Rozdział 25

2.6K 198 20
                                    

Pierwszą osobą, która miała trenować naszą drużynę, był mój dziadek. Trochę dziwnie nazywa się go dziadkiem. Dalej siedziałem załamany nad moim losem. W głębi duszy obecność Sasuke w drużynie poprawiała mi nastrój. Jednak Hatake i Haruno wszystko psuli. Znaczy, nic nie mam do Hatake, ale z jego spóźnieniami będę skazany na czekanie wraz z pozostałymi przez kilka godzin, w których będę musiał uważać, bo landryna na pewno będzie mnie chciała zamordować. Już chce. Patrzy się na mnie z żądzą mordu. Fajnie by było, gdyby w tej drużynie bylibyśmy tylko ja i Uchiha...
~ Uuu. ~
~ Żadne „uuu". Po prostu świetnie walczy i ma pojęcie o tym, co robią shinobi na misjach w przeciwieństwie do tego zgniłego cukieraska. ~
~ Masz rację... Ale tak się tłumacz. Wiem, że nie chodzi tylko o to. ~
~ Nienawidzę cię. ~
~ Naru, ja ci życie miłosne układam. Wiesz ile osób byłoby za takie coś wdzięczne? ~
~ To idź do nich i mnie nie męcz. Nie potrzebuję twojej pomocy. ~
Kurama odpowiedział mi pomrukiem. Westchnąłem i dalej wcinałem czekoladę. Nie wiem już, którą tabliczkę. Madara stał przed nami i się nam przyglądał. Kątem oka widziałem jak Haruno lepi się do Sasuke. Czemu mnie to irytuje? Już chciałem sięgnąć po kolejną czekoladę, ale nie mogłem żadnej znaleźć. Zacząłem grzebać we wszystkich kieszeniach w moim ubiorze. Nie odnalazłem żadnej. Zrezygnowany mruczałem i narzekałem pod nosem na siebie, bo nie wziąłem więcej. Nagle ktoś mi machnął pod nosem tabliczką. Młody Uchiha uśmiechał się cwaniacko. Już miałem otwierać usta, by coś powiedzieć, ale on mnie uprzedził.
- Dam ci ją, jeśli mnie pocałujesz. - powiedział z jeszcze szerszym uśmiechem. Landrynie zrzędła mina, a Madara miał lenny face na twarzy. Czy to coś serio jest moim dziadkiem? Sasuke wyciągnął do mnie rękę z czekoladą. Złapałem go za nadgarstek i przyciągnąłem do siebie, nie puszczając. Zbliżyłem moją twarz do niego i szybko w ostatnim momencie zboczyłem z kursu, pocałowałem go w policzek i zabrałem słodycz. W końcu nie mówił, gdzie mam go pocałować. W jego oczach była jednocześnie radość i podekscytowanie oraz rezygnacja i załamanie.
- Ey to skoro w policzek... - zaczął podchodząc. - to daj mi drugi.
Kiedy stał wystarczająco blisko, pocałowałem go w drugi policzek. Cóż... Czekolada lepsza nawet od ambrozji, więc... Chłopak w tej chwili naprawdę się rozpromienił. Dzień miłości dla zwierząt. Koty przecież też całuję... Jak są czyste. Młody Uchiha przytulił mnie mocno. Chciałem mu się wyrwać, ale wiedziałem, że nie mam szans, więc tylko przekręciłem się tak, by było mi jak najwygodniej. Czemu mimo mojego treningu on jest dalej silniejszy?
~ Bo dłużej trenował. I skupia się bardziej na sile, gdy ty bardziej na szybkości. Macie inne predyspozycje. Tobie na lepsze wyjdzie prędkość, a mu siła. Poza tym to tylko przypuszczenia, ale w treningu może mu pomagać Indra.
~ Serio? Czyli on też jest reinkarnacją? ~
~ Najprawdopodobniej. I mam ciekawostkę... ~
~ Mam złe doświadczenia z twoimi ciekawostkami. ~
~ Nie przerywaj mi. Wracając do tematu, Uzuki jest w tym samym wieku co Indra. Był on najmłodszym synem Kaguyi i urodził się w tym samym roku co pierwszy syn Hagoromo. Czyli tak jakby jako reinkarnacja jesteś w wieku swojego bratanka i wnuka swojej matki. ~
~ Aha. ~
Stałem i słuchałem tego, co mówił dziadek, pozwalając Sasuke mnie przytulać. Co dziwne, jeszcze się przez to nie zdenerwowałem. Byłem raczej szczęśliwy, ale to dlatego, że lisowi nic nie odwaliło. Sakurwa mordowała mnie wzrokiem, co jeszcze bardziej rozweseliło. O. Nowa ksywka. Zostawić? Czy nie? To jak żałosna była wręcz bawiło.
- No, więc teraz chciałbym, abyście zaprezentowali mi wasze umiejętności. Muszę wiedzieć jak poprowadzić trening. Walki będą jeden na jednego. Kto pierwszy? - zapytał Madara. Ja powoli podniosłem rękę.
- Naruto? Dobra, więc-
- Mogę iść do domu po moją broń? - przerwałem mu. - Oni sobie wtedy powalczą, więc nie zmarnujemy czasu. Wrócę za dziesięć minut.
- Aż tak cenisz swoich towarzyszy, że wierzysz, iż dadzą radę wytrzymać dziesięć minut? - rzucił drwiąco. Ja spojrzałem na niego jak na idiotę.
- Jakich towarzyszy? Ja tu mam tylko jednego, który się do czegoś nadaje. Tamta landryna jest bezużyteczna. Nawet jako przynęta. Wątpię, by ktoś chciał z własnej woli zbliżać się do czegoś, co tak śmierdzi plastikiem. Sas, dasz radę dziesięć minut? - na końcu odchyliłem głowę do tyłu i spojrzałem na trzymającego mnie onyksowookiego. Znów się przejęzyczyłem podczas rozmowy...
- Hn. Oczywiście. - powiedział.
- To mogę iść? - zapytałem mojego dziadka. On tylko pokiwał głową. Szybko go minąłem i poleciałem biegiem do domu.
~~~~Time skip~~~~
Wyrobiłem się szybciej o dwie czy trzy minuty. Gdy dotarłem na miejsce treningu, Sasuke dalej walczył z Madarą, a wata cukrowa leżała już nieprzytomna i pobita. Uśmiechnąłem się cwaniacko i z kieszeni wyciągnąłem niezmywalny marker. Zgarnąłem go, bo wiedziałem, że się przyda. Zacząłem malować po twarzy Haruno. Kiedy skończyłem, skupiłem się na walce. Starszy Uchiha zdecydowanie dawał fory. No, ale gdyby tak nie było to nikt nie przeżyłby treningu. Po - o dziwo - kilkunastu minutach pojedynek się skończył.
- Szczerze? Nie sądziłem, że wytrzymasz tak długo, a ty w dodatku jeszcze trzymasz się na nogach. - rzucił Madara z aprobatą w głosie. - Coraz bardziej mi się podobasz jako... zięć?
Spojrzałem na niego jak na wariata. On był widocznie dumny.
- Hn. - odpowiedział tylko Sasuke. Gdy jego oczy spoczęły na mnie, podszedł do mnie i się wtulił we mnie. Zacząłem głaskać go po głowie jakbym głaskał kota. Zasłużył na jakąś nagrodę. Dobrze się spisał. Muszę być dla niego milszy... Sam prawdopodobnie tyle nie wytrzymam.
- Teraz moja kolej, tak? - zapytałem. Dziadek pokiwał głową i zaprosił gestem ręki na pole treningowe.
- Nie używaj Kyūbiego. Mam sprawdzić twoje umiejętności, nie jego. - powiedział, a ja przytaknąłem. Wyciągnąłem, w tej chwili złożone, wachlarze. Wyglądały jak zwykłe ostrza w takim stopniu, że mimo zamówienia ich samemu, nie byłem pewny, czy to są one. Ustawiłem się odpowiednio i czekałem. Nawet, gdy Madara dał znak, ja się nie ruszałem. W końcu po kilku minutach on zaatakował jako pierwszy. Dzięki swojej szybkości uniknąłem go bez problemu. Przebiegłem mu pod ramieniem i wymierzyłem cios w jego plecy. Zablokował go i skontrował, a ja odskoczyłem do tyłu, stając w obronnej pozie i czekając na jego następny ruch. Cała akcja trwała kilka sekund. Po staniu tak przez minutę, tym razem to ja ruszyłem do ataku. Co chwilę było słychać hałas zderzających się broni. Na czarnowłosego padała bezustanna seria ciosów. Mój pseudo-styl skupiał się na szybkości i zmyleniu wroga. Podczas treningów z Kuramą skupiałem się na szybkości, ogólnej zwinności, unikach i płynności ruchów. Sporo trenowałem również równowagę. To idealnie pasowało do sposobu w jaki walczę. Jeszcze gdyby było to jakkolwiek poukładane... Dlatego miałem lekką przewagę nad moim przeciwnikiem i innymi uczniami. Poruszając się w tak, jak moje ciało chciało, mogłem wyciągnąć z siebie maksymalny potencjał. No, przynajmniej tak twierdził futrzak. Naprawdę pomagał mi w treningu, co było dziwne, ze względu na jego lenistwo. Po kilkunastu minutach walka się skończyła, a ja oczywiście przegrałem. Wygrana była niemożliwa, bo im więcej z siebie dawałem, tym mniej forów dostawałem, co było dosyć logiczne. Nie rozłożyłem wachlarzy. Chciałem najpierw przywyknąć do ostrzy. W końcu miałem je od niedawna i znałem tylko podstawy.
- Nieźle. No, więc w drużynie dwie dobre osoby i jedna bezużyteczna. - mruknął Madara świdrując nas swoim spojrzeniem.
- Oczywiście! Ja i Sasuke-kun spisaliśmy się tak świetnie spisaliśmy, jak zawsze! Naruto jest nic nie potrafiącym idiotą, który nawet nie wie jak się trzyma broń! W przeciwieństwie do Sasuke-kun... - przerwało jej mocne uderzenie łokciem w ramię. Od Sasuke. Był widocznie zirytowany. Już chciał coś mówić, ale dziadek go uprzedził.
- Jedyną osobą bez umiejętności jesteś ty, różowiutka. Gdyby Hashirama nie oszalał, trenowałbym ko tę dwójkę i to nie z rozkazu lub przez uczestniczenie w programie Akademii, a sam z siebie. - powiedział.
- Pierwszy oszalał? - zapytałem zainteresowany.
- Tak. Okazało się, że program nauczania ninja w Konoha jest słabszy niż kiedy Senju żyli. I wpadł w panikę, martwiąc się, że poumieracie na misjach. Nie mogliśmy zmienić wam programu, bo jesteście na ostatnim roku i nie dalibyście sobie rady z nawałem materiału, więc postanowił wziąć to w swoje ręce, a jego brat poszedł za nim. Ja stwierdziłem, że też się przyłączę, to ciebie potrenuję. I twojego chłopaka...-
- To nie mój chłopa-
- Tak. Jestem jego partnerem. - przerwał mi Sasuke, po tym jak ja przerwałem Madarze. Spojrzałem na rówieśnika jak na debila.
- I co? Miło jak się komuś przerywa? - powiedział trochę chamsko starszy Uchiha. - Kontynuując mój najdłuższy wywód jako Uchihy, postanowiłem pomóc w treningu, by zająć się moim wnukiem i jego chłopakiem. Tsunade pomyślała podobnie, a Kage postanowili pomóc, gdy usłyszeli o naszym problemie. I tak nie mieli co robić. Mieli być tu przez kilka tygodni, ale problemy rozwiązały się szybciej... W każdym razie to już koniec treningu. Jutro, tu o szóstej. Nie toleruję spóźnialstwa. I jeśli ktoś wam nie powiedział: lekcje są odwołane, a waszą edukacja zajmuje się osoba prowadząca was w danym momencie. Do jutra. - dokończył Madara i zniknął używając jutsu. Szybko nasza trójka ogarnęła się i opuściła pole treningowe. Landryna cały czas jazgotała, piszcząc i próbując zaprosić Sasuke na randkę, co doprowadzało mnie do szału, więc przyspieszyłem kroku. Uchiha widząc to, podniósł mnie jak pannę młodą i nas ewakuował od różowego śmiecia, przez którego tracę słuch. Nienawidzę tego... Po chwili byliśmy w Ichiraku. Posadził mnie na jedno z miejsc i sam usiadł obok. Ayano patrzyła się na nas z świecącymi oczami. My po prostu zamówiliśmy coś do jedzenia i rozmawialiśmy. Jest całkiem... Miło.
~~~~Pov. Kurama~~~~
Ich naprawdę do siebie ciągnie. Są idealną parą. Ten Uchiha pasował mi najbardziej. Ren szukał kogoś, kto by go podziwiał i byłby jak szczeniaczek - wierny i uzależniony. Raito szukał ozdoby do domu, która robiłaby mu też za zabawkę. Ich uczucia były fałszywe, w przeciwieństwie do tych Sasuke. Dlatego będę odradzał wybór któregoś z nich. Ale jeśli Naru się w jednym z nich zakocha to ustawię ich do pionu. Jednak wątpię, by tak się stało. Młody ma nad nimi ogromną przewagę. Jeśli tego nie zniszczy, będzie doskonale...

Egzystencja ~ Naruto FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz