6. Kocha czy nie kocha?

125 17 4
                                    

Jechaliście już kilka godzin. Koń powoli wspinał się pod niewielki pagórek który był jedynym wyjściem z doliny. Trzymałaś się siodła, oglądając krajobraz dookoła. Wjechaliście w teren, który nie był tak zalesiony, ale słabo widoczna ścieżka prowadziła między rudymi drzewami z których spadła już ponad połowa liści. Ziemia przypomina ogromny dywan z kolorowych roślin, wypalonych przez słońce. Czerwień, żółć i pomarańcz plątały się pod kopytami rumaka. Można było bwz zastanowienia stwierdzić, że ziemie Melkora zostały już przez was opuszczone, z czego byłaś bardzo zadowolona. Poczułaś się bezpieczniej, mając nadzieję, że nic wam już nie zagraża.

Wtem zauważyłaś, że głowa Saurona opada na pierś, a jego bezwładne ciało kiwa się na boki. 

- Sauron? - potrząsnęłaś nim.

W chwili wyprostował się.

- Zasypiasz?

- Nie...- odpowiedział sennie.

- Mogę poprowadzić, jeśli oprócz kilku godzin snu w nocy, potrzebujesz kilkunastu w dzień - powiedziałaś trochę uszczypliwie.

- Wcale nie spałem w nocy - mruknął - czuwałem przy tobie, a nad ranem pilnowałem tego dziecka. Niesamowicie się wierciło.

- Doceniam twój wkład, ale chyba musiałeś wreszcie zasnąć?

- Chyba wychodzą ze mnie lata niewyspania. - puścił jedną ręką wodzę i przetarł oczy.

- Brak jakiegokolwiek wypoczynku może doprowadzić do śmierci - uśmiechnęłaś się złośliwie.

- Mi to nie grozi, inaczej byłbym już martwy... - zwiewnął szeroko.

Skrzywiła się.

- No dobra, schodź... - powiedziałaś ciągnąć lekko za wodze.

Zaskoczyłaś z konia, zatrzymując to w miejscu. Sauron spojrzała na ciebie i pokręcił głową.

- To się chociaż przesuń - powiedziałaś ostro.

Majar widocznie nie miał ochoty się stawiać. Pokornie przesunął się do tyłu. Z pewnym trudem znów weszłaś na konia. Usadowiłaś się na przodzie, dumnie łapiąc za wodze. Ruszyliście dalej, nie śpieszą się.

- Możesz się mnie złapać, nie jestem z porcelany - powiedziałaś czując nieśmiałe dłonie opierające się na twoich biodrach.

Zaraz też poczułaś jak jego dłonie Cię obejmują. Uśmiechnęłaś się i zwróciłeś głowę przed siebie.

- Trzymaj się ścieżki - powiedział Sauron opierając głowę o twoje ramię.

Pociągnęłaś za wodzę, zmuszając konia do niespiesznego truchtu. 

W tym momencie wspominałaś te dni, które spędziłaś w Angbandzie. Początki waszej znajomości, pełne sarkastyczny uwag i kłótni. Sympatii, która przerodziła się w pożądanie...

Poczułaś jak policzki rumienią ci się na wspomnienie tamtej chwili, pierwszego pocałunku. Uśmiechnęłaś się wspominając jego troskę i pewnego rodzaju "pierwszą miłość". Potem było wiele momentów w których Majar stawał się kochającymi, dobrym Maironem. Gdy bawił się z waszymi i synami, całował się po czole, w nos gdy, tulił się do ciebie podczas snu, gdy...

Jego dłonie ciaśniej owinęły się wokół twojej talii, a jego głowa zjechała niżej. Westchnęłaś lekko.

Ale były również chwilę, gdy zmieniał się w Saurona, Majara, sługę Melkora. Uparty i zimny, nieufnie patrząc na każdą istotę. Oschłość jaką okazał temu dziecku odzwierciedlały to do czego przywykł w twierdzy. 

Teraz to twoje zadanie by to zmienić... Ale kto siedział za tobą? Sauron czy Majar? Kochający mąż czy groźny obcy?

Jakby w odpowiedzi, Sauron wtulił się w miejsce między twoją szyją, a ramieniem. Zachichotałaś cicho.

- Tęskniłam za tobą - szepnęłaś i skupiłaś się na jeździe...




Okej Wiem, że rozdział jest krótki,  staram się jak mogę, ale matura mnie pogania. Mimo wszelkiej presji będę dalej pisać.
Mam pytanie; Mam w planach napisać pewnego rodzaju "a gdyby" - kilka rozdziałów zadający pytania "A co by było gdyby Sauron na przykład został z dziećmi?" albo "Gdyby to Melkor zarywał do córki nocy?"...czyli wyglądały pewne sceny z mojej pierwszej książki (bez wpływu na ogólną historię, której nie chcę zmieniać) Zrobię też kilka rozdziałów z perspektywy Saurona, tak na wszelki wypadek :3
- Pozdrawiam Tasza ♥️

{Preferencje }Wygnani W Głąb Śródziemia Sauron X Córka NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz