(FF) Szlachetny czyn

89 12 1
                                    

Kolejne FanFic. Mam nadzieję, że Wam się spodoba :3

Szkolny korytarz był pusty. Grobowej ciszy nie zakłócał nawet najcichszy szelest. Wszystkie dzieciaki były już w swoich klasach, słuchając znudzonych życiem nauczycieli.

Wtem rozległo się ciche skrzypnięcie drzwi, które echem odbiło się od pustych ścian, a zaraz za nim drugie. Z końca holu dobiegło ciche szuranie i stukot butów.

Narvi rozejrzał się i szybkim krokiem podszedł do brata.

- Na ile cię wypuścił? - zapytał Ricar

Narvi zmarszczył brwi, nie rozumiejąc.

- Ja mam 3 minuty.

- To dlatego, że zawsze wychodzisz na matmie.

Ricar złapał go za nadgarstek i pociągnął za sobą.

- Nie czas teraz na prawienie morałów, robota czeka!

- Puść mnie! Pójdę sam.

Chłopcy, gęsiego zeszli po schodach na parter, gdzie znajdował się sekretariat oraz archiwum, w którym trzymano szkolne dzienniki.

- Stój na czatach - szepnął Ricar do brata, majstrując coś przy zamku.

Narvi spojrzał na niego niepewnie, ale odwrócił się, obserwując uważnie korytarz. Ricar nacisnął klamkę i wślizgnął się do pokoju. Biurko za którym zazwyczaj siedziała pani sekretarka było puste. Chłopiec wiedział, że około 12, pani Wilson wychodzi odebrać swój lunch od dostawcy, miał więc niewiele czasu na wykonanie swojego zadania. W pokoju panował półmrok, a jedyne okno umieszczone tuż przy suficie, dawało jedynie lekką poświatę.

Ricar nawet nie ośmieliłby się zapalić światła i po omacku zaczął szukać dziennika klasy 6C. Wyciągnął go z pomiędzy innych, z półki znajdującej się w starym kredensie bez drzwiczek. Przycisnął go do piersi jak bezcenny skarb.

Nagle drzwi skrzypnęły, a zatrzaśnięty zamek kliknął. Ricar wstrzymał oddech, bojąc się wykonać jakikolwiek ruch. Jeśli teraz go przyłapią może już zacząć kopać sobie grób; żegnajcie tegoroczne zawody szermierki, żegnajcie w miarę dobre oceny z zachowania.

- Psst! - usłyszał za plecami - Możesz się pośpieszyć? Słyszałem jak ktoś idzie po schodach!

Ricar odetchnął z ulgą.

- Wystraszyłeś mnie palancie! - syknął starszy z braci, otwierając dziennik.

- Mam to gdzieś, po prostu się pośpiesz!

- Chwilę...

Ricar otworzył na stronie, gdzie na samej górze nabazgranymi literami pisało "chemia" lub "chimo"? Mniejsza. To właśnie to czego szukał.

Sięgnął po czerwony długopis z biurka sekretarki i przesuwając palcem po tabelce zaczął szukać.

-Kulczyk... Kolor.. Loving... Maverick.... Ma-Majar Lithia - czytał po cichu.

Zmrużył oczy, starając się dostrzec kolejną tabelkę o nazwie "Oceny na semestr", gdzie stał szereg dwójek i jedynek. Cyfry były tak nabazgrane, że równie dobrze mógłby to być czerwony płotek, odgradzający ocenę Mavericka Alicji od Majora Adama. Ricar zręcznie zamienił jedynki w czwórki, a dwójkę w koślawą piątkę z za dużym daszkiem. Ta wredna nauczycielka od chemii znów wzięła sobie wolne, więc jej zastępca nawet się nie zorientuje że Lith z niedopuszczalnej, stała się świetną chemiczką.

Ricar spojrzał na swoje dzieło z dumą, a przez jego ciało przeszedł silny dreszcz adrenaliny. Przeleciał wzrokiem po ocenach reszty klasy, i z lekkim uśmiechem złapał za czarny długopis. Kilkoma szybkimi ruchami sprawił, że Luke Kolor nie był już najgorszym uczniem, a Amelia Ava była wręcz wzorową uczennicą. Zadowolony ze swojej roboty zamknął dziennik, ale w tym momencie do jego głowy wkradł się kolejny pomysł. Odłożył dziennik na miejsce i sięgnął po klasę 8C.

{Preferencje }Wygnani W Głąb Śródziemia Sauron X Córka NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz