia i je włączyłam. Usiadłam sobie na sofie i zaczęłam słuchać.

– Wyłącz to propagandowe gówno. – warknął Tadeusz, wychodząc z łazienki.
– Czemu tak mówisz? – zaśmiałam się.
– To same cholerne kłamstwa. Szkoda psuć radia na takie zakłamane informacje. – mruknął. – W ten sposób Niemcy piorą nam mózg. – zakpił. 
- Tadeusz! Nie bądź dzieckiem! – zawołałam. – Piorą mózg? Co nam mogą zrobić ci idioci? – zaśmiałam się jeszcze bardziej.
– Anka, przestań! – zawołał oburzony moją postawą. – Niemcy są niebezpieczni. Za bardzo się tu panoszą. Musisz mieć się na baczności.
– Dobrze, braciszku. – powiedziałam, chcąc zakończyć ten temat. – Chodź, pomogę ci. – kiwnęłam głową.

Wstałam i podeszłam do niego. Złapałam go za kołnierzyk koszuli i poprawiłam go.

– Jesteś pewien, że idziesz na spotkanie z harcerstwa, a nie na randkę z Anielą? – zapytałam, uśmiechając się.
– Anka! – krzyknął oburzony.
– Przecież żartuje. – przewróciłam oczami.
– Mamy dziś podać miary na nowe mundury. – oznajmił.
– Mundurki chciałeś powiedzieć. – poprawiłam go.
– Tak brzmi poważniej. – prychnął.

Zaśmialiśmy się. Z zamyśleniem patrzyłam na niego, jak ubiera buty.

- Tadeusz? - zapytałam.
- Tak? - odpowiedział.
- Jest 10.00. Spotkanie masz dopiero o 11.00. - powiedziałam patrząc na niego.
- Wiem, ale muszę iść jeszcze do Janka i Maćka. Mam wszystko wyliczone. Oni na pewno nawet jeszcze nie zjedli śniadania. Jak będę na nich czekał i krzyczał, to będą robić wszystko szybciej - zaśmiała się
- Ciekawa strategia. - powiedziałam.
- Do zobaczenia! Powinienem wrócić gdzieś przed 16.00.
- Nie ma sprawy! Powodzenia! - powiedziałam.
- Dzięki, pa!

Spokojnie jak na wojnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz