11. Serce, co bije dla Ciebie

134 15 2
                                    

Zimny, wilgotny materiał zmroził Ci policzek. Stęknęłaś niezadowolona, nie otwierając oczu, pogrążona w lekkim śnie. Nieprzyjemny materiał odsunął się, lecz zaraz dotknął drugiego policzka. Mruknęłaś jeszcze raz i machnęłaś ręką, odganiając tą rzecz, niczym natrętna muchę. Wtem natrafiłaś na czyjąś chłodną dłoń. Leniwie otworzyłaś oczy, patrząc na sylwetkę Saurona, pochylającą się nad tobą. Szybko przebiegłaś po nim wzrokiem, zatrzymując się na jego nagiej klatce. Twoje policzki zarumienił się, gdy zagapiłaś się na niego.

- Cieszę się, że już ci lepiej - powiedział, kładąc chłodną szmatkę na twoim czole.

Ponownie mruknęłaś rozdrażnione. Chłód przebiegł dreszczem przez twoje ciało. Poczułaś jak Sauron odsuwa się i owija cię ciaśniej w jakiś koc. Wtem uświadomiłeś sobie, że jesteś naga. Gwałtownie zwinęłaś się w kłębek, unikając jego wzroku.

- Jak tylko wysuszy się twoja sukienka, będziesz mogła ją założyć - powiedział troskliwie.

Podniósł się z klęczek i uważając, żeby nie uderzyć głową w materiałowy sufit namiotu, wyszedł. Wodząc za nim wzrokiem, zauważyłaś, że ma na sobie ciemne spodnie, które miały ubrudzone plamy na łydkach i nogawkach. Po za tym zainteresował cię fakt, że nie miał na sobie butów. Otuliłaś się ciaśniej kocem, wzdychając głośno. "Pewnie zasnęłam w połowie trasy" pomyślałaś i obróciłaś się na drugi bok.

Niedaleko siebie zobaczyłaś dwa materiałowe woreczki, które wyglądały na wilgotne, dwie jeszcze mokre fiolki i pognieciony, brudny list. Patrząc na te przedmioty, zmarszczyłaś brwi. To była cała zawartość twojego płaszcza.

- Co się stało? - zapytałaś samej siebie, przecierając oczy.

Poczułaś niesamowite znużenie, zwykłe podniesienie ręki było wycięczającym zadaniem. Z gardła wyrwał ci się okropny kaszel. "Znowu się zaczyna" mruknęłaś, między kolejnym atakiem kaszlu. Ostatkiem sił, sięgnęłaś po jeden z woreczków, otwierając go. Sam worek był odrobiną wilgotny, za to liście w środku na szczęście były całkiem suche. Wzięłaś jeden i przegryzłaś zębami. Tym razem miał mocniejszy smak, trochę cytrynowy. Odłożyłaś sakiewkę na miejsce, po czym opadłaś na posłanie.

Lecz kaszel nie ustał, i gdy Sauron znów wszedł do namiotu, z drewnianą miseczką w ręku, posmutniał.

- Wiedziałem, że zachorujesz po tej "kąpieli"

- Kąpieli? - zakryłeś usta, połykając zgryzione liście.

- Pewnie gdybyś była przytomna, to byś pamiętała - powiedział siadając przy tobie - Napij się.

Podał ci drewnianą miseczkę. Usiadłaś w pościeli i sięgnąć po parujące miskę, bez wahania wypiłaś ciepły płyn. Smakował ziołowo, jakby trochę miętowo. Gdy przełknęłaś ten dziwny płyn, miałaś wrażenie, że twój cały przełyk został zmrożony. Odkaszlnęłaś głośno, zakrywając usta.

- Co to jest?! - spojrzałaś na niego z wyrzutem.

- Pewnego rodzaju eliksir - powiedział, odbierając pustą miskę - Zazwyczaj uzdrawia rany fizyczne, ale może ci pomoże.

- Nie wątpię... - ponownie opadłaś na pościel, zwijając się w kłębek.

Sauron poprawił koc, podciągając go, aż do twojej szyi.

- Co się właściwie stało? - zapytałaś, przymykając oczy.

Usłyszałaś lekki śmiech Majara.

- Przypuszczam, że zasnęłaś na koniu, a sam nie byłem lepszy. Wydaje mi się, że nawet koń nie pilnował drogi, bo zbudziłem się w jakiejś sadzawce.

Uśmiechnęłaś się, nie otwierając oczu.

- Koń był cały przemoczony, ale nasze bagaże na szczęście się uratowały. A ty w jakiś sposób utrzymałaś się na jego grzbiecie. Kiedy wyprowadziłem zwierzaka z bajorka, byłem pewny, że się obudziłaś, ale nim się zorientowałem, zleciałaś z siodła.

- Nie pamiętam niczego... - szepnęłaś.

- Właśnie to mnie martwi - poczułaś jak Sauron pochyla się nad tobą - nawet po wylądowaniu w wodzie nie obudziłaś się.

Otworzyłaś oczy. Zwróciłaś je ku zmartwionej twarzy Majara. W jego oczach można było odczytać większy niepokój niż chciał okazać, jakby bał się nie tyle o was, ale o twoje życie. Uśmiechnęłaś się kojąco, ale nic nie powiedziałaś. Ujęłaś go za dłoń i przyłożyłaś ją do swojej piersi. Statyczne bicie serca przyspieszyło odrobiną.

- Czujesz? Tak długo jak moje serce bije dla ciebie, tak długo będę żyć - powiedziałaś spokojnie.

Sauron uśmiechnął się i zabrał dłoń, gładząc cię po policzku.

- Swoją drogą, znalazłem coś dla ciebie - powiedział i sięgnął do kieszeni w ciemnych spodniach.

Wyciągnął z nich pierścionek o srebrnej obrączce z pięknym diamentem o fioletowo-błękitnym odcieniu. To był pierścionek zaręczynowy od Saurona. Uśmiechnęłaś się na jego widok. Musiałaś go zostawić w Valinorze, gdy leczyłaś się u Yavanny.

- Był w liście - uprzedził twoje pytanie - Lith go znalazła i postanowiła ci oddać.

Bez słowa, wsunęłaś go na palec.

- Zostań ze mną... - powiedziałaś szeptem.

- Nigdzie się nie wybieram.

- Nie...zostań - owiniętaś się w koc, i wtuliłaś w jego chłodne ciało.

Jego ręce owinęły się wokół ciebie. Ułożyłaś głowę na jego klatce piersiowej, wsłuchując się w monotonne bicie serca.

- Pamiętam dzień w którym mi to dałeś - szepnęłaś, gładząc piękny Diament - Nigdy nie pomyślałabym, że byś się na to zdobył.

- Sam bym tego nie przepuścił - odpowiedział z tajemniczym uśmiechem - To było niemal jak Impuls.

- Opowiedz mi o tym - zamknęłaś oczy, wtulając się w niego.

- Przecież wiesz jak to było, byłaś tam.

Stęknęłaś cicho, niepocieszona.

- Dobra, niech będzie. Ale potem się trochę zdrzemniesz, i pojedziemy dalej.

Nieprzytomnie pokiwałaś głową, wsłuchując się w jego słowa...




Odrobinę takiego wstępu do przyszłego rozdziału, który będzie zrobiony na podstawie jednej z pierwszych części, ale z innej perspektywy. To będzie pierwszy rozdział, który zrobię "Na Podstawie",  więc mam nadzieję że wam się spodoba!

{Preferencje }Wygnani W Głąb Śródziemia Sauron X Córka NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz