16. Zupa pełna wspomnień

114 11 3
                                    

>Wielki powrót do głównej historii<

Stuk, stuk, trzask, stuk, łup!

Te dźwięki wybudził się ze snu. Otworzyłaś zaspane oczy i przeciągnęłaś się z głośnym z stęknięciem. Czułaś lekki, promieniujący ból w lędźwiach, ale to pewnie od dziwnej pozycji w której spałaś. Usiadłaś na łóżku i rozejrzałaś się dookoła. Saurona nie było. Pewnie znów pracował za chatą.

Niedaleko łóżka stała miska z czystą wodą, a na jej krawędzi wilgotna szmatka. Wstałaś i wzięłaś misę do ręki, drugą obmywając twarz. Aż ciarki ci przeszły po plecach, gdy poczułaś lodowatą wodę na skórze. Wytarłaś czy szmatką i powiesiłaś ją na krawędzi łóżka.

Podeszłaś do okien i otworzyłaś je szeroko. Błękitne niebo było czyste, bez żadnej chmurki. Drzewa dookoła polany, które wczoraj wydawały ci się czarne jak smoła, prześwitywały blaskiem wschodzącego słońca. Gdy wystawiłaś głowę przez okno, przekonałaś się, że na dworze jest chłodno. Wycofałaś się do środka i złapałaś za pierwszy-lepszy płaszcz z futrzaną podbitką. Włożyłaś na siebie lekką suknię, ciepłe kozaki, i okrywając się płaszczem wyszłaś na zewnątrz.

Zmrożona trawa chrupała pod podeszwami, gdy okrążyłaś chatę. Mnóstwo ściętych pieńków i małych gałązek było pokrytych topniejącym już szronem. Zimne powietrze kłuło w płuca; odkaszlnęłaś cicho, a biała się para uniosła się ku niebu. Znalazłaś Saurona po drugiej stronie chatki, gdzie pierwszego dnia stał niewielki zgruchotany murek z kamieni. Teraz stała tu ściana zrobiona z drewnianych bali i kamieni, łącząca się z ukośnym dachem domku. Sauron pracował wytrwale obrabiając kolejną bale drewn, przygotowując się do postawienia kolejnej ściany.

- Dzień dobry - przywitałaś się

Sauron uniósł na ciebie wzrok.

- Wyspałaś się? - zapytał, wracając do pracy

- Tak...o dziwo.

Zwróciłaś uwagę na stojącego niedaleko czarnego konia Saurona. Wyglądał na znudzonego. Stał wgapiony przed siebie, żując gępkę wyschniętej trawy.

- Co budujesz? - zapytałaś Saurona, klepiąc konia po grzbiecie.

- Nie można nazwać tego stajnią, więc powiedzmy, że jest to miejsce dla konia - odpowiedział.

- To miło, że o nim pomyślałeś.

- To zwierze jest naszą deską ratunku, gdyby ktoś nas tu znalazł.

- Myślisz, że ktoś nas tu znajdzie? - zapytałaś zmartwiona

- Powiedziałem "gdyby", ale nie sądzę, żeby to kiedykolwiek się zdarzyło.

Przez chwilę zamilkłaś, przyglądając się pracy Saurona. Zręcznie wywijał siekierką, odrąbując ze ściętego drzewa wszelkie gałązki i odstającą korę, by zwalone drzewo przypominało gładką belkę. Usiadłaś niedaleko niego na szerokim pieńku drzewa, ani na chwilę nie spuszczając z niego wzroku.

Imponowała ci jego sprawność. Mimo, że był wychowany w Valinorze, a w późniejszych latach w twierdzy Angbandu, to potrafił o siebie zadbać. Gdyby tylko chciał i miał wystarczająco materiałów mógłby wam wybudować jeszcze pięć takich chatek. Tobie jako "księżniczce" lub inaczej, "Wysoko urodzonej Majarce" nie wypadało pracować fizycznie. Uczono cię śpiewać tańczyć i czytać, podczas gdy twój starszy brat uczył się walki na miecze, strzelania z łuku i dyplomacji. Byłaś o to odrobinę zazdrosna. Stąd może ten złośliwy charakterek. Jednak z biegiem czasu sama zaczęłaś sama decydować o tym czego się uczyć, ale i tak wybierałaś taniec, zamiast gotowania. Nie wspominając już o tym, że gdy mieszkałaś w swoim zamku, czy w Valinorze, to i tak wszystko robiła za viebie służba.

{Preferencje }Wygnani W Głąb Śródziemia Sauron X Córka NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz