Ja już się nie chce tłumaczyć dlaczego nic nie pisze TwT
Wszystko wytłumaczyłam na tablicy...
Miłego czytania!Trzask porcelanowego kubka wyrwał cię z rozmyślań. Z pokoju obok dobiegł cię ostre, głośne, przekleństwo.
- Coś ty znowu zrobiła?! - jego głos był pełen złości i wyrzutu.
- Nic. Zaraz posprzątam.
- No raczej - i tymi słowami zakończył waszą jedyną konwersację dzisiejszego dnia.
Schyliłaś się zbierając z ziemi duże odłamki kubka. Kilka białych, ostrych drobinek wbiło ci się w opuszki palców, gdy przekładałaś zbitą porcelanę do śmieci. Szczypiący ból nie był jednak na tyle silny, by powstrzymać Cię od ponownego zapadnięcia w ponure myśli.
Tak wyglądał każdy dzień odkąd pamiętasz. Dwa lata temu twoja matka zamknęła przedszkole z braku środków na jego utrzymanie. Kilkanaście klas pełnych wesołuch dzieci jakie przewinęło się przez twoje życie zdążyło już wyrosnąć. Często wspominałaś swoje pociechy podczas bezkresnego gapienia się w telewizję, siedząc obok swojego "kochanego" męża.
Następnego dnia, tuż po śniadaniu postanowiłaś wybrać się na spacer.
Sięgnęłaś po swój skórzany płaszcz. Usłyszałaś za sobą jego głos.
- Dokąd idziesz?
Drgnęłaś, ptzypominając sobie jego barwę głosu, którą zdążyłaś już zapomnieć.
- Na spacer - odpowiedziałeś z lekką chrypką.
Najwidoczniej ostatnie dwa dni milczenia zaczęły dawać się we znaki.
- W taki deszcz?
Odwróciłaś głowę w stronę małego okna wychodzącego na ulicę przed waszym domem.
- Jak chcesz - wzruszył ramionami i odszedł w stronę salonu.
Bezzwłoki zarzuciłaś płaszcz na siebie i wcisnęłaś ciemne, eleganckie kalosze na nogi.
Wyszłaś z domu zamykając za sobą czarne, ciężkie drzwi. Ciche skrzepnięcie jakie wydały zardzewiałe zawiasy, świadczyło o tym, że w tym momencie wyrwałaś się z tego domu, uciekłaś od tej ciężkiej atmosfery w jaką było twoje małżeństwo.
Wzięłaś głęboki, odświeżający wdech, czując zapach jesiennego deszczu. Nie straszne były ci grube krople lecące z czarnych chmur. Ruszyłaś przed siebie niemal wesoło, ciesząc się chłodnym powiewem wiatru.
Po pół godzinie spacerowania w deszczu zaszłaś do pobliskiej kawiarenki. Gdy tylko przekroczyłaś próg mały dzwoneczek na szklanych drzwiczkach ogłosił twoje przybycie. Młoda kelnerka uniosła głowę znad telefonu i uśmiechnęła się promiennie.
- To co zawsze?
- To co zawsze - potwierdziłeś wesoło
Usiadłaś tuż przy oknie by mieć widok na przechodniów ukrywających się przed deszczem pod kapturami, czapkami lub parasolkami.
Zaraz też podeszła do ciebie dziewczyna z kubkiem parującym od gorącej czekolady.
- Proszę! - postawiła go na stoliku, tuż obok twojej dłoni - A to od firmy - położyła na malutkim talerzyku karmelowe ciastko, specjalność kawiarni.
- Oh! Nie rozpieszczaj mnie tak.
- Stałych klientów trzeba rozpieszczać - machnęła ręką na podkreślenie swoich słów i odeszła robiąc coś za blatem.
Przez chwilę patrzyłaś na jej płynne ruchy, gdy wycierała wypolerowany blat, nim znów skierowałaś się w stronę widoku za oknem.
Tutaj czułaś się o wiele lepiej niż w jakimkolwiek innym miejscu na ziemi. Cichy jazz jaki płynął z głośników sprawiał, że atmosfera w tej kawiarni była jeszcze przyjemniejsze.
Już miałaś wziąć łyk swojej zbawiennej gorącej czekolady, gdy usłyszałaś jak ktoś woła Cię po imieniu, dodając do tego "Pani".
Odwróciłaś się w stronę głosu. Przed tobą stał młody, około 20 letni chłopak. Miał długie, jasne włosy spięte w luźny kucyk, a jego jasne, prawie złote oczy ciskały iskierki entuzjazmu.
- Poznaje mnie pani? - uśmiechnął się mężczyzna.
- Jakbym mogła cię nie poznać, drugi Maironie! - powiedziałaś zaskoczona - Wieki cię nie widziałam! Co ty tutaj robisz?
- Właściwie to...
- Nie stój tak, dosiądź się! - wskazałaś na krzesło przed sobą.
Mairon obejrzał się na coś, ale zaraz usiadł, chcąc odpowiedzieć na twoje poprzednie pytanie.***
- Po cholerę mamy tu tyle siedzieć? - zapytał zirytowany Melkor nerwowo obracając w palcach zapalniczkę.
Mairon nie zwracał uwagi na brata. kolejny raz przeglądając dokumenty jakie im dostarczono.
- Ten gość miał już tu być od 10 minut - Melkor poprawił niewygodny krawat, który ściskał mu szyję - Dlaczego nie mogłeś przyjść sam?
- Taka jest procedura i nic z tym nie zrobię - powtórzył chyba setny raz Mairon - Ciesz się, że wreszcie dostaliśmy jakieś zlecenie i nie narzekaj.
- Tak, na pewno ojczulek będzie z nas dumny - powiedział tonem pełnym sarkazmu.
Mairon wzruszył ramionami. Melkor prychnął.
- Nici z tego. Zawaliliśmy ten kontrakt zanim jeszcze go podpisaliśmy - niecierpliwy mężczyzna wstał i otrzepał ciemny garnitur z okruszków kruchych ciasteczek.
- Idę zapalić. Jeśli ten koleś nie pojawi się w ciągu następnych kilku minut wracam do biura!
- Sam? - zapytał, ale czarnowłosy go zignorował - Hej! Melkor!
Starszy brat wyszedł na zewnątrz.
Mairon wzruszył ramionami i wrócił do dokumentów.
To prawda, że współpraca w biznesie ich ojca była udręką, zwłaszcza gdy natrafili ci się nieodpowiedzialni klienci, ale co więcej można zrobić? Poza tym wybór takiego miejsca na poważne spotkanie?
"Ten facet od początku nie brał nas na poważnie" pomyślał Mairon, rozglądając się po kawiarni. Wtem spostrzegł pod oknem samotną kobietę. Siedziała wpatrzona w szybę zupełnie nie obecna. Mężczyzna zmróżył oczy. Próbował sobie przypomnieć skąd ją znał. No tak! Ta kobieta, która opiekowała się nimi w przedszkolu! Kobieta której wasz ojciec przelewał pieniądze długo po tym jak obaj przestaliście poszliście do szkół! Kobieta, której wielka cierpliwość i wyrozumiałość były nie z tej ziemi!
Jasnowłosy wstał i bez namysłu pdszedł do niej.
- Alea? Pani Alea? - zwrócił na siebie jej uwagę - Poznaje mnie pani? - zapytał z wyczekiwaniem.
Jej oczy rozjaśniły się ciepłym blaskiem.
- Jakbym mogła cię nie poznać, drogi Maironie! - przez jej ton wybiła się nutka zaskoczenia - Wieki Cię nie widziałam! Co ty tu robisz?
Mężczyzna chciał się usprawiedliwić, mówiąc, że jest tu z bratem, ale ta mu przerwała.
- Nie stój tak, dosiądź się! - wskazała na krzesło przed sobą.
Nie zamierzał odrzucić jej zaproszenia, ale zarazem nie chciał, żeby Melkor go zostawił. W końcu jednak odsunął krzesło i usiadł naprzeciw jego starej przedszkolanki.
- A więc? Ile to lat, dziesięć? - zapytała kobieta podpierając brodę dłonią.
- Dwanaście - poprawił ją.
- Aż tyle... Spójrz na siebie! W garniturze, uczesany. Widzę, że ci się wiedzie.
- Można tak powiedzieć...
Podczas gdy rozmawiali Mairon przyglądał się jej pięknej twarzy. Delikatne zmarszczki wokół oczu dodawały jej pewnego uroku, a szeroki uśmiech był taki sam jak go zapamiętał. Zauważył również, w jej spojrzeniu coś nowego. Smutek. Pomimo wesołego tonu i przyjaznego nastawienia ta kobieta nie była szczęśliwa. Mairon odezwał się od rozmyślań, i pokiwał głową w geście zrozumienia.
- Tak, to prawda - przytaknął ze śmiechem - z jednej strony byliśmy bardzo dobrze wychowanymi dziećmi.
- Jako jedyni odmawialiście nazwania mnie ciocią, bo uważaliście, że to niegrzeczne. Bardzo rezolutne dzieciaki. Za to mój brat miał z wami co nie miara problemów. - posłała mu miły uśmiech.
Po chwili ciszy Mairon odezwał się.
- A jak tam u pani? Jak się pani wjedzie.
Alea zesztywniała na sekundę.
- Dobrze... - chciała jeszcze coś dodać, ale drzwi do kawiarenki otworzyły się gwałtownie niemal wyrywając dzwoneczek.
- Mairon! - zawołał Melkor, podchodzą do brata - Dzwoniłem do ojca kazał nam wracać... - urwał, patrząc na jego rozmówcę - Dzień dobry pani - zwrócił się do niej.
- No proszę, jest i mój ulubieniec Melkor - roześmiała się - Ty nigdy nie bujasz chmurach co? Rozumiem, że macie jakieś sprawy do załatwienia?
- Przepraszam - powiedział szczerze rozczarowany Mairon.
- Ależ nie ma za co. Pewnie jeszcze się zobaczymy - uśmiechnęła się do niego - W końcu wisisz mi pierścionek z szafirem - puściła mu oczko.
Młodszy brat najpierw uniósł brwi, zaskoczony, ale również się uśmiechnął. Czyli pamiętała o jego obietnicy? Kto by pomyślał.
- Zabieraj swoje papiery i chodź - Melkor pociągnął go za rękaw.
- Do zobaczenia wkrótce! - pożegnał się Mairon, niemal potykając się o własne nogi.
Alea pomachała mu na dowidzenia ucieszona z tego niespodziewanego spotkania.
"Ciekawe czy faktycznie się jeszcze spotkamy?"
CZYTASZ
{Preferencje }Wygnani W Głąb Śródziemia Sauron X Córka Nocy
LosowePo planowaniu tej książki, pomyślałam, że popisze się swoimi umiejętnościami opisówek. W tej książce będę opisywać związek Córki Nocy i Saurona, coś jak połączenie dwóch kochanków po rozwodzie - tak poetycko. Co jakiś czas wstawię coś w stylu FanFic...