t w o

381 12 5
                                        


O 15:30, gdy chciałam zbierać się do wyjścia ze szkoły, przypomniałam sobie o meczu. To było najgorsze, co się wtedy stało, ale wiedząc, że wyrzuty sumienia dotkną mnie na pewno, wróciłam się i popędziłam w kierunku sali gimnastycznej.

"Dlaczego znowu to sobie robię?"

Dobre pytanie, muszę kiedyś w końcu znaleźć na nie odpowiedź. 

To nawet nie tak, że zawsze coś mi nie pasuje i bez przerwy marudzę, po prostu życie jest dość dobijające jak na to, że mam dopiero 17 lat.  Ciężko opanować nerwy i emocje, kiedy zdajesz sobie sprawę, że może być tylko gorzej. 

Na przykład, że nie będzie nowego odcinka "Pamiętników Wampirów". O matko, to straszne, nie chcę nawet sobie tego wyobrażać.

- Wiedziałam, że przyjdziesz!!! No powiedz, że się cieszysz, widzę to!

- Nie bardzo? - rzuciłam ironicznie i poszłam przed siebie, szukając wolnych miejsc do siedzenia.

Założyłam czarną bluzę i podparłam brodę rękami, wzdychając. 

Na boisko weszli członkowie dwóch przeciwnych drużyn, a kibice zaczęli krzyczeć, skakać i przytulać się ze szczęścia.

O Jezu, myślałam, że to Suzie jest nienormalna

A jednak, myliłam się

- O boże to on, to on, to on! - szeptem wykrzykiwała moja przyjaciółka. - Czy on nie jest najpiękniejszym co chodzi po tej planecie? Spójrz na niego!

To nawet urocze i intrygujące oglądać kogoś tak rozkochanego. Ciekawe czy ja też będę kiedyś w takim stanie?


Będziesz.


Szanowni uczniowie, nauczyciele i inni goście! To trzeci mecz w walce o złoto najlepszej drużyny w całym Nowym Jorku! Czyż to nie ekscytujące?! Oj tak, oj tak.. - krzyczał dyrektor, którego drugą żoną, jak to zwykł powiadać, był sport i wygrana. 

Krzyki i oklaski wypełniły salę, na której się znajdowałyśmy, a przyśpiewki kibiców rozbrzmiewały w całej hali. I nawet mimo mojej niechęci, muszę przyznać, że ten mecz był cudowny i naprawdę zrozumiałam pasję tych ludzi.

Właśnie wtedy w naszą stronę odwróciła się cała drużyna koszykarska naszego liceum. Nathan zaczął szczerze uśmiechać się do Suzie, a trójka innych leszczy pokazywała nam kciuki w górę, słuchawkę oznaczającą, żebyśmy zadzwoniły czy inne sposoby podrywu na odległość.


Tylko ten jeden Herman stał i bez żadnego uśmiechu, patrzył się na mnie z pewną intrygującą postawą w oczach, przyglądał się zaciekawiony mojej osoby, ostatecznie prychając pod nosem i kozłując piłkę, odwrócił się, żeby bezproblemowo trafić nią do kosza, na miarę pisków i mokrych majtek wszystkich pustych lal na tej sali.




GAME OVER II XizxawqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz