Rozdział 4

4.9K 303 22
                                    

~~~~Time skip~~~~
Szósty rok Akademii... I pytam się czemu nie ma nic ciekawego?! Życie jest nudne. Jak dobrze, że to już ostatni rok.
Rozglądałem się znudzomy wzrokiem po klasie. I zatrzymałem go na pewnej czarnookiej osobie... JAK JA GO NIENAWIDZĘ. Przez jego aurę nie mogę zacząć dalszego treningu. Lis się uparł, że wyczucie jej u niego to minimum. Cholerny Kurama...
Nie mogłem wejść na kolejny etap treningu przez to, że nie mogłem dobrze rozczytać jego aury. No, ale zemściłem się. Widok różowego Uchihy i całej klasy był bezcenny. Co z tego, że później musiałem wiać przed psycho-fankami i wkurzoną normalną częścią klasy? Opłacało się, uwierzcie mi.
Siedziałem spokojnie w ławce. Wyjątkowo się nie spóźniłem, jak miałem w zwyczaju przez ostatnie cztery lata. Był grudzień i zbliżały się święta, więc postanowiłem nie irytować ludzi. A przynajmniej nie za bardzo. Byłem pewny, że Iruka-sensei przygotował coś na święta. Zawsze to robił. Za każdym razem co innego. Usłyszałem otwierające się drzwi. Wyczułem aurę naszego nauczyciela. Gdy na niego spojrzałem, zauważyłem, że trzyma w rękach pudełko. Ciekawe, co w nim jest?
-Dzień dobry! - powiedział. -Dziś zaczniemy przygotowania do świąt. W tym pudełku są losy. Każdy z was wylosuje za co się przebierze na klasowe Boże Narodzenie! Są tu do wylosowania między innymi święty Mikołaj, elfy, renifery, kot... Tak, o co chodzi Ino? - zapytał spostrzegając podniesioną w górę rękę Yamanaki.
-Po co jest tu kot? - spytała.
-Kot jako pomocnik ma za zadanie pilnować listów, by żaden z nich się nie zgubił. Ze zwierząt jest też pies i chomik jako towarzysze rodzin, do których przyjdzie Mikołaj. To będzie takie małe urozmaicenie, żeby wam się to nie znudziło. - powiedział uśmiechając się miło.
-Skoro wszystko jest jasne to przejdę po klasie i każdy wyciągnie po jednym losie. Stroje będziecie tworzyć sami. I od razu mówię: jest zakaz wymiany karteczek! Ja od razu zapiszę kto co wylosował, więc nie będzie możliwości oszukania. - kiedy to oznajmił po klasie przeszedł pomruk niezadowolenia. W końcu jakby ktoś trafił rzecz, której nie chce to mógłby się wymienić, lecz w takim wypadku to odpada. Westchnąłem cicho. Miałem nadzieję, że trafię coś w miarę normalnego. Nie chciało mi się męczyć ze strojem, a nie chciałem wyglądać jak siedem nieszczęść. Bo jak idiota muszę. Aktorstwo i te maski... To wymaga tyle poświęceń.
Kiedy sensei podszedł włożyłem rękę do urny i wyjąłem pierwszy lepszy los. Wylosowałem kota. Usłyszałem śmiech w mojej głowie.
~Co? ~
~Wiesz, że Uchiha wręcz ubóstwiają koty? Gratuluję stania się ulubieńcem Uchihy! ~
Co? Po chwili usłyszałem śmiechy w klasie. Śmieją się z mojej miny... Sam bym się pewnie śmiał. Zacząłem myśleć nad tym jak się przebrać. Nie wiem, czy mówił prawdę. Kiepsko by było jeśli jest tak jak mówi. Futrzak rzadko cokolwiek wyolbrzymia. Jednak wolałem zakładać, że tym razem nie mówił prawdy. Już wystarczy, że musiałem się użerać z jego aurą. Iruka już kończył rozdawanie losów. Widziałem jak wszyscy rozmawiają. Słyszałem jak niektórzy mówią, że chcieliby się zamienić. Podniosłem rękę w górę.
-Tak Naruto? - zapytał sensei.
-A co jeśli nie będzie kogoś w Akademii tego dnia?
Widziałem jak Iruka mruży oczy. On już chyba odkrył co próbuję wykombinować.
-To wtedy będzie chodził w stroju przez tydzień. - rzucił. Kilka osób się załamało. Sam miałem ochotę to wszystko rzucić w cholerę. Ja? KOTEM? Zacząłem się zastanawiać jak przechytrzyć system, by nie musieć latać w takim stroju przez tydzień. A może tak się przebrać za lisa? Ma uszy, ogon... i będąc takim idiotą, jakiego gram bez problemu mogę stwierdzić, że jest tym samym co kot! Zacząłem patrzyć na nauczyciela, udając, że go słucham. Myślałem jak ogarnąć ten strój.
~Ey lisiasty! ~
~No? ~
~A może powzoruję się na tobie? Zrobię sobie takie trzy ogonki i będę straszył ludzi, że zmieniam się w ciebie. ~
Usłyszałem w odpowiedzi tylko mruknięcie. A jak zapytam się czy mogę ramen na śniadanie to mi zawsze odpowie! Spojrzałem na Irukę. Tłumaczył jakiś temat. Miałem ochotę skończyć już ten dzień. I moje prośby zostały wysłuchane, bo w sali rozległ się dźwięk dzwonka. Co prawda tylko na przerwę, ale to zawsze coś. Wyszedłem z klasy i skierowałem się do schodów prowadzących na szczyt budynku po drodze zgarniając moją kurtkę z szafek. Mając około pięciu przerw po dwadzieścia minut łatwo można było zaklimatyzować się w jakimś miejscu. Dla mnie tym miejscem był właśnie dach. Tam zawsze był spokój i nie trzeba było udawać idioty. No chyba, że śledzą cię ANBU Korzenia. Wtedy najlepiej tam nie wchodzić. Pozbyłem się ich. Odpuścili sobie, gdy zobaczyli jakie debilne rzeczy odstawiam. Pojawiają się tylko czasem. Jednak czasem można na tym skorzystać. Przykładowo, gdy rozmawiają o sprawach rangi S myśląc, że nikt nie usłyszy.

Egzystencja ~ Naruto FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz