Rozdział 31

2.4K 184 19
                                    

~~~~Pov. Naruto~~~~
Obudziłem się i powoli usiadłem na łóżku. Znów spałem z Sasuke. A raczej na. Wczoraj była Wielkanoc. Co prawda trochę wybrakowana, ale to zawsze coś. Rozejrzałem się zaspany po pokoju. Na moim łóżku leżały wszystkie zwierzątka, jakie są w tym mieszkaniu. Pojawiły się przez przypadek. Gdy zobaczyłem sprzedawcę pisanek, postanowiłem trochę kupić. Okazało się, że sprzedawał takie, z których wykluwają się pisklęta. I to dlatego były takie drogie... Króliki sam zabrałem, po tym jak uciekły, kiedy rzeźnik próbował je ubić. Może i kocham jeść mięso, ale mając świadomość, że umrą nie mogłem zrobić inaczej. Chciałem już zejść z łóżka, gdy Sasuke złapał mnie i położył z powrotem, przytulając. Próbowałem mu się wyrwać, ale nie mogłem. Czuję się tym trochę zażenowany... Zacząłem szukać jakiegoś sposobu ucieczki. Gdy już się miałem poddać, wpadł do głowy mi pewny pomysł. Po prostu użyję Kawarimi. Uformowałem dobrze znane pieczęcie i zamieniłem się z poduszką. Uchiha teraz przytula się do niej, a ja jestem wolny. Wstałem powoli z łóżka, ale i tak zakręciło mi się w głowie. Zdecydowanie za długo spałem. Współczuję Sasuke, bo on będzie miał jeszcze gorzej. Przeciągnąłem się, głośno ziewając. Skierowałem się do łazienki, by się ogarnąć, a zaraz potem do kuchni, by zrobić śniadanie dla siebie i dla czarnowłosego, gdy już wstanie. Gdy skończyłem i zjadłem, zacząłem zastanawiać się co robić dalej.
Kuramuś mi trochę poopowiadał zanim polazł spać. Może idź do tej biblioteki w Lesie Śmierci. Naszyjnik prawdopodobnie teleportuje cię w dwie strony. Udoskonalasz swój styl walki, prawda? Był taki klan, który specjalizował się w nich. On stworzył podstawy. I tak się składa, że mi służył, więc znam szyfr, w którym zapisywali. •
~ Czyli nie jesteś kompletnie bezużyteczny. Co, Tanuki? ~
Oczywiście, że nie! Pf! Jak cię ten Kurama wychował! Nazywać ogoniastą bestię bezużyteczną? No w sumie on jest, bo cały czas śpi. Ale ja? •
~ Chcesz to obgadać tutaj? Zapraszam Shukaku. ~
Wiesz co? Chyba podziękuję... •
~ Ależ nalegam! ~
Przepraszam, ale muszę opiekować się synkiem siostry. Spadam! Narka! •
~ Ani Matatabi, ani Chōmei nie mają dzieci, idioto. Do nogi, szopie! ~
W życiu! Naru! Ratuj mnie! •
Przestałem ich słuchać i zacząłem zastanawiać się nad propozycją Shukaku. Była całkiem dobra. Nagle, ktoś dotknął swoją dłonią mojego policzka. Poczułem usta na swoich. Od razu stałem się czerwony jak pomidor i podskoczyłem przestraszony.
- Już wróciłeś do realnego świata? - zapytał Sasuke, siedzący obok mnie przy stole. Już chyba zjadł. Zauważyłem na jego twarzy niepokojący uśmieszek. Zmarszczyłem brwi i wstałem, odrazu idąc do łazienki, gdzie było jedyne lustro. Gdy przed nim ustałem, doznałem... Szoku? Cała moja szyja była czerwona, w niektórych miejscach pewnie bardziej niż ja po pocałunku Uchihy. Co do diabła...?! Sasuke podszedł do mnie od tyłu i mnie przytulił. Przesunął rękaw mojej bluzy i zaczął zostawiać na moim ramieniu ślady podobne do tych na szyi.
- Teraz każdy będzie wiedział, że jesteś tylko mój~ - powiedział trochę przerażającym głosem. Cholera, yandere...
~ To może być trochę problematyczne, ale wystarczy, że nie dasz powodów do zazdrości i wszystko git. ~
~ Okay... A co z Shukaku? ~
~ Jest w użytecznym stanie. Dasz radę go wykorzystać do przetłumaczenia książek. ~
~ Potrzebuję tylko wzoru. Resztę zrobię sam. Podtrenuję się w tłumaczeniu, a może nawet nauczę się na tyle, że nie będę musiał tego robić i zacznę czytać w oryginale. ~
Odpowiedziało mi tylko mruknięcie. Gdy przestałem się skupiać na rozmowie, znów poczułem jak czarnowłosy mnie całuje. I moja reakcja znów była podobna.
- Zamyślaj się tak więcej~ Wtedy mogę cię dużo całować~ - nagle uświadomiłem sobie jedno. Może to był głos Sasuke, ale brzmiał zupełnie inaczej. Jako, że byłem już ubrany, to miałem przy sobie broń. Kunai w chwilę znalazł się przy szyji Uchihy. Reakcja na mój gest tylko potwierdziła, że teraz nie Sasuke steruje sobą. On byłby całkowicie spokojny i zabrałby mi broń. A ten uśmiechał się, wyglądając na podekscytowanego.
~ Uważaj. To najprawdopodobniej Indra. Nie ma zbyt wielu innych wyjaśnień w tym wypadku. ~
Wziąłem na poważnie ostrzeżenie Lisa.
- Naru~chan~ - wymruczał czarnowłosy. Delikatnie złapał mnie za nadgarstek i polizał moją dłoń. To zdecydowanie nie jest Sasuke. On może zachowuje się trochę jak pies, ale nie jak totalny kundel. To było jedno mrugnięcie. Tyle mu wystarczyło, by zabrać mi kunai i odrzucić go na bok, wziąć mnie na ręce oraz przyszpilić do ściany. Od razu zajął się każdym punktem na mojej szyi, gdzie nie była jeszcze czerwona.
~ Teraz nie wiem czy ci pomagać, czy nacieszyć się yaoi... ~
~ Pomóż mi do cholery! ~
~ No nie wiem... ~
Ja pomogę! Podliżę się troszkę! •
Po chwili Uchihę owinął piasek, który pojawił się znikąd. Teraz to on był przybity do ściany. Podszedłem do niego powoli, po drodze biorąc kunai.
- Zostaw jego ciało, Indra. - rozkazałem, wbijając broń obok jego głowy. On się zaśmiał i korzystając z tego, jak blisko jestem, szybko się przysunął i mnie pocałował mnie z cholernym języczkiem.
- Hai, hai. Wypełnię każdy twój rozkaz. Wystarczy jeden taki pocałunek za jedno polecenie. - po tych słowach oczy Uchihy zamknęły się, a Shukaku wycofał piasek. Czarnowłosy dosłownie chwilę później się 'obudził'. Od razu podszedł do mnie i przytulił.
- Przepraszam za niego. Jak widać tamte groźby już na niego nie wystarczają. Nie martw się, to się więcej nie powtórzy. Nie pozwolę mu na to. - mówił Sasuke, naprawdę przepraszającym tonem. Poczułem się szczęśliwy, że wrócił.
- Żaden problem. Ufam ci. Chcesz iść ze mną do biblioteki? - powiedziałem, uśmiechając się, by złagodzić nieco niekomfortową atmosferę.
- Nie dzisiaj. Muszę ogarnąć Indrę. Hałasuje mi w głowie i nie daje się zastraszyć. Naprawdę nie wiem, jak ty to wytrzymujesz z dwoma bijū. - westchnął zrezygnowany, ze słyszalnym smutkiem. Ja jestem Uzumakim, więc moje groźby dają radę. W odpowiedzi tylko pokiwałem głową i go mocno przytuliłem, a potem opuściłem łazienkę. Zacząłem szukać jakiejkolwiek bluzy z kołnierzem lub czegoś innego do zakrycia szyi. Udało mi się znaleźć golf, który zakrywał ją całą. Od razu go założyłem. Kilkanaście minut później ja i Sasuke wyszliśmy z mojego mieszkania. On wracał do swojego domu, a ja szedłem na trening. Zanim się rozstaliśmy, wyprzytulał mnie.
Jaka przylepa. •
~ Nie przylepa tylko w jakimś stopniu yandere. Cały czas pilnuje, by nikt nie zwinął mu Naru oraz pokazuje, że jest jego. ~
Nie rozumiem ludzi. Czemu po prostu nie użyją techniki... •
~ Bo jej nie znają. Gdyby znali to każdy by jej używał. Przecież blokuje ona zdrady i pomaga znaleźć prawdziwą bratnią duszę oraz sama się rozwiązuje, gdy pomiędzy partnerami nie ma już żadnego uczucia. Jeśli by jej używali ten świat nie byłby tak przepełniony intrygami i nie miałby tak zagmatwanej historii. ~
No tak. Racja. •
~ Musicie tak gadać, że was słyszę? Wyciszcie się czy coś. ~
• Nie. Zbyt lubimy komentować twoje życie i wtrącać się w historię. Czekam, wszyscy będziemy w tobie. Zakładając, że większa połowa będzie spać, to dalej zostanie czwórka z nas. Albo więcej, gdy zdobędziesz kontakt z swoją reinkarnacją lub kimś innym, np. Hagoromo lub nawet Indrą. •
~ Moja biedna głowa... Czekaj jak to Indrą?! On mnie będzie molestował cały czas. Wystarczy zobaczyć co odwalił, gdy przejął ciało Sasuke. Boli mnie szyja. Cholerny wampir. ~
~ Za szybko się poddał. Pewnie wie o tym, że może być w twoim umyśle, więc pewnie szuka sposobu na to. ~
Westchnąłem. Już nie mam siły do tego. Muszę znaleźć sposób na wyciszanie ich całkowicie... Myśląc nad swoim losem, dotarłem pod bramę Konohy. Chciałem normalnie wyjść z wioski, by nie wzbudzać podejrzeń. Szkoda, że Sasuke nie poszedł ze mną. Jego Sharingan byłby przydatny przy tłumaczeniu.
~ Jesteś wnukiem Madary. Masz swój. ~
~ Jeszcze nie aktywowałem go. Poza tym, skąd ta pewność? ~
~ Bo masz coś w oczach, co jest albo Sharinganem, albo jego mutacją. ~
Mruknąłem pod nosem w odpowiedzi. Wziąłem w dłonie naszyjnik, który teraz miałem na sobie. Jak go aktywować? Pewnie chakra lub krew. Skupiłem się i przelałem jak najmniej mogłem, by nie zniszczyć wisiorka. Zaczął się mocno świecić, ale dalej byłem w tym samym miejscu. Więc czas sprawdzić krew. W jedną rękę wziąłem kunai i skaleczyłem się w palec. Gdy tylko kropla dotknęła przedmiotu, zakręciło mi się w głowie, a obraz przed moimi oczami rozmazał się. Gdy już wszystko wróciło do normalności, byłem w bibliotece. Jedynie bolała mnie trochę głowa. Cóż, przyzwyczaję się do tego. A teraz... Czas do roboty!

Egzystencja ~ Naruto FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz