(FF) Shenanigans

133 13 10
                                    

Shenanigan - błazenada, wybryk

Wybiła piąta wieczorem, a w domu wciąż panował chaos. Wszyscy domownicy biegali po pokojach poganiając się nawzajem "Mamo jest już piąta!" zawołał któryś z bliźniaków.

- Tato, ja nie chcę zakładać tego głupiego krawata! - zawołał drugi.

Sauron musiał fizycznie się powstrzymać przed zaciśnięciem czarnego materiału na własnej szyi. Wziął głęboki wdech i zawiązał go w schludny krawat, po czym odwrócił się do syna, który trzymał w ręku gotowy krawat na gumce.

- Narvi, błagam Cię, po raz ostatni, Załóż ten krawat!

Chłopiec ze łzami w oczach tupnął nogą.

Sauron przykucnął przy chłopcu i założył mu ozdobę na szyję.

- Myślisz, że ja chcę go nosić? - zapytał, pokazując mu własny krawat - Ani to śliniak, ani szalik, ani jakaś ładna ozdoba. Ale ten jeden raz obaj będziemy wyglądać tak jak mama chciała, a zaraz po kolacji obaj wyrzucimy je do śmieci - posłał chłopcu ucieszny uśmiech, na co chłopiec pokiwał głową.

Gdy Sauron poprawił kołnierz jego błękitnej koszuli, wpadł jego drugi syn. Dumny z siebie wkroczył do przedpokoju. Bordowa marynarka chłopca była ubrudzona w jakimś błocie, a jego szeroko uśmiechnięta twarz była umazana w tuszu, albo w jeszcze czymś innym.

- Coś ty..! - urwał, gdy Ricar podniósł do góry jakieś zwierzę.

 Chłopiec trzymał za łysy ogon ogromnego, czarnego szczura. Sauron patrzył na niego szeroko otwartymi oczami poniekąd pod wrażeniem.

- Wujek mówił, że widział gdzieś szczura, znalazłem go. - powiedział dumny.

Narvi podszedł do brata i szturchnął palcem zwierzaka.

- Czemu jest martwy?

- To nieistotne! - zawołał Sauron zabierając zdechłego zwierzaka - Ricar! Idź się przebrać! Dlaczego w ogóle postanowiłeś łapać szczury WŁAŚNIE TERAZ?!

Chłopiec wzruszył ramionami, idąc w stronę schodów na piętro. Narvi pobiegł tuż za nim. 

Sauron z obrzydzeniem ruszył do kuchni, wyrzucić zwierzaka do śmieci. Właśnie mył ręce, gdy usłyszał za sobą czyjś śmiech. Odwrócił się w jego stronę z wyraźnym wyrzutem. W drzwiach stał Farnas. Trzymał ręce w kieszeniach dresów, a długa, rozciągnięta koszula z jakimś głupim graffiti, sięgała mu, aż poza biodra.

- Dzieciak się spisał - uśmiechnął się.

- Spisał? - Sauron westchnął - Dlaczego kazał byś mu łapać szczury? To jakiś rodzaj sabotażu? 

- A w życiu! Nie chcę zepsuć imprezy własnej siostry. - powiedział ze złośliwym uśmiechem - Co innego jeśli chodzi o ciebie.

Sauron postąpił krok do przodu, przybierając groźną minę.

- Dokładnie pamiętam zeszły rok. Nawet nie musisz mi mówić...

- Jak bardzo się wtedy ośmieszyłyłeś? - dokończył, podchodząc bliżej.

Farnas był niewiele wyższy od niego, a mimo to patrzył na Saurona z góry. Sauron posłał mu wredne spojrzenie.

- Co ja Ci kiedykolwiek zrobiłem, że mnie tak prześladujesz? - warknął.

- Ożeniłeś się z moją siostrą - odpowiedział, bez wahania.

- Nie można was zostawić samych choćby na 5 minut. Do pokoju weszła [T.I.], trzymając na rękach kilkumiesięczną Lithię - Nie macie nic do roboty? Farnas, idź na górę. Za te twoje durne pomysły masz mi ubrać Ricara w coś porządnego - rzuciła w jego stronę całkiem spokojnie, po czym oddała mu chichoczącą Lith.

{Preferencje }Wygnani W Głąb Śródziemia Sauron X Córka NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz