Rozdział 29

3K 110 203
                                    

Obudziłam się w miarę wcześnie. Dziś mija tydzień od akcji z gazowaniem kina. Dziś jest kolejną akcja, a mianowicie "akcja fotograf".

Kilka dni temu zakończyło się moje zawieszenie. Zdjęłam też usztywnienie z ręki. Już nie boli, mam tylko kilka siniaków.

Pierwszy raz wcielimy w życie "akcje fotograf". Wiem, że Tadeusz długo nad nią pracował. W prawdzie to ją mieliśmy wykonać jako pierwszą. Tadek długo przekonywał Orszę, ale decyzja zależała od "góry". To właśnie oni postanowili najpierw wypróbować nas w gazowaniu. Kiedy się w tym sprawdziliśmy, postanowili dać nam szansę na coś nowego. A tym samym dać Tadeuszowi szansę zaprezentowania jego własnej akcji. Jestem taka dumna! Widziałam, jak długo pracował nad tą akcją.

Oprócz tego bodajże dwa dni temu dostałam list od naszego dyrektora! Przepraszał za to, że przez długi czas nie dostawaliśmy żadnej informacji. Ale co najważniejsze! Powiedział, że matura odbędzie się gdzieś na końcu marca/początku kwietnia. Nie mogłam uwierzyć, że to tak szybko! Ale w sumie nie dziwię się tej decyzji.. Jest wojna, a on nie chce nas narażać. Im szybciej tym lepiej.

Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej sukienkę. Miała długie rękawy, które postanowiłam, że podwinę, aby były "trzy czwarte", rozkloszowana od dołu. Góra w kolorze białym, dół w błękitnym. Rzecz jasna na akcje jak i na zbiórkę pójdę w spodniach, ale do zbiórki mamy jeszcze parę godzin.
Wyszłam z pokoju i weszłam do łazienki.. No właśnie.. Tak niezbyt weszłam. Bo szarpnęłam za klamkę, ale drzwi się nie otworzyły.

- Dziś coś przysnęłaś. - powiedział głos Tadka, wydobywający się z wnętrza łazienki.
- Chyba ty! Normalnie robiłbyś już śniadanie! - mruknęłam.

Położyłam stertę ubrań na fotelu i poszłam do kuchni w której była mama.

- Dzień dobry mamo! - powiedziałam uśmiechając się.

Przymknęłam na chwilę oczy czując piękny zapach ciasta.

- Jabłecznik.. - powiedziałam rozmarzona.
- Zgadza się. - zaśmiała się odwracaj się do mnie. - Masz nosa.
- Do jedzenia zawsze. - zaśmiałam się i usiadłam przy stole. - Ale pieczesz go tak z rana? Nie idziesz do piekarni?
- Idę, ale trochę później. A poza tym macie dziś akcje, pewnie cała wasza piątka przyjdzie tu. No przecież nie podam wam samej herbaty. - powiedziała, a ja przewróciłam oczami.
- Mamo, przecież nigdy to nikomu nie przeszkadzało. To nie jakaś wielka arystokracja, tylko ci sami ludzie, którzy przychodzą tu od czasów podstawówki. - zaśmiałam się.
- Janek jest dla ciebie tym samym człowiekiem, co w podstawówce? - zapytała szeptem patrząc na mnie z uniesioną brwią i podała mi talerz z jajecznicą.

Wpatrywała się w nią z wyrzutem, a ta uśmiechnęła się zwycięsko.

- Dziecko byłam w twoim wieku, wiem co i jak. - powiedziała ponownie podchodząc do blatu.
- Mamo! - zawołałam już zażenowana całą tą sytuacją.

Dobrze było wiedzieć, że mama jest po mojej stronie i zawsze będzie mnie wspierać w moich wyborach. Ale tak czy siak, to jest jednak mama.. No nie czujecie takiego zawstydzenia, kiedy rodzice pytają się was o rzeczy związane z miłością?

- Możesz iść. - powiedział Tadeusz wchodząc do kuchni.

Był już w pełni ubrany, wycierał tylko mokre włosy ręcznikiem.

Nic nie odpowiedziałam, tylko raz, dwa zaszyłam się w łazience.

Odświeżyłam się, ubrałam i uczesałam warkocza. Po chwili już ponownie byłam w kuchni i kontynuowałam jedzenie jajecznicy.

Spokojnie jak na wojnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz